Reklama

Tomasz Czuk: Polityczny marketing i jego liczne odmiany

09/12/2010 10:00

felieton ukazał się w 544 wydaniu tygodnika Temat Szczecinecki 2.12.2010


Profesjonalny marketing polityczny to jednak podstawa wyborczego sukcesu. Zwłaszcza jeśli przybiera formę marketingu szeptanego. Wtedy na efektywność działań nie trzeba długo czekać. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że jak baba powie drugiej babie, oczywiście w najskrytszej tajemnicy, że Kowalski regularnie zdradza swoją żonę z koleżanką z pracy, to nazajutrz wie już o tym całe miasto, a dwa dni później pół powiatu. Taka jest drodzy Państwo niszcząca siła marketingu szeptanego.
  Przekonano się o tym ostatnio, i to dość boleśnie, w Bornem Sulinowie, gdzie wspaniałe bilbordy nieoczekiwanie przegrały właśnie z marketingiem bezpośrednim i nieprzyzwoicie wręcz skromną kampanią wyborczą prowadzoną przez komitet urzędującej pani burmistrz.
 Mój sąsiad Zenek do dzisiaj zachodzi w głowę i nieustannie zadaje sobie pytanie,  jak w ogóle mogło do tego dojść.  Nie do k…. wiary, panie Tomku! – rzekł mi ostatnio, kiedyśmy dogasającym wieczorem opróżniali nieśmiałą butelczynę węgrzyna. Przecież nasza metoda sprawdziła się niemal we wszystkich miastach – perorował rozgorączkowanym od emocji głosem. Na metr kwadratowy bilbordu przypada 30 głosów –  tak!  Na każde 5 sekund spotu reklamowego kandydata 20 głosów – tak! To dlaczego cholera nie wyszło? Niby racja. Wszystko zgodnie z piarowskimi podręcznikami. Photoshopowy tunning zdjęć, uśmiechnięte twarze i profesjonalne ulotki. Tyle tylko, że w Bornem Sulinowie jakoś nie zadziałało i Zenek ma teraz nie lada zagwozdkę. Ale to jeszcze nic. Co bowiem mają powiedzieć sympatycy kontrkandydata do fotelu wójta, który zaledwie 18 głosami pokonał swojego rywala. Tam najwyraźniej zabrakło i bilbordów, i marketingu szeptanego, i chyba pomysłu na skuteczniejszą kampanię. A kto wie,  jakby potoczyły się losy wyborczego starcia, gdyby sięgnięto po dodatkowe środki perswazyjne.
 To oczywiście truizm – jakby powiedział klasyk. Konstatacja tyleż banalna, co oczywista. Niczym słynne pytanie jednego ze szczecineckich radnych, który – jeśli wierzyć jego kolegom – było pierwszym i zarazem ostatnim pytaniem, jakie zadał w ciągu czterech lat minionej kadencji – a brzmiało mniej więcej tak:
- Czy mógłbym Panie przewodniczący zamknąć okno, bo straszny przeciąg i  w plecy wieje! Pomijając anegdotyczny aspekt tej wypowiedzi, mnie tam taka małomówność wcale nie przeszkadza. Ba, ja nawet gotów jestem radnego „milczka” uhonorować jakimś specjalnym wyróżnieniem. Trochę medali z 700-lecia nam przecież jeszcze zostało. Bo twardziel z niego, ale przy okazji człek skromny, i po próżnicy na sesjach nie mielący ozorem. Taki to i na Gestapo słowem by się nie zająknął, nic by z niego nie wycisnęli! I takich ludzi nam właśnie do roboty samorządowej potrzeba. Społeczeństwo zresztą doceniło jego małomówność, wybierając go na kolejną kadencję, z czego piszący te słowa ogromnie się cieszy. Bo lepszy stary „milczek” niźli cierpiący na permanentną biegunkę słowną młody gawędziarz. Wracając jednak do przeciągów.
W tej kadencji już nam raczej nie grożą, choć kilku radnych pewnikiem jeszcze wywieje do pracy w ratuszu lub starostwie, ale to już kwestia ustalonej taktyki wyborczej. Wszędzie zresztą tak robią, dlatego też nie ma najmniejszych powodów, abyśmy i w naszym Szczecinku tak nie czynili. Trochę tylko żal, że nie zobaczymy już na sali obrad kilku radnych, którzy wyrazistością swoich poglądów, sposobem bycia i temperamentem wnosili w senne posiedzenia rady miasta szczyptę egzotycznego folkloru, podnosząc przy okazji poziom politycznej adrenaliny. Takie są jednak reguły proporcjonalnej ordynacji wyborczej, w której partyjna lista kandydatów jest ważniejsza od konkretnych ludzi i programów -  niestety. Dlatego też aż się prosi o jej zmianę. Oszczędzilibyśmy sobie wielu rozczarowań i przypadkowych triumfów. No, ale to już kwestia legislacyjnych zmian, o których nie zamierzam się tutaj specjalnie rozpisywać, tym bardziej że poziom upartyjnienia w Polsce jest tak wysoki, że na szybkie wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych raczej się nie zanosi. A szkoda, bo z pewnością by się nam przydały.
                                             
Tomasz Czuk 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    konsument - niezalogowany 2010-12-09 13:06:30

    marketingowcy rzadza swiatem. oburzenie Zenka i powoływanie się liczbę głosów od metra kwadratowego, czy sekundy spotu, to esencja tego, do czego sprowadzona została w PL polityka. kandydaci sprzedawani są w wielkim formacie jak zestawy z mcdonalds. ludzie, ktorzy maja przez najblizsze lata decydowac o naszym losie, wola wykleic sobie 50 billboardow zamiast sie z nami spotykac. oczywiscie gdzie jak gdzie, ale w PL nic sie w tej kwestii nie zmieni, zbyt duzo zer trafia na konta ams, streor itp (oczywiscie nie chodzi tu o Borne). szkoda tylko, ze tak jak w przypadku produktow i uslug nie mozemy skladac reklamacji oraz dochodzic swoich praw w UOKiK. a tak na marginesie fajny tekst Panie Tomaszu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do