Reklama

"Szansy" szukali przez pół województwa

20/08/2014 04:49

W czwartek, 14 sierpnia do szczecineckiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt dotarła wiadomość o zaginięciu suczki o imieniu Szansa, która dwa tygodnie wcześniej trafiła do swojego domu adopcyjnego. Okazało się, że nowi właściciele, którzy mieli obowiązek poinformowania pracowników schroniska o zaginięciu adoptowanego psa, nie zrobili tego. Tego samego dnia rozpoczęły się intensywne poszukiwania Szansy, a w całą akcję włączyło się kilkadziesiąt osób. Wyznaczono również nagrodę za wskazanie miejsca jej pobytu. Najwięcej niepokoju wzbudzał stan zdrowia psa, któremu bez odpowiednich warunków, regularnego stosowania leków i opieki, groził nawrót choroby a nawet śmierć.

- Szansa trafiła do nas w marcu. Po serii badań okazało się, że jej rany spowodowane są zaawansowaną nużycą i grzybicą. Cały czas ją leczyliśmy. Do adopcji poszła 02.08.2014 w końcówce leczenia z kompletem leków, z szamponem leczniczym i czerwonymi szelkami. Dodatkowo schronisko obiecało, że będzie refundować leczenie w razie nawrotu choroby. Nie została pobrana opłata adopcyjna, uznaliśmy, że jeśli ktoś chce z pełną świadomością adoptować psa szczególnej troski, jakim była Szansa, należy się również wsparcie w takiej postaci – mówi Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK w Szczecinku.

- Prawdopodobnie uciekła w niedzielę, ponieważ dom adopcyjny nie odbierał telefonów od niedzieli.
W końcu na moje pytanie o to, co się dzieje z psem i dlaczego nie odbierają telefonu, pani poinformowała mnie przez Facebooka, że Szansa uciekła. Po takim czasie mogła być wszędzie. Zawiadomiliśmy okoliczne Straże Miejskie oraz gabinety weterynaryjne –  kontynuuje nasza rozmówczyni.

Jak przyznaje szefowa schroniska, tak szeroko zakrojonych poszukiwań, w które włączyło się bardzo wiele osób, nie było jeszcze nigdy. Bardzo duża grupa osób – pracowników schroniska, straży miejskiej, wolontariuszy i mieszkańców - przeszukiwało kilkadziesiąt km2 terenu w poszukiwaniu chorego psa. Wszyscy zaangażowani w akcję mieli świadomość, że stan Szansy z godziny na godzinę może być coraz gorszy, a pies wymagający tak szczególnej opieki, może nie przeżyć kilku dni błąkając się po lasach, bez jedzenia, wody i leków. Okazało się również, że w poszukiwania psiaka zaangażowali się wszyscy oprócz… nowej właścicielki. 

- Z relacji świadków, którzy widzieli Szansę, wynika, że uciekła kilka dni wcześniej niż przypuszczaliśmy. Pani Jola widziała Szansę z pociągu między Bobrowem a Żelisławiem. Trafiła na ogłoszenie o zaginięciu, dodzwoniła się do domu adopcyjnego i ku swojemu zdziwieniu usłyszała, że była właścicielka nie ma samochodu, nie będzie po nią jechać, a może to i lepiej, bo suka dojdzie do Czaplinka – kontynuuje Danuta Kadela.

W akcję poszukiwania Szansy czynnie włączyła się również pani Zuzanna, która ma ranczo w okolicach Złocieńca. Zaoferowała ona swoją pomoc w poszukiwaniu psa oraz… ufundowała nagrodę za jego odnalezienie. Pani Zuzanna w piątek (15.08) objechała trzy miejscowości: Żelisław, Bobrowo i Siemczyno, aby powiadomić wszystkich mieszkańców o zaginionym psie i trwających poszukiwaniach. O całej sytuacji poinformowane zostały także nadleśnictwa, koła łowieckie oraz posterunek Państwowej Straży łowieckiej w Drawsku Pomorskim.

 - Tak naprawdę nie wiedzieliśmy, kiedy uciekła. W umowie adopcyjnej ze schroniskiem jest zapis, że o ucieczce psa należy natychmiast powiadomić schronisko. Może się zdarzyć, że pies ucieknie. Są różne przypadki, stąd ten zapis. Gdybyśmy wiedzieli o wszystkim od początku, poszukiwania rozpoczęłyby się natychmiast. My dowiedzieliśmy się o tym po 5 dniach, po takim czasie Szansa mogła być wszędzie.

Po intensywnych, trwających tydzień poszukiwaniach, obawach o zdrowie i życie pozostawionej samej sobie Szansy oraz zaangażowaniu wielu ludzi, w niedzielę (17.8) suczkę udało się odnaleźć w Lubieszewie, kilkadziesiąt kilometrów od swojego adopcyjnego domu. 

- Miała dużo szczęścia. Pan, na którego podwórko weszła, nie przegonił jej, ale nakarmił. W sobotę wrzucił jej zdjęcie na FB, a wieczorem zadzwonił do Zuzanny. Okazało się, że ten zbłąkany pies to nasza Szansa. Noc spędziła na ranczu u Zuzy, od niedzieli przebywa już w schronisku. Cały czas śpi. Jest wychudzona, ale na szczęście miała z czego tracić kilogramy. Została też pogryziona przez psy. Znowu czeka ją leczenie, ma awersję do psów, czego nie było już w schronisku. Zdjęcia nie oddają jej tragicznego stanu. Ale to wszystko nic, najważniejsze, że jest, że się odnalazła. Do swojego domu adopcyjnego i nieodpowiedzialnych właścicieli oczywiście już nie wróci. – dodaje nasza rozmówczyni. - Dziękuję wszystkim za udostępnianie informacji o Szansie, za pomoc, za to, że mogliśmy wspólnie ocalić jej życie.
(mg)

Foto: Schronisko w Szczecinku

 

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do