
Wernisaż malarstwa Tomasza Kopery w Galerii Zamek
Raczej trudno ten gatunek malarstwa uznać za hiperrealizm, ponieważ przestawione sceny, choć przekazane z fotograficzną precyzją, z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. Obrazy są być może nie tyle są metaforą dzisiejszych czasów, co raczej sennymi, wynaturzonymi i zwyrodniałymi fantomami. W ich rozpalonych niczym piec hutniczy głowach (jeden z motywów na obrazie) czai się radość przemieszana z podłością i śmiercią. W takiej scenerii życie przedstawione czy to pod postacią kobiety, ptaka, czy choćby wątłej roślinki skazane jest na zagładę.
Takie właśnie jest pierwsze wrażenie wyniesione z piątkowego (6.05) wernisażu malarstwa Tomasza Kopery w Galerii Zamek. Autor, który z wykształcenia jest inżynierem budownictwa, ma już bogaty dorobek. Swoje prace prezentował w kilkunastu polskich galeriach, a także w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku i wielu innych galeriach Ameryki i Europy.
- Dla nas to wielki honor gościć takiego artystę. Możemy powiedzieć o jego twórczości, że pan Tomasz posiada wprost niesamowity warsztat i jeszcze bardziej niesamowitą wyobraźnie i do tego dochodzi wyczucie kolorów
– stwierdziła podczas prezentacji autora Jolanta Korsak-Kopterska kustosz wystawy. - Wydaje się, że te światy, do których nas artysta zaprasza, wychodzą z płócien wchłaniając nas.
Prace mówią same za siebie. Artysta nie tytułuje swoich prac, zostawiając widzowi własną interpretację. Przedstawione światy są realne, abyśmy stanęli, zastanowili się i weszli w ten świat przedstawiony na obrazie. Tego państwo życzę.
Sądząc po technice, a także tematyce prac, twórczość T. Kopery jest niezwykle bliska nieżyjącego już Zdzisława Beksińskiego. Ten sposób widzenia świata pośród współczesnych, w szczególności młodych odbiorców cieszy się niewiarygodną popularnością. Świadczy o tym choćby ich liczny udział na wernisażu.
Świat ujęty przez niezwykle biegłego w sztuce malarskiej artysty jest mroczny, najczęściej odrażający i nieprzyjazny człowiekowi. Prawda, że zazwyczaj głównym motywem jest człowiek, ale zdeformowany i najczęściej pozbawiony już ludzkich cech. Czasem trudno widzowi dociec, czy ma do czynienia z człowiekiem czy też z humanoidem lub chimerą. Monstrum często z gadzią lub zrogowaciałym ptasim naskórkiem - przeraża. Jego podstawowymi atrybutami są kłębiące się miast włosów węże i robactwo, spękana i rozpalona lawa lub rozkładająca się grobowa zieleń. U przedstawionych w ten sposób, a więc pozbawionych człowieczeństwa postaci, trudno dociec jakie są jego pragnienia, ku czemu podąża. Dlaczego fascynuje go zło i brzydota? A jeśli jest tylko aktorem odtwarzającym katastroficzne monstrum, to czy tylko gra w tak złowieszczym przedstawieniu licząc na zachwyt widzów, czy odsłania swoją chorą psychikę?
Przed interpretacją swoich dzieł wstrzymuje się nawet sam autor. Może dlatego zamiast tytułów, jak na inżyniera przystało, używa numerów?
(jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Panie redaktorze niczego pan nie zrozumiał z tej wystawy. Obrazy są genialne, doskonałe technicznie i niosące pozytywne przesłanie.
Normalnie się trochę boję tych obrazów. Ale że dobre są to przyznam