Słowo (kolejne) o zarzynanych drzewach

My tak stale o zarzynanych drzewach. Śpieszymy donieść, że to nie nasza wina - po prostu w sprawie masakrowania drzew piszą do nas Czytelnicy. Pod blokiem przy ul. Gdańskiej 6, w którym ponoć mieszkają leśnicy, „wcięło” korony czterech lip. Wszystko na to wskazuje, że w Szczecinku wybuchła nieznana gdzie indziej, dziwna epidemia. O zdarzeniu poinformowała nas mieszkanka pobliskiego domu. - W 559 numerze „TS” piętnowaliście „domowego rzeźnika zieleni” przy ul. Sikorskiego. Proszę o napiętnowanie dzieła „nowego rzeźnika”. Zapytany o to mieszkaniec odpowiedział, że nikogo o zgodę nie pytał. Te piękne lipy posadzone 35 lat temu przez leśników, przeszkadzały „zajezdni samochodowej” jaka powstała obecnie pod budynkiem w miejscu placu zabaw. Reasumując: auto ważniejsze od człowieka.
    O wyjaśnienia w tej kwestii poprosiliśmy rzecznika prasowego Urzędu Miasta Konrada Czaczyka. – Drzewa znajdują się pasie drogowym Miasta, więc procedura byłaby identyczna jak w przypadku ul. Wiśniowej czyli musielibyśmy to zgłosić na policję. Musimy jednak uważać na to, żeby wszelkie przycięcia i prace pielęgnacyjne nie stały się dla mieszkańców pretekstem do walki z nielubianym sąsiadem, dlatego w tym przypadku sprawa nie zostanie zgłoszona. Widać na zdjęciach, że część konarów   pozostawiono  i nie ma bezpośredniego zagrożenia dla żywotności drzew, choć korona z całą pewnością nie będzie już tak obfita. 
Przy okazji warto zauważyć, że przy dawnym bloku leśników przy rondzie Olgi Zawadzkiej lipy po przycięciu ładnie odbudowały koronę. Odpowiednio prowadzone prace pielęgnacyjne mogą być więc sposobem na pogodzenie sprzecznych interesów mieszkańców, z których jedni są za wycinaniem drzew, a drudzy za ich pozostawianiem w nienaruszonej formie – mówi K. Czaczyk. (jg)
Foto: „Wygolone” drzewa przy ul. Gdańskiej 6 - widok na podwórko z parkingiem od ul. Toruńskiej.