Reklama

Praski świat to nie bajka

30/05/2008 17:19

Łukasz Palkowski, niedawny gość szczecineckiego DKF-u SZOK i Samorządowej Agencji Promocji i Kultury, jak sam przyznaje, stworzył opowieść o ludziach prostych, aczkolwiek niezwykłych, żyjących w świecie, który fascynuje niejednego z nas. „Rezerwat” miał być początkowo dramatem, ale autor w ostatniej chwili zmienił zdanie i napisał scenariusz od nowa. Dziś wiadomo, że ta nagła zmiana koncepcji przyniosła reżyserowi popularność i uznanie.

Pracując nad „Rezerwatem”, spodziewałeś się tak dużego sukcesu? Wszystkich nagród, jakie zdobyłeś, nie sposób od razu wyliczyć: Paszport „Polityki”, nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni…
- Ależ skąd… Wszyscy, którzy nad „Rezerwatem” pracowaliśmy, nie mieliśmy pojęcia, jaki film mamy. Gdy byliśmy na pierwszym festiwalu w Tarnowie, na którym po raz pierwszy nasz film został poddany opinii publiczności, upiliśmy się ze strachu. Ze strachu potwornego!  I właściwie każdą reakcję widowni przyjmowaliśmy z obawą.
Ale mimo to, dobrze wspominasz pokaz w Tarnowie.
- Tak, ponieważ „Rezerwat” odniósł tam ogromny sukces. To był właśnie ten pierwszy moment, który powiedział nam, że zrobiliśmy film, który ludziom po prostu się podoba. A nie wiedzieliśmy tego wcześniej. Montowaliśmy go chyba z cztery miesiące, wiec nie było mowy, żebyśmy mieli do niego jakikolwiek dystans. Jak powiedziałem, nie mieliśmy pojęcia, co stworzyliśmy. Byliśmy tak głęboko tą pracą zaabsorbowani, że nie byliśmy w stanie niczego obiektywnie ocenić. Aż do pokazu w Tarnowie. Tam po raz pierwszy nas oceniono. Chyba dostaliśmy piątkę, bo wszyscy widzowie stali i klaskali.
W każdym mieście widzowie tak pozytywnie oceniają „Rezerwat”?
- Niemalże. Oczywiście są wyjątki. Jeszcze nie było przypadku, żeby ten film się nie podobał. Naturalnie, są też głosy zdziwienia. Ludzie pytają nas, czy pokazaliśmy Pragę prawdziwą, czy to lub tamto w rzeczywistości tak wygląda faktycznie.
A nie pokusiliście się o żadne przekłamanie? Rzeczywistość praska w „Rezerwacie” sprawia wrażenie niemal baśniowej.
- Świat Pragi jest w rzeczywistości dokładnie taki, jak go pokazaliśmy. Naszą idealizacją w filmie jest jedynie samo zakończenie. To, że nasz bohater postanawia zostać na Pradze jest naszą bajką. W tym momencie, powiedzmy, spełniamy marzenia. Może do kreowania baśniowego nastroju przyczynia się też optymistyczna wymowa opowieści. Natomiast świat, ten praski, jest prawdziwy.
Od początku miała to być historia optymistyczna?
- Nie do końca. Ale ostatecznie film miał mieć docelowo wymowę pozytywną. Ubiegając się o pieniądze na produkcję, napisałem w tak zwanej eksplikacji reżyserskiej, że naszym głównym założeniem jest to, aby widz wychodząc z kina, czuł się lepiej niż wtedy, kiedy do niego wchodził. Niby niewiele, a jednak całkiem sporo, żeby poczuć się jak w bajce.
Do tego niezwykłego nastroju niewątpliwie przyczynia się też muzyka. Czy dźwięki, które można usłyszeć podczas projekcji, także są autentyczne?
- Nie wszystkie piosenki, które można usłyszeć w filmie maja rodowód warszawski. Przykładowo, popularna piosenka o kwiatach powstała na Mazurach. W „Rezerwacie” śpiewa ją zresztą jej autor. A pozostałe? Nie ma czegoś takiego, jak muzyka praska. Oczywiście, charakterystyczne dla Pragi są dźwięki z akordeonem. Większość z nich jest dziś dla nas anonimowa. Ale mogę zdradzić, że na filmie większość piosenek śpiewana jest przez prawdziwego warszawskiego „barda”.
Wiadomo, że pracujesz nad kolejnym serialem, który tym razem miałby rozwijać historię opowiedzianą w „Rezerwacie”. Czujesz się pewniej w krótkich formach filmowych?
- Nie. Nie ciągnie mnie do takich małych form, natomiast stworzenie serialu „Rezerwat” jest kuszące o tyle, że rzeczywiście mogę opowiedzieć to, co do tego filmu wymyśliłem. Nie wszyscy wiedzą, że do filmu, który można oglądać w kinach, trafił tylko ułamek całości. Jesteśmy w trakcie pisania tekstów, które są właśnie akceptowane przez telewizję. Serial będzie dla mnie świetną okazją, żeby to wszystko opowiedzieć. A mam wrażenie, że jest co opowiadać.
W najbliższym czasie poza serialem planujesz zrealizować jeszcze jakąś produkcję?
- Na przyszły rok mam w planach trzy fabuły. Na pewno dam radę zrobić dwie – to i tak dużo. Więcej niestety nie mogę zdradzić, bo jestem zobowiązany umowami.
Wobec tego, może zdradzisz, nakręcenia jakiego filmu nigdy byś się nie podjął?

- Chyba każdy film mógłbym nakręcić. Nawet komedię romantyczną. Chociażby po to, żeby całkowicie złamać jej wizerunek. Nie chciałbym tworzyć jakiegoś nowego gatunku, ale myślę, żeby typowe dla współczesnego polskiego kina historie opowiedzieć w nieco inny sposób, bardziej wiarygodny, a przy tym - przewrotny.
A myślałeś o tym, aby oprócz tworzenia filmów powrócić do malarstwa czy zająć się literaturą?
- (Śmiech.) Chyba nie. Scenariusze piszę bardzo literackie, co oczywiście jest niezwykle kłopotliwe podczas realizacji filmu. Ale przed tym się nie obronię. Z malarstwem natomiast to zupełnie inna historia. Już od siedmiu lat nic nie namalowałem. Może wróci to prędzej, niż się tego spodziewam. Kto wie.
Z pewnością czas pokaże. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:
Magdalena Szkudlarek

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do