Pokąsany przez żmiję, sparaliżowany pies potrzebuje leków

To kolejny apel szczecineckiego schroniska. Tym razem chodzi o życie psa, Simka. – Sami nie damy rady – apeluje Maria Danuta Kadela, szefowa Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt PGK. – Potrzebujemy leków dla Simka. Pomagamy, ale nasz budżet nie jest z gumy…

O co chodzi? Pies Simek po spacerze nagle przestał chodzić. Po tygodniu paraliż pogłębił się na tyle, że psiak mógł już tylko ruszyć głową. Specjalistyczne badanie wprawiło wszystkich w osłupienie. Psa ukąsiła żmija, a jad powoli rozprzestrzeniał się po całym jego organizmie. 

- Diagnoza nas prawie załamała… - pisze na profilu schroniska na FB Maria Kadela. - Na 99% Simka ugryzła żmija. Nie zdołała wstrzyknąć pełnej dawki jadu, no i reakcja doktora, czyli natychmiastowe podanie właściwych leków, wstępnie uratowała mu życie. Ale zatrucie organizmu Simka postępuje, stąd paraliż. Toksyna nie doszła jeszcze do płuc i mózgu. Rokowania są bardzo złe, ale jest też minimalna szansa.

Jak informuje szefowa schroniska, szansą dla pogryzionego przez żmiję psiaka są kosztowne leki. Simek otrzymuje m.in. sterydy w dawce immunosupresyjnej i silne antybiotyki. Do tego dostaje leki na serce Vetmedin 5 mg, Karsivan 4 razy 50 mg, osłonowe na wątrobę i Nivalin.

- W niedzielę pies miał kryzys, myśleliśmy, że go tracimy… - pisze dalej Danuta Kadela. – My, czyli nasza pani doktor, Kamila Chabros, która uratowała Tajgera, Klaudia – wolontariuszka, to jej ukochany, schroniskowy pies i ja – byliśmy z Simkiem długo po zamknięciu schroniska. Dzisiaj pojawiło się małe światło w tunelu. Pies sam wstał do jedzenia. Nie poddajemy się, Simek jest silny i ma wielką wolę życia (…).

- Kochani, potrzebujemy leków dla Simka – apeluje na koniec Danuta Kadela. - Sami nie damy rady, bo trafiają w tym roku do schroniska psy wymagające drogiego leczenia. Wydajemy też dużo skierowań na leczenie psów właścicielskich na nasz koszt. Pomagamy, ale nasz budżet na leczenie nie jest z gumy.

Bardzo prosimy o pomoc!