„Przekazujemy nie tylko maseczki, ale i ogrom miłości”. Rozmowa z Moniką Marciniak

Pandemia koronawirusa sparaliżowała cały świat, a większość spraw dotycząca naszego codziennego życia zeszła na dalszy plan. W tym trudnym czasie nie brak jednak osób o wielkich sercach, które postanowiły bezinteresownie wspierać i pomagać najbardziej potrzebujących. W Szczecinku grupa mieszkańców organizuje zbiórki niezwykle wartościowych aktualnie środków ochrony osobistej dla lokalnego szpitala i dla innych placówek medycznych czy osób prywatnych. Jedną z osób, która w ostatnim czasie bardzo zaangażowała się w szlachetny projekt, jest szczecinecczanka Monika Marciniak - dobrze znana przedstawicielkom płci pięknej z salonu urody "Fanaberia". Porozmawialiśmy z główną koordynatorką szczecineckiej akcji pomocowej.

Temat: Skąd zrodził się pomysł, żeby zorganizować akcję i pomóc szpitalowi i placówkom medycznym w Szczecinku?
Monika Marciniak: - Pomysł zrodził się w mojej głowie już na samym początku pandemii, kiedy media i rząd poinformowały o tym, że sytuacja jest bardzo poważna, jednak konkretne działania podjęłam w momencie dołączenia do ogólnopolskiej grupy rezerw śr. dezynfekcji, rękawiczek, maseczek dla szpitali w całej Polsce, które rozpoczęła Lucyna Łazarewicz-Lorens, kosmetolog z Olsztyna. Dołączyłam do grona koordynatorów i zaczęliśmy prężnie działać na terenie całej Polski! Dzięki całej akcji poznałam ludzi o wielkim sercu i zajęłam się pomaganiem szpitalom, odrzucając od siebie negatywne myśli i emocje, które wywołał wirus.

Jak wyglądały Wasze przygotowania do samej akcji, tj. zbiórka i dostarczenie na miejsce? 
- Nasze działania początkowo polegały na koordynowaniu działań w poszczególnych województwach, miastach i skupiały się na zbieraniu rezerw zgromadzonych przez branżę "Beauty". Obecnie nasze zapasy wyczerpały się, więc podjęliśmy decyzję o stworzeniu zrzutki "#Bohaterowiewmasce - rezerwa dla szpitali" i obecnie skupiamy się na zbieraniu środków, które przeznaczymy na zakup najpotrzebniejszych rzeczy.

Ile produktów udało się Wam przekazać szczecineckiemu szpitalowi? 
- Gdybym miała liczyć towar na palety, to byłoby tego przynajmniej 10 palet, jak nie więcej! Przekazaliśmy ogrom miłości w postaci tych środków do najbardziej potrzebujących tego typu placówek. Cała lista pomocy okazanej przez naszą zbiórkę znajduje się na naszej stronie www.rezerwadlaszpitali.pl w zakładce "Komu już pomogliśmy" oraz na zdjęciach na naszej lokalnej grupie na Facebook'u.

Jak duże zapotrzebowanie na podstawowe środki ochrony osobistej do Was zgłoszono?
- Zapotrzebowanie w środki wciąż rośnie. Proszą nas o maseczki, rękawiczki, kombinezony, przyłbice, gogle ochronne, środki do dezynfekcji, mydła, ręczniki papierowe - zgłasza się do nas mnóstwo osób o pomoc. Staramy pomóc się każdemu. Co prawda materiałów mamy już coraz mniej - po kilka opakowań rękawiczek, płyny do dezynfekcji, kremy do rąk, maseczki szyte, ale liczy się już na ten moment nawet jedno opakowanie. Dostęp do gogli ochronnych, przyłbic czy kombinezonów został już bardzo mały, dlatego zrobiliśmy zbiórkę na Zrzutka.pl, aby zakupić u jednego sprawdzonego źródła bez tak horrendalnych narzutów, jakie proponują aktualnie sklepy i hurtownie. Cena jednego opakowania rękawiczek na dzisiaj to - uwaga - 90 zł (jeszcze tydzień temu kosztowały 23 zł). Dodatkowo ten ciężki okres i strach ludzi stał się celem oszustów. Sprzedają na portalach używane maseczki jednorazowe lub po wysłaniu pieniędzy znikają. Dlatego też ostrzegam przed zakupem przez internet - kupujcie tylko z wysyłką za pobraniem i sprawdźcie zawartość przesyłki przy kurierze.

Jak wiadomo, nie wszystkie placówki oficjalnie głośno mówią, że pomocy potrzebują, a prawda jest zupełnie inna. Dlaczego, Twoim zdaniem, w pewien sposób ukrywa się prawdę? Strach?
- Myślę, że to pytanie należałoby zadać partii rządzącej oraz skierować takie pytanie bezpośrednio do pana premiera i ministra zdrowia. My na bieżąco otrzymujemy listę zapotrzebowania na środki ochrony osobistej z Okręgowej Izby Lekarskiej i przekazujemy te środki tam, gdzie takie potrzebowanie zgłoszono. Staramy się także w porozumieniu ze szpitalami wspierać też placówki, które oficjalnie nie mogą poprosić o pomoc, jednak po rozmowach z personelem najczęściej udaje się uzyskać zgodę na przekazanie środków, za co otrzymujemy bardzo duże podziękowanie i wyrazy wdzięczności. Przeważnie towarzyszą temu też łzy wzruszenia.

Jak oceniacie zbiórkę i ogólne zaangażowanie w akcję mieszkańców Szczecinka? 
- Od samego początku było pełne zaangażowanie ze strony mieszkańców. Pierwszy telefon wykonałam do Lidki Pieńkos. To pierwsza osoba, która przyszła mi na myśl. Ma ogromne serce i doświadczenie w tego typu akcjach. Bez zastanowienia weszła w spółkę i zajęła się wraz z "DOBRERZECZY" i Maciejem Chmurskim oraz 30-stoma wspaniałymi kobietami (ta liczba nadal rośnie) szyciem maseczek - działania możecie również obserwować w specjalnej grupie szycia maseczek. Zaangażowanie jest duże - otrzymaliśmy pomoc od mieszkańców, ludzi o wielkim sercu, harcerzy z 13 Czarnego Szczepu, przedsiębiorców, którzy prowadzą lokalne biznesy. Na naszej grupie Rezerwa rękawiczek/maseczek dla Szpitala w Szczecinku na Facebook'u, można zobaczyć wszystkie nasze zbiory i dary oraz świeże informacje.
Warto też dodać, że jedna pani oddała nam nawet swoją maszynę, żeby wspomóc akcję.

Czy akcja będzie dalej kontynuowana? I czy mieszkańcy dalej zgłaszają się z pomocą? 
- Jak najbardziej! Nasze działania trwają dalej, jednak obecnie opierają się głównie na zbieraniu środków za pomocą naszej zrzutki oraz pomocy w kontaktowaniu się szpitali z hurtowniami, które mają jeszcze towar. Pomagamy już nie tylko szpitalowi, ale i wszystkim oddziałom. Pomagamy już nawet przychodniom, punktom medycznym, punktom pobrań krwi, starszym schorowanym osobom, które są w grupie ryzyka, stowarzyszeniom zajmującym się starszymi i niepełnosprawnymi. Nie zostawiamy nikogo bez pomocy.

Jak wiadomo, prowadzisz własną działalność gospodarczą. Czy według Ciebie, pandemia koronawirusa odbije się mocno na przedsiębiorcach i pracownikach w ciągu najbliższych miesięcy, nawet gdy już wirus "ustąpi"?
- Zdecydowanie tak. Nasza branża w mojej ocenie oraz ocenie koleżanek, została bardzo dotknięta. Podobnie jak branża turystyczna. Potrzebujemy pomocy ze strony rządu w postaci konkretnych deklaracji i pomocy, czyli wpisaniu nas na listę branż szczególnie dotkniętych przez pandemię koronawirusa. Potrzebujemy także pomocy finansowej, bo wraz z zamknięciem naszej branży, większość z nas utraciła możliwość uzyskania dochodu, co oznacza dla wielu z nas brak środków do życia i pieniędzy chociażby na jedzenie. Apeluję do pani minister Jadwigi Emilewicz o realną pomoc.

Rozmawiał: Patryk Witczuk