
Od początku robiliśmy wszystko, by inwestycja budowy pomostu „Centrum” dobiegła szczęśliwego finału. Dziś (22.09) mija termin oddania pomostu do użytku. A co widzimy? Sterczące z wody jeziora osamotnione pale. To cały „urobek” gryfińskiej firmy „Alpinur” – nie kryje zdenerwowania Bogusław Sobów, prezes Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, inwestor przedsięwzięcia, które już dziś miało zachwycać swoim pięknem mieszkańców Szczecinka.
Przeglądamy i czytamy korespondencję kierowaną ze Szczecinka do Gryfina. Jest opasłych rozmiarów. Z dokumentacji niezbicie wynika, że SZLOT od początku trzymał rękę na przysłowiowym pulsie. – To nie tak, jak mówił prezes Torebko, że my nie chcemy porozumienia. To wierutna bzdura - zapewnia B. Sobów. – Chcieliśmy i chcemy się porozumieć z „Alpinurem”, mimo, że gryfinianie wielokrotnie stawiali nas pod ścianą. A to, że grunt nie taki, geologia paskudna, czegoś tam brakowało w umowie przetargowej, wyliczenia nie takie, dno złe, rury za krótkie, fala za wysoka. Mało tego, „Alpinur” już w trakcie realizacji inwestycji w sposób wysoce niestosowny próbował na nas wymusić odejście od zapisów umowy. Chodziło między innymi o wydłużenie do końca października terminu oddania pomostu do użytku. Na dziś sprawa wygląda tak, że jesteśmy gotowi zapłacić im za użyty materiał, czyli te nieszczęsne rury. Wówczas będziemy mogli przekazać plac innej firmie, która zrealizuje inwestycję. Za rury zapłacimy, ale pod warunkiem, że przedstawią nam wiarygodne wyliczenia ilości zużytego materiału. Z tym, co przedstawiają na dziś, nie zgadzamy się. Nie możemy przecież płacić za coś, czego nie dostaniemy. Będą wyrywać pale? Fakt, materiał jest ich, ale teren nasz. By dopuszczać się jakichkolwiek działań na nim, muszą mieć naszą zgodę. A takowej nie mają. Jeżeli zaczną dewastować na własną rękę, zaalarmujemy policję i prokuraturę.
To tylko niewielki fragment wywiadu, którego dziś (22.09) udzielił nam prezes Bogusław Sobów. Cały przeczytacie Państwo w najbliższym, drukowanym wydaniu naszej gazety. (sw)
Foto: Wtorek 22 września, samo południe. Dziś mieszkańcy Szczecinka mieli wejść na nowy piękny pomost, a wędkarze zarzucić z niego przynętę na sandacza i węgorza. Niestety, nie wejdą, bo dostępu do „pomostu” strzeże druciane ogrodzenie spowite solidnych rozmiarów kłódką.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Widziałem w kablówce sprawę... to jakieś dwa ciecie się kłócą ... Wykonawca coś bełkocze i o polskiej normie widać że nie inżynier tylko cieć ,a ten drugi to coś mamrocze. Wiec raczej z całej sprawy będzie tylko wielki smród koło naszego miasta. Tak samo jak było z koszami na śmieci ehhh
pora wytrzeżwieć..
"...materiał jest ich, ale teren nasz. By dopuszczać się jakichkolwiek działań na nim, muszą mieć naszą zgodę. A takowej nie mają..." Trzeźwy Admirał chyba nie był, bo zapomniał, że podpisał dokument "Protokół przekazania placu budowy". Od jego podpisania na budowie rządzi Wykonawca i ON USTALA PORZĄDKI.
Ciekaw jestem, jak to się skończy, bo zdaje się, że Boguś trafił na przeciwnika, który nie boi się konfrontacji.
Czy w tym miescie może sie coś wybudowac bez afer i zawiadamiania prokuratury?
jest właścicielem jeziora Trzesiecko /terenu/