
Billboard na Bohaterów Warszawy z twarzami radnych to pomysł na kontakt z mieszkańcami przez cały rok, nie tylko przed wyborami. Magdalena Lubczyk i Marcin Jaczewski przekonują, że to efekt wielu bezskutecznych zabiegań o umieszczenie na miejskich stronach kontaktów do radnych Rady Miasta. I że radny ma być dostępny zawsze. Czy to zadziałało? Pewnie tak, bo dzień po pojawieniu się plakatu urząd opublikował kontakty do wszystkich radnych. W naszym studio radni rozmawiają też o Młodzieżowej Radzie Miasta – przesłuchania za nimi, rekomendacje dla burmistrza już niedługo. Młodzi kandydaci zaskoczyli komisję: chcą działać razem, a nie rywalizować o stanowiska. Ciekawe.
Radni Magdalena Lubczyk i Marcin Jaczewski przyszli do studia Tematu, żeby porozmawiać o Młodzieżowej Radzie Miasta. Ale nie dało się ominąć większego tematu dyskusji publicznej, czyli billboardu, który pojawił się w centrum Szczecinka. Co z nim i co na nim? Czwórka radnych z klubu Douglasa patrzy z wielkiego plakatu na przechodniów. Obok hasło „Gramy czysto” i adresy e-mail. Mieszkańcy od razu zaczęli pytać: to już kampania wyborcza?
– W żadnym wypadku – zapewnia Magdalena Lubczyk. – Zdajemy sobie sprawę, że to nieszablonowe. Do tej pory takich akcji nie było w mieście. Ale jesteśmy świeżymi, młodymi radnymi. Chcemy przypomnieć mieszkańcom, że jesteśmy i że można do nas pisać.
Radna obiecuje, że na każdego maila odpowiada. Marcin Jaczewski dodaje, że jeśli urząd nie publikuje kontaktów do radnych, mimo próśb, to trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.
– Kilkakrotnie prosiłem o umieszczenie kontaktów na stronie Urzędu Miasta. Nie było ich. Stwierdziliśmy więc, że trzeba wyjść z własnym pomysłem.
I tu ciekawa zbieżność. Dzień po pojawieniu się billboardu na stronie urzędu pojawiły się nagle kontakty do wszystkich radnych.
– Jak sympatycznie – komentuje Marcin Jaczewski. – Ten plakat sprawił, że te kontakty w końcu się pojawiły.
Magdalena Lubczyk nie ukrywa satysfakcji.
– Ten baner sprawił też, że radni na ostatniej sesji opowiadali, co zrobili i co robią. A to ważne, bo bardzo dużo osób wychodzi z założenia, że radny jest tylko po to, żeby brać dietę albo być maszynką do głosowania. Otóż nie. Niejednokrotnie nie widać tego, że radny działa i pracuje na rzecz mieszkańców.
Marcin Jaczewski wraca do kwestii kampanii wyborczej.
– Jeśli mniej niż połowa mieszkańców bierze udział w wyborach, to taki baner pokazuje samorządność od środka. To nie jest tak, że spotykamy się raz na cztery-pięć lat i wtedy robimy wielkie akcje banerowe, zaśmiecamy miasto. Wtedy już tych banerów jest za dużo i każdy ma dosyć. Ale to jest praca codzienna.
Radny podkreśla, że reprezentuje wszystkich mieszkańców, nie tylko ze swojego okręgu.
– Radny reprezentuje całe miasto, wszystkich mieszkańców. Jeśli zgłasza się do mnie mieszkaniec z Osiedla Koszalińskiej, gdzie na mnie nie można było głosować, to też ma możliwość kontaktu. Widząc taki baner mówi: dobra, jest mail, to napiszę. I to jest główny cel.
Magdalena Lubczyk przypomina historię sprzed lat.
– Pierwszy baner, jaki zobaczyłam, a który nie był reklamą ani kampanią wyborczą, to był baner osoby poszukującej pracy. Byłam bardzo zdziwiona, że w taki sposób można coś osiągnąć. Okazało się, że skutek był celujący. Nieszablonowe działanie ma sens.
– Każdy ma prawo do samostanowienia, do decydowania o swoim zachowaniu – odpowiada Magdalena Lubczyk. – I osądzanie, czy za pomocą plakatu, baneru, czy może ktoś ulotki wrzuci do skrzynek – nie ma sensu. Ja wychodzę do mieszkańców. Skutek zamierzony, działanie doskonałe.
Magdalena Lubczyk i Marcin Jaczewski są członkami komisji wyborczej do Młodzieżowej Rady Miasta. To jeden ze sztandarowych pomysłów z kampanii wyborczej Jerzego Hardie-Douglasa.
– Uchwała ma ojca i matkę – mówi Marcin Jaczewski. Są nimi Maciek Furs i ja. Udało się. Komisja wyborcza jest już po ostatnich rozmowach z kandydatami. Teraz czeka nas spotkanie, podczas którego przedstawimy listę burmistrzowi.
Czy sami kandydowaliby, gdyby byli młodsi?
– Oczywiście – odpowiada bez wahania Magdalena Lubczyk. – Możliwość współdziałania w mieście i robienia czegoś dla siebie jest fajne. Namacalne propozycje, które przekazujemy Radzie. Rada oczywiście tak lub nie, bo to jeszcze wiadomo. Ale dać coś od siebie miastu i potem to realizować – coś pięknego.
Marcin Jaczewski jest ostrożniejszy.
– Chyba bym nie startował. Wtedy nie interesowałem się życiem politycznym. To się u mnie później objawiło. Tym bardziej jestem zbudowany, że ci młodzi ludzie chcieli. I przyszli normalnie z nieprzymuszonej własnej chęci. I to było piękne.
Na 21 miejsc w Młodzieżowej Radzie zgłosiło się 26 kandydatów ze szkół średnich.
– Byli bardzo zdenerwowani – wspomina Marcin Jaczewski. – My staraliśmy się wprowadzić miłą, luźną atmosferę. Ale i tak byli zestresowani. Pierwsza grupa miała przesłuchania w sali sesji Rady Miasta, więc ta sala ich trochę przytłoczyła. Druga grupa już była w sali konferencyjnej w budynku B. Ale mimo wszystko świetne pomysły, świetnie przygotowani, bardzo elokwentni, mądrzy młodzi ludzie. To mnie uderzyło, bo sobie przypominałem, jak ja byłem w ich wieku.
Magdalena Lubczyk pytała kandydatów o preferencje w pracy.
– Z 26 kandydatów tylko jeden powiedział, że interesuje się polityką. Pytałam z rozmysłem, czy w tej grupie 21 radnych chcą być liderem, czy chcą w grupie pracować. Tylko dwie osoby powiedziały, że chcą być liderami. Cała reszta chce pracować grupowo. Chcą to robić na zasadzie burzy mózgu, wypracowywania własnych pomysłów. Pytaliśmy z rozmysłem – zresztą Marcin wprowadził coś w rodzaju ruletki z 21 pytaniami, co było piękne i komiczne w niektórych momentach. Oni chcą działać razem i to jest fajne. Miejmy nadzieję, że nikt tego nie zepsuje.
Jak będzie działać Młodzieżowa Rada? Czy będzie tam opozycja, większość, kluby?
– Chyba nie – odpowiada Marcin Jaczewski. – To jest piękne w tym wszystkim, że tam nie będzie podziałów na frakcje czy kluby polityczne. Tylko oni będą ciałem koncyliacyjnym i to chyba jest najlepsze. Będą mieli swojego opiekuna, który będzie ich moderował i doradzał kwestie proceduralne. Bo to jest trudne dla każdego nowego, świeżego radnego. Dla nas też to było trudne na początku.
Magdalena Lubczyk widzi Młodzieżową Radę jako łączność młodych ludzi z ich rówieśnikami ze szkół.
– To będzie głos środowiska szkolnego przekazywany Młodzieżowej Radzie Miasta. Oni będą mogli wspólnie wypracowywać swoje stanowisko. Mam nadzieję, że tam nie wejdzie gruba polityka partyjno-klubowa. Że ci młodzi ludzie będą mogli ze sobą wspólnie dojść do porozumienia. To będzie dla nich też wartość dodana.
Marcin Jaczewski porównuje Młodzieżową Radę do swojej roli w osiedlach.
– Założenie jest takie: będą doradzali, będą przekazywali to dalej rówieśnikom, co się dzieje. Piękne założenie. Bardzo podobne do tego, jakie mam w osiedlach. Że ten radny ma być łącznikiem między osiedlami, między zarządami osiedlowymi, a burmistrzem i radą.
Czy młodzi się zmienili? Czy bardziej interesują się sprawami miasta?
– Za moich czasów nie było w ogóle takiej propozycji – odpowiada Marcin Jaczewski. – Dzisiaj jest. W wielu samorządach dostrzeżono, że nie bierzemy pod uwagę młodych ludzi. A zależy nam na tym, żeby młodzi ludzie w naszym mieście czuli się dobrze. Żeby pokochali to miasto na tyle, że gdy wyjadą na studia, zechcą wrócić. Chyba nam na tym powinno zależeć.
Nawet Koszalin wraca do pomysłu Młodzieżowej Rady po dziesięciu latach przerwy.
– W listopadzie mają ją powołać, mają być wybory – mówi Marcin Jaczewski. – Nawet w Koszalinie. A że ponad rok temu znalazło się to w kampanii wyborczej Jerzego Hardie-Douglasa, to był dobry kierunek. Czego dowodem są inne samorządy teraz.
Magdalena Lubczyk jest w stałym kontakcie z Urzędem Marszałkowskim.
– Bardzo chętnie przyjadą goście. Swojego czasu uczestniczyłam w szkoleniach dotyczących powołania Młodzieżowej Rady razem z Maćkiem Fursem. Stąd stworzyliśmy uchwałę. Teraz spotykamy się, aby wyłonić 21 członków i naszą rekomendację przekazać burmistrzowi. Potem burmistrz już powołuje Młodzieżową Radę. Ze ślubowaniem i ze wszystkimi uroczystościami.
Czego sobie życzą z tej okazji?
– Życzyłabym sobie, żeby te wszystkie plany, te wszystkie idee, z którymi przyszli młodzi, zostały zrealizowane – mówi Magdalena Lubczyk.
Marcin Jaczewski ma szersze marzenie.
– Żeby w tej Radzie Miasta te frakcje nie były tak dominujące, jak są obecnie. Zdaję sobie sprawę, że łatwiej jest dojść do pozycji radnego, jeśli jest się w jakiejś grupie politycznej. Ten system d'Hondta jest nieubłagany. Ale mam takie marzenia. A marzyć warto. A realizować marzenia jeszcze bardziej warto.
Całość w naszym materiale wideo.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
burmistrz już powołuje Młodzieżową Radę. Ze ślubowaniem i ze wszystkimi uroczystościami - JHD i uroczystości, przecież on jest taki nowoczesny.... PTAK tęczowy, a tu ślubowania, po co... Byleby lewicowe poglądy mieli, to dla JHD wystarczy