
Jako matka raczej wątłego pięciolatka z należną uwagą przeczytałam w ostatnim „Temacie” artykuł przypominający nam, matkom, o tym, że już niebawem nasze dzieci o rok wcześniej będą musiały powędrować do szkół – pisze Edyta M. – Dodam, że wcale nie jestem tym zachwycona i podobnie jak autor artykułu (Oświatowego eksperymentowania ciąg dalszy – dop. mój) mam wiele obaw, czy aby jest to decyzja do końca przemyślana. A w ogóle dlaczego bagatelizuje się opinie ludzi najbardziej tą kwestią zainteresowanych czyli nas, matek małych dzieci? W końcu wszystkie sondaże wskazują na to, że jesteśmy temu zdecydowanie przeciwne. Osobna rzecz, czy szkoły są przygotowane na przyjęcie takich małych dzieci – dalej zastanawia się nasza Czytelniczka. – Moja starsza córka uczy się w siódemce i nie wyobrażam sobie, by mój maluszek mógł się w tym nieustannym hałasie i jazgocie zaadaptować.
Na Wyszyńskiego, głównej szczecineckiej ulicy, kiosków z gazetami jak na lekarstwo – twierdzi Maciej F. – W piątki, aby kupić „Temat” niejednokrotnie muszę ją niemal całą przemierzyć. Przed dziesiątą w Veritasie dość często waszej gazety jeszcze nie ma, podobnie jak w kiosku przy przystanku komunikacji miejskiej obok skarpy (który otwierany bywa czasami grubo po ósmej). Kolejny kiosk po tej stronie Wyszyńskiego, obok apteki, też z reguły zamknięty. W rezultacie ostatnio kupiłem „Temat” dopiero w ABC naprzeciw Komendy Policji. To chyba przesada! Być może i nie zawsze tak bywa, ale mnie akurat się zdarzyło, i to nie raz. A kiedyś kupowałem w kioskach gazetę idąc do pracy, na siódmą – dopowiada Czytelnik.
Wiosna co prawda na początku i ostatnio trochę śniegiem postraszyła, ale już się chyba na dobre rozpogadza. Na osiedlowych terenach zielonych i rekreacyjnych gdzieniegdzie też już można zauważyć wiosenne porządkowanie. Pracownicy administracji grabią trawniki, naprawiają piaskownice i dziecięce place zabaw. Lokatorzy raczej się temu przyglądają, choć wcześnie rano, nadal obchodzą swoje przydomowe tereny ze swoimi czworonożnymi pupilami, które, no właśnie, co robią, ano to co zwykle...
Pisaliśmy niedawno o przedmiotowych tytanach wiedzy ze Szkoły Podstawowej nr 1, naukowych stypendystach Burmistrza Miasta, więc odnotujmy kolejną miłą wiadomość z Mickiewiczowskiej Kuźnicy. Troje szóstoklasistów z jedynki – Martyna Woźniak, Agnieszka Wojtukiewicz i Hubert Hodowaniec – laureatów wojewódzkich edycji konkursów: humanistycznego i historycznego, zwolnionych było z pisania wczorajszych obowiązkowych sprawdzianów na zakończenie szkoły podstawowej. To dodatkowa i niebagatelna nagroda za wiedzę oraz umiejętności, jakimi laureaci z SP1 wykazali się podczas wspomnianych konkursów. Gratulujemy!
Jeżeli mają Państwo mocne i zdrowe nerwy, to proszę próbować dodzwonić się do jakiejkolwiek kolejowej informacji – mówi Józef M. – dodając, że teoretycznie powinniśmy wykręcić numer 94 36. Teoretycznie, bo w istocie od jakiegoś czasu na dworcu okienko z informatorem zamknięte na głucho, a w telefonie nagrany głos poucza nas, żeby czekać, bo ... zaraz będzie rozmowa. Nic to oczywiście nie daje, choćby przyszło nam czekać nawet i kilka minut. To doprawdy mało poważne, dopowiada Czytelnik przypominając, że PKP po raz kolejny podwyższa ceny biletów, o czym oczywiście nie zapomina poinformować wszem i wobec. Jakiś czas temu pisaliśmy o milczących kolejowych informatorach. Widać na kolei nic się nie zmieniło, prócz ciągle rosnących cen biletów, a na domiar złego panie w kasach absolutnie nieskore są do udzielania dodatkowych informacji. Zgoda, że mało to poważne.
O samochodach osobowych, które parkując zahaczają o osiedlowe trawniki, także już pisaliśmy. Temat jednak powraca, tym razem za sprawą Czytelników z osiedla „Koszalińska”, którzy proponują, by wzorem stawianych przy trawnikach znaków zakazujących tam gry w piłkę, ustawić także i takie, które zabronią wjeżdżać nań autom. Wolne żarty? Niby tak, ale jak inaczej zdyscyplinować zmotoryzowanych? Chyba, że Straż Miejska chciałaby, się na te osiedlowe „półparkingi” co jakiś czas pofatygować – dodają Czytelnicy.
Wyłudzanie od klientów naszych supermarketów nawet i kilku groszy za trwałe foliowe torebki zdecydowanie mi się nie podoba – twierdzi Iwona M. – Często jesteśmy w sytuacji, gdy trzeba je po prostu kupić, ponieważ te, które personel sklepu oferuje nam gratis, nie nadają się do użytku, uchwyty się bowiem urywają nie wytrzymując drobnego nawet ciężaru. A jeżeli nawet, to i te darmowe kasjerki dosłownie nam wydzielają, co by nie mówić – krępujące to i mało poważne.
Pawła L., Czytelnika zainteresowanego naszą stała redakcyjną rubryka Z byczej łączki, informuję, że nie ukazuje się ona w ściśle określonej cezurze czasowej, choć rzeczywiście – liczy już sobie ponad trzydzieści odcinków. Natomiast mogę zapewnić, że wszystkie wątpliwości, którymi zechciał się Pan z nami podzielić, postaram się wyczerpująco i merytorycznie przeanalizować już w kolejnym wydaniu byczka, sądzę, że już w przyszłym miesiącu. Pozdrawiam!
(ur)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie