
Od 14 stycznia trwa protest rolników zachodniopomorskich. Dzisiaj na ulicach Szczecinka protestowali miejscowi rolnicy. Pięć ciągników rolniczych ok. godz. 13 ruszyło spod Urzędu Gminy krajową „jedenastką” w kierunku „Tesco”. W ten sposób szczecineccy rolnicy przyłączyli się się do swoich kolegów protestujących w stolicy województwa, a także Kołobrzegu. Jak sami określają, sprzeciwiają polityce rolnej rządu oraz braku dialogu pomiędzy nimi a polskim rządem.
Jednym z punktów dzisiejszego protestu jest brak zgody na sprzedaż bezpośrednią produktów rolniczych z gospodarstwa. Mimo olbrzymich środków przeznaczonych na budowę targowisk, blokuje się dostęp mieszkańcom miast do naturalnej żywności.
- Około 100 mln euro zostało przeznaczone na budowę w Polsce targowisk. Takie targowisko buduje się także w Szczecinku – wyjaśnia Emil Mieczaj – jeden z protestujących szczecineckich rolników. - Tymczasem my nie mamy prawa sprzedawać tam naszych produktów! Legalnie możemy sprzedać główkę kapusty, ale po jej przekrojeniu na pół, łamiemy prawo. Jeśli chcielibyśmy sprzedawać, to musimy zrezygnować z rolnictwa i założyć firmę. W ten sposób jeśli miałbym do sprzedaży mleko, musiałbym posiadać mleczarnię. Tymczasem w Niemczech rolnicy sprzedają wszystko – twaróg, żółty ser, ba, nawet spirytus z gruszek! Tam mogą – my nie możemy. Tak właśnie działa nasz samorząd. Właśnie dlatego Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego w Szczecinie podjął decyzję o odwołaniu członków zarządu Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.
Najbardziej poszukiwana żywność jest nielegalna. Jest to celowa, cyniczna próba umożliwienia supermarketom i przemysłowi spożywczemu uzyskania pełnego monopolu w całym kraju. Supermarkety i spożywcze korporacje z wielkim sukcesem lobbują rząd RP. Zapewnia im to kontrolę nad rynkiem żywnościowym i tym samym Polska niebezpiecznie traci niezależność żywnościową. Domagamy się zalegalizowania sprzedaży bezpośredniej przez rolników zarówno nieprzetworzonych, jak i przetworzonych produktów żywnościowych, jak to ma miejsce w innych krajach Unii Europejskiej- czytamy w komunikacie Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego.
- Kilka dni temu zostało zmienione rozporządzenie unijne. Obcinają nam teraz dopłaty w wysokości 140 zł do 1 ha a płatności zwierzęce o wysokości 240 zł. Dzisiaj już jest trudna sytuacja, a będzie jeszcze gorzej – podkreśla Emil Mieczaj. - Tymczasem pan Juliusz Sierpiński, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej twierdzi, że nie mamy powodu do protestu. Przecież oni nic nie robią aby bronić naszych interesów. (zet)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy to chodzi o tego działacza ze Szczecinka. Niby od lat działa a żadnych efektów nie widać.