
Przedstawione na szczecineckiej wystawie obrazy są monotematyczne i dotyczą wyłącznie nocnych pejzaży, której jedynym ożywionym elementem, w wymiarze niemalże mistycznym, jest wyłącznie woda. Śmiałe i nieraz zamaszyste pociągnięcia pędzla z czarną farbą oddającą leśny mrok zdradzają pośpiech i próbę uchwycenia niezwykle ulotnego zjawiska.
Nie ma bardziej tajemniczej pory niż ta, kiedy ziemia pogrąża się w otchłani mroku. Z pozoru banalny krajobraz przeistacza się wówczas w pełen tajemnic świat. Nieznana kraina, ukrywająca się za kurtyną nocy, fascynuje swoją tajemniczością. A jeśli do tej otchłani szarości i czerni nagle przedostaje się delikatny rąbek księżycowej poświaty, albo ledwie dostrzegalna zostawiona na wodzie srebrzysta smuga dzikiego ptactwa, to nie może być cudowniejszej chwili. Noc nad wodnym lustrem, w otoczeniu lesistych pagórków jawi się światem nierealnym. Pejzaże prof. Stanisława Baja w Galerii Zamek przedstawiają właśnie taką cudowną chwilę, trwającą nieraz zaledwie kilka sekund.
Autor wystawy portretuje zarówno ludzi jak i swoje rodzinne, nadbużańskie krajobrazy. Urodził się we wsi Dołhobrody nad Bugiem na Podlasiu. W latach 1972 - 1978 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a obecnie jest profesorem tej uczelni na Wydziale Malarstwa. Miał wiele wystaw indywidualnych min. w Płocku, Moskwie w Państwowym Instytucie Sztuki, Kielcach, oraz galeriach warszawskich, a także w Niemczech, Kandzie i Grecji.
Przedstawione na szczecineckiej wystawie obrazy są monotematyczne i dotyczą wyłącznie nocnych pejzaży, której jedynym ożywionym elementem, w wymiarze niemalże mistycznym, jest wyłącznie woda. Śmiałe i nieraz zamaszyste pociągnięcia pędzla z czarną farbą oddającą leśny mrok zdradzają pośpiech i próbę uchwycenia niezwykle ulotnego zjawiska.
Niestety, artysta nie mógł przyjechać na szczecinecki wernisaż.
W swojej twórczości zajmuje się dwiema sferami – portretem oraz pejzażami. – W pejzażach występuje stale ten sam motyw – rzeka Bug nad, którą autor się wychował. Z miejscem tym do dzisiaj artysta jest niezmiernie mocno związany – wyjaśnia komisarz wystawy Jolanta Korsak-Kopterska. - Na tej wystawie przedstawiana jest rzeka bardzo nostalgiczna, poetycka i spokojna. W jego pracach można zobaczyć też inne oblicza tego miejsca. Uwagę zwraca powściągliwa kolorystyka. Artysta nie stawia na kolor, ale wszystko można na obrazach odczytać. Buduje przestrzeń i światło i cały obraz podporządkowany jest ruchowi jego ręki. Obrazy są niemalże odrealnione.
- Zdarza mi się to po raz pierwszy, że nie mogę brać udział w wernisażu – tłumaczył telefoniczne prof. Baja. - Dziękuję, że w tak znakomitym miejscu to się odbywa. Myślę, że kolekcja jest na tyle różnorodna, że każdy z państwa znajdzie coś dla siebie, jeśli chodzi o doznania artystyczne, a również wszystkie symboliczne konotacje są w jakiś sposób tam wpisane. Jestem tylko skromnym człowiekiem malującym ten wspaniały żywioł, który w symboliczny sposób potrafi coś przekazać. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie