
Z kilkumiesięcznym poślizgiem – uwzględniając to, że mamy zimowe warunki, opóźnienie można darować – ukazał się drugi tom „Dziejów Szczecinka”. Dzisiaj w Bibliotece Miejskiej przy ul. Wyszyńskiego odbyła się prezentacja książki. W spotkaniu uczestniczyli autorzy monografii, członkowie szczecineckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego na czele z prof. Kazimierzem Kozłowskim z Uniwersytetu Szczecińskiego, pod kierunkiem którego praca ta powstała.
Przypomnijmy. Pierwszy tom „Dziejów Szczecinka”, obejmujący historię miasta do 1939 roku, ukazał się w czerwcu podczas obchodów z wiązanych z jubileuszem 700-lecia Szczecinka. Początkowo zapowiadano, że drugi tom ukaże się z poślizgiem miesięcznym, ostatecznie skończyło się na półrocznym. Tego rodzaju popularno-naukowe opracowanie powstało po raz pierwszy w powojennej historii miasta. Jak powiedział podczas spotkania prof. Kazimierz Kozłowski, opracowanie obejmuje okres od zdobycia miasta w 1945 roku do 2008 roku. Na jego kartach zostały przedstawione prawie wszystkie dziedziny życia społecznego.
- To tej pory były jedynie próby przyczynkarskie – powiedział nam profesor. - U was jest inaczej. Jest to próba objęcia całości. W tej chwili z miast pomorskich tylko Szczecinek ma najbardziej kompleksową monografię, obejmującą prawie wszystkie dziedziny życia społecznego. (W Szczecinie ukaże się niebawem piąty tom dziejów miasta obejmujące ostatnie dziesięciolecie – dop. red.) Nie udało się nam znaleźć materiałów dotyczących sądu i prokuratury, ale nie mogliśmy już dłużnej czekać. To zresztą dotyczy wąskiego kręgu ludzi. Ale jest szeroki, jak choćby oświata, kultura, służba zdrowia, narodziny Solidarności – dotyczy kręgów politycznych, które przejęły władzę. To może nie jest doskonałe, ale zrobione porządnie. Ujawniło się, że brakuje bazy źródłowej, archiwalia są rozproszone...Są ogromne braki. Dowodzi to, ze niezbyt solidnie dokumentujemy. Jak się nie dokumentuje solidnie, wtedy można fantazjować, można komuś przyprawić gębę, a sobie laury. Autorzy mieli wielkie kłopoty źródłowe.
Czy fantazjowali? - Nie. Jak nie mieli źródła, to nie pisali – odpowiada profesor.
- Myślę, że jak każde pierwsze dzieło będzie poddane miażdżącej krytyce. Będzie dużo osób, które będą uważały, że ten obraz powojenny Szczecinka jest zafałszowany, że jest niepełny. Potraktujmy to jako pewien punkt wyjścia do następnych opracowań, które na pewno się w miarę upływu czasu się pojawią. Od czegoś trzeba zacząć – powiedział podczas swego wystąpienia burmistrz Jerzy Hardie-Dougals, z resztą jeden z autorów piszący o perspektywach rozwojowych Szczecinka.
Jak wynika z bibliografii, autorzy korzystali z archiwaliów, różnego rodzaju artykułów prasowych, wspomnień, pamiętników a nawet wydawnictw albumowych czy nawet kronik przedszkolnych i klubu tańca towarzyskiego – co też skrzętnie na końcu książki zaznaczono. W bibliografii pominięto „Temat Szczecinecki”, z którego zasobów autorzy, za naszym pozwoleniem, obficie czerpali swoją wiedzę o najnowszych dziejach miasta.
Cena II tomu wynosi 60 zł, można go było kupić podczas prezentacji. Więcej w wydaniu papierowym „TS” 5 stycznia. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie