
artykuł ukazał się w 512 numerze Tematu Szczecineckiego
W ciągu roku zużywamy w Szczecinku 2,5 mln m sześciennych wody, czyli...dwie rury średnicy 100 m i wysokości warszawskiego Pałacu Kultury! Europa, Europa! Ale...
Starsi Czytelnicy zapewne pamiętają telewizyjny serial z lat 80. pod tytułem Jan Serce. Artysta Kazimierz Kaczor, naonczas piękny i młody stworzył kreację sympatycznego pracownika warszawskich wodociągów, kanalarza zarazem, Jana Serce. Partnerowali mu co najmniej równie udanie Jan Himilsbach aktor - naturszczyk i kilku zawodowców najwyższej aktorskiej klasy. Jako dama serca wystąpiła wspaniała w tej roli aktorka Jadwiga Cieślak.
Łza się w oku kręci, bo choć to czasy całkiem niesłuszne, to akurat wtedy seriale telewizyjne były, delikatnie mówiąc, nieco inne; artyści jakby bardziej wyraziści, może nie tyle za sprawą aparycji i wybielenia zębów ile dykcji. Bez względu na wady, czy też wątpliwe zalety ustroju nie seplenili. Kto Jana Serce w telewizorze nie widział, nic chyba nie straci, powtórki tamtych niesłusznych produkcji TVP funduje nam na okrągło. I chwała Bogu - jest na co popatrzeć, powspominać, czasem się pośmiać.
Odkręcasz kran, płynie woda
Pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinku pytani o swego filmowego kolegę Jana Serce, mężczyzny ciężkiej pracy, serdecznego przyjaciela wszystkich razem i każdego z osobna, doskonale go pamiętają. Pokazał – powiadają – człowieka ciężkiej pracy, lecz nie ze stali, betonu lub tektury, lecz niezwykle czułego, otwartego. I ogół jakby na nowo dowiedział się, dostrzegł, że wodę w kranach zawdzięcza nie tylko samej matce - naturze, ale też pracownikom wodociągów.
Odkręcasz kran, płynie woda, a jak trzeba skorzystasz z kanalizacji. Nasi przodkowie musieli zadowolić się zwykłą studnią z kołowrotem i łańcuchem. Wielkanocny śmigus dyngus pokazywany jest na starych rycinach właśnie przy studni z malowniczym żurawiem w tle, gdy polewane są wiadrami lub szkopkami panny i panienki. Inna kwestia, że dziś mieszkańcy wielkich aglomeracji, nie tylko w Polsce, szukają innych niż wodociągowe, naturalnych źródeł wody. W Warszawie na przykład karierę swego czasu robiła woda oligoceńska, tak ją określano, wypływająca z bliżej nieustalonego źródełka leżącego ponoć gdzieś w okolicach Góry Kalwarii. Sceptycy twierdzili, że ta źródlana to najzwyklejsza kranówa tyle, że nałapana w butle i butelki w owej niewielkiej miejscowości. Znanej w świecie nie z wody oligoceńskiej akurat, lecz z dużego, zabytkowego cmentarza żydowskiego, kirkutu, na którym spoczywa w spokoju cadyk wszech czasów Izaak Kalisz. Kiedyś przybywały tam pielgrzymki pobożnych Żydów z całego świata, teraz naciera naród z butelkami po wodę. Takie czasy.
Woda jest u nas smaczna
Czy woda w Szczecinku jest dobrej jakości? W dyrekcji PWiK na szczecineckim Bugnie zapewniają, że badania niezmiennie od lat wykazują znakomitą jakość. Nie wypada mi dyskutować z opinią tych, którzy jakość życiodajnego płynu badają. Mogę jedynie zauważyć, że herbata lub kawa w Szczecinku zaparzone na naszej kranówie smakuje wybornie po nawet krótkim pobycie w Szczecinie, a o stolicy nie wspominając. Tam wodę mają o smaku i zapachu czegoś dziwnego, przy Wielkanocy, gdy się sporo je, nie wypada dosadnie tego określać. Jest smaczna woda u nas jakąś pociechą, bo przy systematycznym zasmradaniu powietrza przez wiadomą fabrykę przynajmniej mamy smaczną kranówkę. Jej ujęcia i stacja uzdatniania zaopatrujące miasto to istna fabryka. Ale pracuje w niej niewielu ludzi; automatyka, informatyka, komputeryzacja szybko opanowały i tę dziedzinę usług. Najistotniejszą bodaj dla życia miasta, dla mieszkańców.
Praca w trudnych warunkach
Nikomu z osiemdziesięciu zatrudnionych w wodociągach nie ujmując, czołówkę firmy stanowi piętnastu monterów i dwóch majstrów. Inżynier Piotr Jasionas, kierownik eksploatacji sieci wodno-kanalizacyjnej w Szczecinku pytany, kogo wyróżniłby z tej ekipy, jest w kłopocie. - To nie unik - zapewnia - moi podwładni zdali niedawno egzamin szczególny. A była nim zima. Praca w wyjątkowo trudnych warunkach.
Trudno uwierzyć, ale tej stosunkowo nie najmroźniejszej z zim grunt pod asfaltem np. na ul. Kościuszki (zapadła się jezdnia nad siecią) zamarzł do głębokości 80 centymetrów. Trzeba było to rozkuć, uszkodzony odcinek rury wymienić. Dawniej media zapewniałyby z przytupem propagandy sukcesu lub propagandy klęski, było jedno i drugie, że oto mamy ziąb stulecia. Znormalnieliśmy jednak nawet nie bardzo zastanawiając się od kiedy i wiemy, że zima jest w zimie, a lato latem itd.
Zima 2009-2010 była nie tyle mroźna ile dokuczliwa. Wiodło się ekipom monterskim kiepsko nie tylko z uwagi na jakieś specjalnie fatalne warunki, nie. W zasadzie tak dzieje się każdej zimy, nawet względnie łagodnej. Zamarza nie sieć, tylko lodem pokrywają się przyłącza wody przy budynkach.
Sama z siebie się nie zapcha
Zamarzają nieogrzewane hydrofornie z niedomkniętymi oknami, bo z pozoru niewielki mróz nocą ledwie poniżej pięciu - ośmiu stopni, spowoduje dokuczliwy dla lokatorów brak wody. Usuwanie uszkodzenia trwa jakiś czas, lokatorzy się denerwują, klną, bo jakie to życie bez wody, a koszty usuwania kłopotu nie są bez znaczenia. Każdego roku wodociągowcy apelują do zarządców i właścicieli posesji, aby zadbali o zimowe przygotowania. Apele skutkują, albo i nie, a potem... Potem przychodzi dziadek Mróz i bywają kłopoty.
Kłopoty mieliśmy w Szczecinku z zapychającą się siecią kanalizacyjną. To znaczy sieć sama z siebie się nie zapchała. To właśnie dwu - trzyosobowe ekipy wspomnianej już piętnastki monterów z majstrami Andrzejem Kowalczykiem i Markiem Nawrotem dniem i nocą kursowały po mieście udrażniając kanalizacyjne odpływy. Bez względu na mróz i śnieg. Inż. Jasionas nie kryje, że to była i jest istna plaga!
Monterzy widzieli już w kanałach pod Szczecinkiem niejedno, ale rekord padł nie tak dawno, zimą właśnie. W rejonie ulicy Koszalińskiej okazało się, że ściek jest zapchany kompletem starych, letnich opon samochodu osobowego. Krasnoludki raczej tego zrzutu tam nie zainstalowały. Kanalarze kłaniają się komuś z właścicieli okolicznych garaży. Sprawca, rzecz jasna, nieustalony.... Nieustalony jest także właściciel krzesła, które w tym samym rejonie miasta trafiło do kanalizy i ją zakorkowało na amen. A my tu o cywilizacji, cywilizowanych obywatelach, obywatelskim społeczeństwie, ochronie środowiska i takich różnych...
Na zdrowie
Dajmy spokój zimie, gdy w powietrzu czuć wiosnę. A wiosna dla Szczecinka i całego rejonu – szczecineckie wodociągi obsługują (sieć wod-kan oraz oczyszczalnie ścieków) w Bornym Sulinowie, Grzmiącej, Barwicach i Białym Borze – to kolejny rok potężnej inwestycji. O programie kompleksowej modernizacji systemu wodno-ściekowego w gminach dorzecza Parsęty, czyli o Projekcie Parsęta pisano bardzo szeroko na łamach TEMATU, toteż tylko kilka istotnych przypomnień.
Dzisiejszy stan posiadania to w Szczecinku i wymienionych miejscowościach 610 km sieci wodociągowej, po zakończeniu inwestycji – 893 km i odpowiednio: sieci kanalizacyjnej z 280 obecnie do 630. Przewidziano modernizację oczyszczalni ścieków, do obecnie działających 82 przepompowni ścieków dojdzie ponad 200.
A kiedy w wielkanocny poniedziałek młódź płci obojga będzie się polewała wiadrami – taki nastał stary - nowy obyczaj z dalekich wsi rodem – wspomnijmy nie tyle Jana Serce z filmu ile jego kolegów ze Szczecinka. Wodociągowców i kanalarzy, dzięki, którym mamy co pić, mamy gdzie wylewać itd. Śmigus dyngus i na zdrowie! Jak to w święta.
Wojciech Jurczak
artykuł ukazał się w 512 numerze Tematu Szczecineckiego
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie