
Ela Stasiuk, piosenkarka wywodząca się ze Szczecinka, w rozmowie z „Tematem” mówi m.in. o swoich planach na najbliższe miesiące, Art Pikniku i o porównaniu ją do Madonny w telewizji TVN.
- Jak zrodziła się u Ciebie pasja do śpiewu? Ile lat miałaś zaczynając?
Ela Stasiuk: - Śpiewam od dziecka. Mam to chyba we krwi, bo urodziłam się w bardzo muzykalnej rodzinie. Zaczynałam mając kilka latek. Sąsiedzi zawsze wiedzieli kiedy wracałam do domu z podwórka, bo przez całą podróż na czwarte piętro śpiewałam wymyślone piosenki. Wtedy wydawało mi się, że jak śpiewam na klatce to nikt nie słyszy - a jednak. Potem jakieś występy w przedszkolu i szkolne akademie. Śpiew w kościelnej scholi. Muzyka była przy mnie zawsze. Tak naturalnie.
Pamiętasz swój pierwszy, duży występ? Jakie emocje jemu towarzyszyły?
- Nie wiem, czy pamiętam swój pierwszy występ, ale pierwszy, który pamiętam odbywał się w kinie "Przyjaźń" (obecnie "Wolność"). To było w przedszkolu. Śpiewałam solówkę, ale wtedy nie robiło to na mnie jakiegoś dużego wrażenia. Pierwszy autorski koncert natomiast zagrałam jeszcze w liceum. Było to na placu Wolności podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Skład był "wyjątkowy" - gitara akustyczna i elektryczna, perkusja i bongosy, bez basu i piana, ale zagraliśmy własne kompozycje i to było niezapomniane przeżycie. Występ stał się także furtką do późniejszej współpracy z zespołem Funqella. Zostałam, że tak powiem, zauważona.
Ukończyłaś wydział śpiewu solowego w szczecineckiej Szkole Muzycznej. Jak dużo uczyłaś się w tej szkole?
- Byłam słuchaczką wydziału śpiewu solowego w PSM II st. w Szczecinku, ale nie ukończyłam wydziału. Zrezygnowałam po drugim roku, ponieważ czułam, że interesuje mnie inna stylistyka. Chciałam śpiewać piosenki, a nie arie. Nauka na wydziale dała mi pewną świadomość odnośnie techniki śpiewu, ale interesowały mnie inne emocje w muzyce.
Jakim miastem jest dla Ciebie Szczecinek?
- Szczecinek to jest moje miasto rodzinne, miasto mojego dzieciństwa i miasto największych przyjaźni. To miasto zawsze bliskie mojemu sercu. Uważam, że jest to jedno z bardziej twórczych miejsc, które znam. Pochodzi stąd mnóstwo zdolnych ludzi i to miasto daje tym ludziom perspektywę rozwoju.
Pojawiłaś się w programie "Must Be The Music". Zgadzasz się z opinią jury?
- Nie chcę być nieskromna, ale trudno się nie zgodzić. Skoro opinie były pozytywne, to pozostaje mi jedynie cieszyć się, że moja twórczość i umiejętności zostały docenione przez takie muzyczne autorytety.
Zimą można było zobaczyć Ciebie w "Dzień Dobry TVN". Marcin Prokop porównał Elę Stasiuk do Madonny (czytaj o tym tutaj). Jak się z tym czujesz?
- Porównanie do Madonny potraktowałam z dużym przymrużeniem oka. Po emisji programu zastanawiałam się nawet, czy nie wykorzystać tego porównania w jakiejś PRowej akcji, ponieważ widzowie bardziej podchwycili ten temat niż samo wykonanie (śmiech). Prokop przyćmił swoim tekstem mój występ (śmiech).
Zimą pojawiła się także unikalna, szczecinecka płyta z kolędami, w nagraniu także wzięłaś udział. Jak oceniasz takie projekty?
- Oceniam takie inicjatywy bardzo pozytywnie i tym bardziej cieszę się, że mogłam w tym projekcie uczestniczyć. Jest to z pewnością duża motywacja do działania i dalszego rozwoju dla szczecineckiej młodzieży. Za moich czasów nie było takich możliwości (śmiech).
Jakie plany na najbliższe miesiące ma Ela Stasiuk?
- W najbliższych miesiącach szykują się dwa nowe single. Jeden w wersji akustycznej drugi elektroniczny z producenckim projektem Syncdrifters. Dwa różne muzyczne bieguny, ale uwielbiam muzyczny eklektyzm. Dalej poszukiwanie wydawcy i koncerty. Mam też nadzieję, że będę mogła wreszcie pokazać swoją twórczość również w Szczecinku.
Czy wystąpisz na tegorocznym Art Pikniku pod naszym pięknym Zamkiem?
- Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku wziąć udział w Art Pikniku.
Miałaś jakiś najtrudniejszy moment w Twojej dotychczasowej karierze? Jak sobie z nim poradziłaś?
- Póki co, nie miałam w swojej karierze jakiegoś wybitnie trudnego momentu. Mam szczęście, że wszystko do tej pory układało się po mojej myśli. W tym momencie jedyne trudności związane są ze znalezieniem wydawnictwa i promocją swojej twórczości, jednak takie problemy napotykają wszyscy współcześni twórcy. Niestety, jest to związane z dużym nakładem finansowym, a tego zawsze brakuje.
Wracając jeszcze do Szczecinka: Jak wspominasz zespół coverovy "Funquella"?
- Zespół Funqella wspominam w wielkim sentymentem. To były moje najlepsze czasy: próby do rana, wspólne granie w Kolejarzu pod chmurką, wieczorne wypady "maluchem" i pierwsze koncerty w Garażu. To początki wielkiej przyjaźni, która trwa do dziś.
Rozmawiał: Patryk Witczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie