
Wszystkie sygnały i wskazówki, jakie otrzymuję od Państwa, dotyczące sposobu redagowania naszej stałej jubileuszowej rubryki Szczecineckie who’s who, staram się kolejno uwzględniać. Oczywiście, napiszę zarówno o Janie Zagórowskim jak i Kazimierzu Lenckowskim, znanych nauczycielach i dyrektorach miejscowych szkół oraz o Dionizym Gusowskim i Tadeuszu Czyżu, także znanych szczecineckich lekarzach (to propozycje z obszernego i ciekawego listu Jadwigi M.). Przypomnę wszak, że o Anatolu Obłamskim pisałem już (Temat nr 469), a także o Stanisławie Kocaju (w numerze 475). Co prawda dziś jeszcze nie zakładam sobie czasowej granicy co do redagowania wspomnianego cyklu, myślę jednak, że powinien on dotrwać do apogeum obchodów 700-lecia Szczecinka. Taka zresztą była nasza intencja i radzi jesteśmy, że nasz słownik stał się już w zasadzie rubryką, której redakcyjny kształt, także po części, nadają sami Czytelnicy. O publikacji książkowej słownika prawdę mówiąc, jeszcze nie myślałem, co oczywiście nie znaczy, że mówię, nie.
Nasza wewnątrzmiejska obwodnica jest w coraz bardziej opłakanym stanie – alarmują Czytelnicy przypominając miejsca, gdzie jej stan techniczny zagraża bezpieczeństwu jazdy. Tak jest m.in. na niemal całej długości Sikorskiego, jadąc w kierunku dworca PKP musimy uważać na głębokie koleiny, które są szczególnie zdradliwe i wręcz niebezpieczne przy zatoczkach autobusowych przystanków. O dziurach i nierównościach przy Narutowicza już wspominaliśmy, z kolei na całej długości Cieślaka od rynku do świateł nadal nie ma ani jednego oznakowanego przejścia dla pieszych, co z kolei stanowi zagrożenie dla pieszych, którzy – co naturalne i oczywiste – coraz częściej korzystają choćby z nowego wejścia na Cmentarz Komunalny. Nie można tego nie dostrzegać i oby nieszczęście nie wymusiło decyzji.
Zdaniem Ryszarda R. niektórym skwerom, trawnikom czy dużym osiedlowym zieleńcom uroku nie dodają „dzikie” przejścia, choć nasz Czytelnik dopowiada, że w wielu przypadkach są one naturalnymi i widać powszechnie akceptowanymi skrótami do domu, sklepu czy garażu. Skoro już tak ma być, to czy nie lepiej zalegalizować ową samoistną ścieżkę, układając chodnik na szerokość choćby jednej czy dwóch kostek? W niektórych miejscach już się na to zdecydowano i zupełnie inaczej to wygląda. A w ogóle – czasami warto wpierw zaobserwować rzeczywistość tworząc przepisy, nakazy czy zakazy, a nie odwrotnie.
O prawidłowej pisowni (i wymowie) zaprzyjaźnionego ze Szczecinkiem meklemburskiego miasta Neustrelitz pisałem już w Spacerkach, ale dopowiadam i całym sercem solidaryzuję się z naszym stałym Czytelnikiem, Wojciechem P., który twierdzi, że doprawdy nie uchodzi, by z telewizyjnych wywiadów bądź plansz reklamowych natrętnie docierało do nas pokraczne językowo „Neusterlitz”. Znów się czepiamy o jedną literkę? Jeżeli nawet, to taka nasza dziennikarska misja, co by nie mówić. Choć różnie z tym bywa, ostatnio ktoś wytknął nam, Spacerkom, językowe mentorstwo, by za chwilę samemu popełnić oczywistego babola. Jako, że nikt nie jest doskonały, stąd – miarkuj waść proporcjum...
W wielu szczecineckich sklepach ogólnospożywczych, także i w dużych supermarketach, nie funkcjonują lady chłodnicze do napojów – informują Czytelnicy. Szczególnie skarżą się smakosze piwa, dla których przecież nie jest obojętna temperatura ich chmielowego przysmaku. Spacerki ruszyły nawet śladem wspomnianych czytelniczych sygnałów, w kilku sklepach zapytaliśmy o przyczynę wyłączonych lad. Niestety, żadnej sensownej odpowiedzi nie udało nam się usłyszeć.
Choć o pasażerach autobusów komunikacji miejskiej, tarasujących przejścia, pisaliśmy już, wracamy dziś do tego problemu, za sprawą zasadnego i żartobliwego sygnału Haliny T. Chodzi o – jak określa ich pani Halina – „targowiczan”, wsiadających na przystankach tuż obok miejskiego targowiska przy Cieślaka, obładowanych zwykle siatkami, torebkami, koszykami, a przy tym okupujących miejsca tuż przy jednych czy drugich drzwiach. Nie ma oczywiście znaczenia, że w głębi pojazdu są miejsca siedzące, mniej ważne jest i to, czy jedzie się jeden, czy kilka przystanków. Trzeba stać z rynkowymi tobołkami przy drzwiach i już! A że inni się denerwują, nie mogąc wejść czy wyjść z autobusu, cóż to – najważniejsze my som... kończy Czytelniczka, dopowiadając, że to z Leca. No tak, samo życie!
Dręczyło mnie to od dawna – twierdzi Czytelniczka – wiec zapytałam nauczycielkę mojego dziecka jakie warunki, według niej, córka powinna spełniać, aby mogła postawić jej na świadectwie szóstkę. I właściwie niewiele się dowiedziałam ponad to, że „powinna wykazać się wynikami i umiejętnościami ponadprogramowymi”. Z takiej argumentacji niewiele też wynika – dodaje Czytelniczka – bo skoro sportowe sukcesy na miarę mistrzostwa Szczecinka nie są dla tej pani wystarczającymi umiejętnościami ponadprogramowymi, to o co właściwie chodzi? Co do mnie, uważam, że nauczyciele oceniający swoich uczniów powinni być nie tylko w zgodzie z wewnątrzszkolnym czy przedmiotowym systemem oceniania, ale także, a może nade wszystko – z własnym nauczycielskim sumieniem. I to by właściwie mogło być za komentarz.
Znajomi Czytelnicy, przypominając moje wcześniejsze publikacje sugerują, bym pamiętał także o początkach partnerskiej współpracy Szczecinka z Bergen op Zoom. Oczywiście, pamiętam i napiszę o tym, i to już wkrótce, w czasie kolejnego lipcowego „Turnieju Gier i Zabaw”, organizowanego rokrocznie przez holenderskich wolontariuszy i naszych nauczycieli. I tak jak poprzednie wspomnieniowe teksty, w naszej redakcyjnej jubileuszowej rubryce Śladami przeszłości.
(ur)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Chciałem dodać że na szczecineckim forum historycznym wypowiadaja się same hamy. reakcja na nowych uzytkowników jest zła. Informacje udzielane sa z łachy. Łdnie reprezentujecie Szczecinek.