Reklama

Szczecinek to jedno z najbardziej twórczych miejsc, jakie znam

11/06/2016 15:34

Ela Stasiuk, piosenkarka wywodząca się ze Szczecinka, w rozmowie z „Tematem” mówi m.in. o swoich planach na najbliższe miesiące, Art Pikniku i o porównaniu ją do Madonny w telewizji TVN.

- Jak zrodziła się u Ciebie pasja do śpiewu? Ile lat miałaś zaczynając?

Ela Stasiuk: -  Śpiewam od dziecka. Mam to chyba we krwi, bo urodziłam się w bardzo muzykalnej rodzinie. Zaczynałam mając kilka latek. Sąsiedzi zawsze wiedzieli kiedy wracałam do domu z podwórka, bo przez całą podróż na czwarte piętro śpiewałam wymyślone piosenki. Wtedy wydawało mi się, że jak śpiewam na klatce to nikt nie słyszy - a jednak. Potem jakieś występy w przedszkolu i szkolne akademie. Śpiew w kościelnej scholi. Muzyka była przy mnie zawsze. Tak naturalnie.

Pamiętasz swój pierwszy, duży występ? Jakie emocje jemu towarzyszyły?
-  Nie wiem, czy pamiętam swój pierwszy występ, ale pierwszy, który pamiętam odbywał się w kinie "Przyjaźń" (obecnie "Wolność"). To było w przedszkolu. Śpiewałam solówkę, ale wtedy nie robiło to na mnie jakiegoś dużego wrażenia. Pierwszy autorski koncert natomiast zagrałam jeszcze w liceum. Było to na placu Wolności podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Skład był "wyjątkowy" - gitara akustyczna i elektryczna, perkusja i bongosy, bez basu i piana, ale zagraliśmy własne kompozycje i to było niezapomniane przeżycie. Występ stał się także furtką do późniejszej współpracy z zespołem Funqella. Zostałam, że tak powiem, zauważona.

Ukończyłaś wydział śpiewu solowego w szczecineckiej Szkole Muzycznej. Jak dużo uczyłaś się w tej szkole?

-  Byłam słuchaczką wydziału śpiewu solowego w PSM II st. w Szczecinku, ale nie ukończyłam wydziału. Zrezygnowałam po drugim roku, ponieważ czułam, że interesuje mnie inna stylistyka. Chciałam śpiewać piosenki, a nie arie. Nauka na wydziale dała mi pewną świadomość odnośnie techniki śpiewu, ale interesowały mnie inne emocje w muzyce.

 

Jakim miastem jest dla Ciebie Szczecinek?
-  Szczecinek to jest moje miasto rodzinne, miasto mojego dzieciństwa i miasto największych przyjaźni. To miasto zawsze bliskie mojemu sercu. Uważam, że jest to jedno z bardziej twórczych miejsc, które znam. Pochodzi stąd mnóstwo zdolnych ludzi i to miasto daje tym ludziom perspektywę rozwoju.

Pojawiłaś się w programie "Must Be The Music". Zgadzasz się z opinią jury?
-  Nie chcę być nieskromna, ale trudno się nie zgodzić. Skoro opinie były pozytywne, to pozostaje mi jedynie cieszyć się, że moja twórczość i umiejętności zostały docenione przez takie muzyczne autorytety.

Zimą można było zobaczyć Ciebie w "Dzień Dobry TVN". Marcin Prokop porównał Elę Stasiuk do Madonny (czytaj o tym tutaj). Jak się z tym czujesz?
-  Porównanie do Madonny potraktowałam z dużym przymrużeniem oka. Po emisji programu zastanawiałam się nawet, czy nie wykorzystać tego porównania w jakiejś PRowej akcji, ponieważ widzowie bardziej podchwycili ten temat niż samo wykonanie (śmiech). Prokop przyćmił swoim tekstem mój występ (śmiech).



Zimą pojawiła się także unikalna, szczecinecka płyta z kolędami, w nagraniu także wzięłaś udział. Jak oceniasz takie projekty?
-  Oceniam takie inicjatywy bardzo pozytywnie i tym bardziej cieszę się, że mogłam w tym projekcie uczestniczyć. Jest to z pewnością duża motywacja do działania i dalszego rozwoju dla szczecineckiej młodzieży. Za moich czasów nie było takich możliwości  (śmiech).



Jakie plany na najbliższe miesiące ma Ela Stasiuk?
-  W najbliższych miesiącach szykują się dwa nowe single. Jeden w wersji akustycznej drugi elektroniczny z producenckim projektem Syncdrifters. Dwa różne muzyczne bieguny, ale uwielbiam muzyczny eklektyzm. Dalej poszukiwanie wydawcy i koncerty. Mam też nadzieję, że będę mogła wreszcie pokazać swoją twórczość również w Szczecinku.

Czy wystąpisz na tegorocznym Art Pikniku pod naszym pięknym Zamkiem?

-  Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku wziąć udział w Art Pikniku.

Miałaś jakiś najtrudniejszy moment w Twojej dotychczasowej karierze? Jak sobie z nim poradziłaś?
-  Póki co, nie miałam w swojej karierze jakiegoś wybitnie trudnego momentu. Mam szczęście, że wszystko do tej pory układało się po mojej myśli. W tym momencie jedyne trudności związane są ze znalezieniem wydawnictwa i promocją swojej twórczości, jednak takie problemy napotykają wszyscy współcześni twórcy. Niestety, jest to związane z dużym nakładem finansowym, a tego zawsze brakuje.

Wracając jeszcze do Szczecinka: Jak wspominasz zespół coverovy "Funquella"?

-  Zespół Funqella wspominam w wielkim sentymentem. To były moje najlepsze czasy: próby do rana, wspólne granie w Kolejarzu pod chmurką, wieczorne wypady "maluchem" i pierwsze koncerty w Garażu. To początki wielkiej przyjaźni, która trwa do dziś.

 

 

Rozmawiał: Patryk Witczuk

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do