
Czy Wielki Post polega tylko na wprowadzeniu nowej diety? A może chodzi o stawianie sobie kolejnych, często coraz bardziej ekstremalnych postanowień? O tym, czym jest czas oczekiwania na Wielkanoc, jak go dobrze przeżyć i nie zgubić się w bogactwie jego form, opowiada ks. dr Radosław Suchorab, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Szczecinku, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie.
Jaki jest sens Wielkiego Postu współcześnie?
Ks. R.S.: - Pytanie o współczesność wskazuje, że sens Wielkiego Postu jest dzisiaj inny. A to nieprawda. Sens jest ten sam. To okres liturgiczny, który przenosi się na codzienne życie ludzi wierzących. Do przeżywania Wielkiego Postu potrzebna jest wiara. W innym przypadku, bez wiary Wielki Post może się stać pewną karykaturą i opinia na ten temat może być wykrzywiona.
A zatem, czym jest Wielki Post?
- To czas, który był, jest i będzie przygotowaniem do Wielkanocy, Paschy, Zmartwychwstania Jezusa. Dla ludzi wierzących to najważniejsze wydarzenie, przeżywane w liturgii - żywe i prawdziwe. To 40 dni, które zapraszają do nawrócenia, do przemiany człowieka. Wielki Post stawia pytanie o zbawienie. To również droga, proces, w którym warto zapytać siebie: Gdzie jestem? Gdzie jestem na mojej drodze do zbawienia?
Z Wielkim Postem związane są pewne praktyki. Jedną z nich, jak wskazuje nazwa, jest poszczenie. Czy chodzi tylko o to, żeby mniej jeść?
- Bez wiary patrzenie na praktyki wielkopostne znów może być tylko pewną karykaturą, zniekształceniem. A mówiąc o poszczeniu w Wielkim Poście, warto przywołać niejako na nowo temat szerszy – ascezę. Temat umartwienia, wyrzeczenia, wysiłku duchowego i cielesnego. Asceza to słowo, które nie wywodzi się z chrześcijaństwa, ale jako wartościowe zostało przyjęte do naszej duchowości. Jest dzisiaj trochę zaniedbane, zapomniane. W Wielkim Poście wysiłek ascezy powinien objąć całego człowieka.
Co to oznacza w praktyce?
- Mamy dzisiaj różne diety, staramy się zdrowo odżywiać, wieść zdrowszy tryb życia. Wystarczy spojrzeć, ile osób jeździ na rowerze albo chodzi z kijkami dookoła jeziora. A post dla ludzi wierzących nie jest dietą. Nie jest tylko odmawianiem sobie jedzenia, ekstremalnym wysiłkiem. W Wielkim Poście ta wspomniana asceza może być pewnym ćwiczeniem duchowym. Nie chodzi więc tylko o cielesność. Poszcząc, odmawiając sobie czegoś, stawiamy pytanie: Co jest istotą człowieka? Przypominamy sobie, że człowiek jest stworzony do miłości. Mamy intelekt, zmysły, uczucia, wolę… Istotę człowieczeństwa powinniśmy znaleźć w woli, bo to ona jest związana z miłością. Dlatego możemy powiedzieć, że Wielki Post pomaga nam bardziej kochać innych ludzi. Jak? Odmawiając sobie przysłowiowego cukierka, ćwiczę wolę. Wielki Post kojarzymy właśnie z jedzeniem, ponieważ ta biologiczna sfera jest czymś bardzo silnym w człowieku. To coś fundamentalnego. Ale jeśli ktoś sobie z tą fundamentalną strefą poradzi, nad tym zapanuje, to poradzi sobie ze wszystkim. Jeśli będzie w stanie odmówić sobie czegoś, będzie mógł wtedy więcej z siebie dać innym, kochać bliźnich.
Cel postu jest więc pozytywny.
- W historii dochodziło do wielu wypaczeń ascezy czy umartwiania, stąd może się to nam nie najlepiej kojarzyć. A jest to po prostu sposób na uwolnienie się od egoizmu. To nigdy nie jest asceza dla ascezy. To jest - po coś. To kształtowanie siebie. Umieranie dla tego, co jest we mnie złe, co mnie zasmuca, co mnie niszczy. Wspomniane wyrzeczenie mogę też ofiarować w pewnej intencji. Dlatego za tym wspomnianym cukierkiem kryje się: miłość, prawda i wolność.
Inne wielkopostne praktyki to jałmużna, modlitwa, pokuta...
- Ważne jest, żeby to wszystko zaistniało jednocześnie. Wspomniane praktyki razem są mocną bronią przeciwko egoizmowi. Ze świadomością, że jestem prochem. Wielki Post zaczyna Środa Popielcowa. To zaproszenie do uniżenia i przypomnienia sobie ważnych słów: Pamiętaj człowieku, że prochem jesteś i w proch się obrócisz. Chodzi o to, żeby przypomnieć sobie, że nasze ciało jest słabe i kiedyś obumrze. Żeby podkreślić prymat ducha nad ciałem. Oczywiście nie wolno negować cielesności, trzeba o siebie dbać, o swoje zdrowie o kondycję, ale nie można popadać też w taki wszechobecny “kult ciała”. Ważne więc, aby te wszystkie elementy ze sobą współgrały. Są różne formy postu - można zrezygnować z jedzenia, z jakichś dóbr ekonomicznych, z oglądania filmów, można sobie coś dodatkowego zadać, postanowić. Warto jednak pamiętać o intencji. O modlitwie, która stawia mnie w kontakcie z Bogiem. To siła w walce z pokusami.
A co z jałmużną? Można przecież pomagać innym ludziom nie tylko w czasie Wielkiego Postu...
- Nie mamy monopolu na dobro. Gdziekolwiek dobro się dzieje, trzeba się cieszyć. Różne akcje charytatywne, które mają miejsce nie tylko w czasie Wielkiego Postu, są zawsze pięknym odruchem serca. Ale zawsze jest pewne niebezpieczeństwo - ukrytej pychy. W Wielkim Poście stawiamy na to, by zwalczać egoizm. Jeśli człowiek jest pokorny, czyni dobro, tego niebezpieczeństwa nie ma. Jałmużna wielkopostna jest anonimowa. “Niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa”. Trzeba pokory, a ukrycie nam w tym pomaga. W przypadku modlitwy jest podobnie. Nie chodzi o to, żeby wszyscy nagle to zobaczyli. Wspomniany post też nie może być na pokaz. To ma być moje postanowienie. Niech to będzie jakaś tajemnica między mną i Bogiem.
Kolejnymi elementami Wielkiego Postu są nabożeństwa pasyjne. Mimo że są one mocno związane z cierpieniem, czymś, co nie pasuje do współczesnego świata, cieszą się dużą popularnością.
- Bogactwo Wielkiego Postu jest ogromne… Historia naszego narodu jest mocno naznaczona cierpieniem. Z jednej strony to nas w pewnym sensie uszlachetnia, ale z drugiej, nie zawsze potrafimy przeżywać radość. Co ważne, popularność tych wszystkich nabożeństw, takich jak Droga Krzyżowa czy Gorzkie Żale, w czasach, kiedy media proponują zupełnie inne, silne bodźce, jest nadal bardzo duża. Można się zastanawiać, z czego to wynika, bo są to bardzo statyczne formy, a przyciągają tłumy…
Czy to nie jest niepokojące, że tak lubimy się umartwiać?
- To formy modlitwy, które pomagają ludziom przeżywać ich trud i jednocześnie łączyć się z męką Chrystusa. Świat chciałby, żebyśmy się nieustannie cieszyli, radowali. A my tego bólu, cierpienia nosimy w sobie wiele. To są takie momenty, kiedy możemy „duchowo popłakać”. Udział w takich nabożeństwach jest pomocny, kształtuje serce, czyni wrażliwym i szlachetnym. Miłość jest zdolna do ofiary. Karmi się ofiarą. A my uczymy się kochać. Dlatego nie powiedziałbym, że jest coś z nami nie tak. Wręcz przeciwnie. Jest w tym głęboka prawda o człowieku i Bogu.
O zjednoczeniu z Chrystusem mówi też tegoroczne, wielkopostne przesłanie papieskie.
- Zawsze na początku Wielkiego Postu papież pisze do wiernych orędzie. W tym roku papież Franciszek wzywa do zjednoczenia się z drogą Chrystusa. Mamy świat, który cierpi, chorują ludzie, wielu umiera. Nie chodzi już tylko o pandemię koronawirusa, ale również o inne trudne sytuacje. Również duchowe. A papież wzywa wszystkich do „zjednoczenia z cierpieniem Jezusa dla zbawienia świata”. Jeśli tak przeżyjemy ten Wielki Post, to byłoby pięknie.
Sposobów na to, by przeżyć Wielki Post, jest wiele. Są nauki, rekolekcje, mnóstwo propozycji daje Internet. Jak się w tym nie zgubić?
- Jedna z zasad w kierownictwie duchowym mówi, że „nie pobożności, a pobożność”. Polega to na tym, by nie mnożyć form i praktyk, tylko kształtować styl życia. Jeśli skupimy się na ilości, to wszystko może się skończyć na gromadzeniu. Coś nas przerośnie. Będziemy szukać kolejnych rzeczy, bodźców, żeby „poczuć” bardziej. Jak już jest post o chlebie i wodzie, to co więcej? Za rok głodówka? To pułapka. Internet jest również studnią bez dna. Z jednej strony dużo ludzi, łącząc się w sieci, przeżywa piękny czas. Jeśli to im pomaga, to bardzo dobrze. Ale to może być też zagrożeniem. Możemy żyć w wirtualnej rzeczywistości, jednak potrzebny jest kontakt z żywym człowiekiem. Ale przede wszystkim z Bogiem. W Internecie żywego Boga nie spotkam, a w Eucharystii tak. Przez pandemię bardzo nam brakuje bezpośrednich kontaktów i nic tego nie zastąpi. Pięknie jest usłyszeć, kiedy ludzie mówią: Boje się, ale idę do kościoła, bo bez Boga nie mogę wytrzymać... Łzy się cisną do oczu. To dla mnie wielkie świadectwo wiary. Wybierając jakąś propozycję, również w Internecie, dobrze jest się skonsultować z osobą, której ufamy. Zawsze warto zapytać, co wybrać, czego słuchać.
Da się wymienić jakieś praktyczne wskazówki na dobre przeżycie tych dni?
- Jest jedna: to zaangażowanie. To wystarczy. Bez tego przychodzi potem Boże Narodzenie albo Wielkanoc, a razem z nimi myśl: Ale ja tego nie czuję. A przecież nie zawsze chodzi o to, żeby coś “czuć”. Nie możemy głębszego sensu zredukować tylko do odczucia. Jeśli ktoś w Wielkim Poście odpowie na propozycje, które daje Kościół, zatrzyma się, zada sobie parę pytań, odnowi samego siebie, weźmie udział np. w Drodze Krzyżowej, w spowiedzi św. i w Mszy św. - to kiedy przyjdzie Wielkanoc, będzie też radość. Zaangażowanie zawsze przynosi owoce.
Rozmawiała: Magdalena Szkudlarek-Szarkowska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie