
Kilka dni temu do szczecineckiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt trafił kolejny porzucony pies. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że mały szczeniak cudem uniknął śmierci. Jego poprzedni „właściciel” postanowił pozbyć się go w niezwykle okrutny sposób – przywiązując go do drzewa w lesie przy os. Zachód, a tym samym skazując na śmierć głodową. 8-tygodniowa suczka była dodatkowo… nakryta gałęziami! Psiak przeżył tylko dzięki czujności pani Bożeny, mieszkanki Szczecinka, która wybrała się na spacer w tamte strony.
- Nowa mieszkanka naszego schroniska została przywieziona przez panią Bożenę prosto z lasu – mówi Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. – Suczka była przywiązana do drzewa, nakryta gałęziami, zmarznięta. Akurat w tę noc było strasznie zimno. Gdyby pani Bożena nie usłyszała jej cichych popiskiwań, straciłaby tam życie. Piesek jest malutki, waży 2,5 kg i ma dopiero ok. 8 tygodni.
Po opublikowaniu historii psiaka na profilu Schroniska, na jednym z portali społecznościowych posypała się lawina komentarzy. „Jakim trzeba być człowiekiem, by przywiązać zwierzaka do drzewa i spokojnie odejść? Przecież to stworzenie myśli, że to zabawa, a potem czeka... Koszmar”, „Zwierzęta ufają ludziom, a oni gotują im taki los. Brak słów”, „Czy ktoś liczył na to, że te gałęzie uratują jej życie? - lepiej by zrobił puszczając luzem - śmierć głodowa jest okrutna” – to tylko niektóre z nich, te łagodniejsze.
Suczka, która zyskała imię Boni, w momencie jej znalezienia miała na sobie niebieską obrożę z cyrkoniami. Być może ktoś rozpozna psiaka i pomoże zidentyfikować jej poprzednich właścicieli?
Ten przypadek porzucenia zwierzęcia, choć wyjątkowo skrajny, okazuje się nie być jedynym. W ostatnim tygodniu w podobny sposób do schroniska trafiły jeszcze dwa psy – oba przywiązane w pobliżu lokalnych marketów. Na szczęście, jak się okazało, jeden z nich został porzucony „przypadkiem”.
- Właściciel jednego z tych przywiązanych psów po prostu zapomniał, że wybrał się na zakupy ze zwierzakiem – kontynuuje nasza rozmówczyni. - Kiedy wrócił do domu zorientował się, co zaszło. Od razu rozpoczął poszukiwania psa i urządził taki alarm, że przyjechał ze strażą miejską do schroniska już po zamknięciu. Pies został odebrany i wrócił do domu.
Niestety kolejnego psa - czarnej suczki, którą ktoś porzucił pod jednym z marketów sieci Biedronka, nikt nie szuka. Jak przyznaje Danuta Kadela, najwięcej przypadków porzucania psów odnotowywanych jest po zakończeniu wakacji. Od lat najwięcej zwierząt w schronisku przybywa we wrześniu, kiedy dzieci wracają do szkoły i nie mają czasu na opiekę nad swoim „pupilem”. (mg)
Foto: Schronisko w Szczecinku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie