
Temat nr 577 (28 lipca 2011)
Niepokojący sygnał przekazała nam mieszkanka jednego z bloków, będących własnością szczecineckiego ZGM. Pani Krystyna, chcąc zgłosić niewielką (na szczęście) awarię, zadzwoniła pod podany przez zarządcę telefon alarmowy. Tam, zamiast niosącego pomoc pracownika spółki, usłyszała... automatyczną sekretarkę.
- Jeśli telefon alarmowy służy do zgłaszania pilnych awarii, to co dziś dla administracji znaczy określenie "natychmiastowa pomoc"? Przecież jeśli pęknie rura, to zanim ktoś rano odsłucha wiadomość, to zaleje mieszkanie nie tylko moje, ale i sąsiadów. Nie mogę zrozumieć, że w tych czasach tak niepoważnie podchodzi się do kwestii zgłaszania pilnych awarii. Czy to oznacza, że mieszkańcy są skazani na samych siebie? Że nie możemy liczyć na pomoc administratora budynku? To jakiś nonsens - pisze Czytelniczka.
Pozostaje jedynie sytuację sprawdzić i spytać o szczegóły u źródła.
- W okresie letnim nasze pogotowie wodno-kanalizacyjne dyżuruje w weekendy, rozpoczynając w piątek o godz. 15-tej oraz w dni wolne od pracy - mówi prezes ZGM TBS, Tomasz Wełk. - Natomiast w tygodniu dyżury te zostały skrócone do godzin 7.00 - 15.00. Jeśli ktoś chciałby zgłosić awarię po południu, w dzień roboczy, to należy dzwonić na inne telefony alarmowe, np. PWiK, straży miejskiej, czy straży pożarnej. Instytucje te mają numery naszych telefonów kontaktowych i w razie konieczności pomogą oraz powiadomią nas o wystąpieniu zdarzeń losowych - kończy prezes.
Fachowcami nie jesteśmy, więc wytłumaczenie problemu przyjmujemy. Traf jednak chciał, że gdy tekst o zgłaszanej awarii miał być zamknięty, otrzymaliśmy telefon od czytelnika z kolejną, dość podobną prośbą o pomoc. Nasz czytelnik twierdzi, że chciał zgłosić awarię kanalizacji, ale... całą noc nie mógł dodzwonić się na telefon alarmowy wodociągów. Telefon PWiK milczał, nikt nie chciał pomóc. Sytuacja niemal bliźniacza jak przy poprzedniej interwencji. Zapytaliśmy więc jeszcze raz, tym razem w PWiK. Jak to jest z telefonami alarmowymi? Są alarmowe, czy nie?
- Sytuacja, o której mowa wystąpiła w nocy z wtorku na środę (12/13 lipca) - mówi Zbigniew Pawłowski, dyrektor techniczny spółki. - Tej nocy nad Szczecinkiem przechodziła kilkukrotnie burza i zanotowaliśmy spore opady deszczu. Pan, który chciał zgłosić awarię, faktycznie miał z tym problem, ponieważ wskutek wyładowań atmosferycznych nasze telefony zostały uszkodzone. System przestał działać, o czym pracownicy nie mieli nawet pojęcia. Wszystko wyszło na jaw rano i rano też pojechaliśmy na miejsce, sprawdzić co się dzieje. Na całe szczęście nic się nie stało, a państwa czytelnik dzwonił profilaktycznie. Kilka dni wcześniej, podczas opadów przez zatkaną studzienkę zalało tam piwnicę domku jednorodzinnego. Pan obawiał się, że sytuacja może się powtórzyć.
Czy istnieją realnie działające procedury w takich wypadkach? I jak to jest z tą współpracą i wzajemnym powiadamianiem się np. ZGM i PWiK, czy też służb?
- W sytuacjach kryzysowych nic nie jest pozostawione bez odpowiedniej reakcji. Mamy opracowany regulamin postępowania w każdym z możliwych przypadków. Mówi on dokładnie: kto, kiedy i czym się zajmuje. Określa on także współpracę z innymi służbami, która wielokrotnie już była omawiana. W przypadku kryzysowych sytuacji mamy również zapewnione dodatkowe systemy łączności radiowej: ten z Zarządzania Kryzysowego oraz nasz własny - dodaje dyrektor techniczny PWiK, Zbigniew Pawłowski. (mt)
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie