
To niebywała gratka dla miłośników lokalnej historii. Pod auspicjami szczecineckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, w ramach zeszytów historycznych, ukazało się opracowanie autorstwa Władysława Fijałkowskiego „Pieczęcie miasta Szczecinka” od czasów jego powstania do współczesności, uzupełnione krótkim kalendarium. Jest to pierwsze i jedyne jak dotąd, tego typu opracowanie. Efekt jest wspaniały. Aby go osiągnąć, należało wykonać olbrzymią pracę, nie tylko tę w postaci archiwalnych kwerend ,ale przede wszystkim żmudnej rekonstrukcji. Zdecydowana większość pieczęci sprzed 1945 r. jest mało czytelna, a najczęściej pozbawiona jest wielu istotnych szczegółów.
Byłoby to z pewnością niemożliwe, gdyby nie życiowa pasja autora jakim jest mało znana dziedzina czyli stragistyka - nauka opierająca się na badaniach dawnych pieczęci.
- Moje zainteresowania pieczęciami sięgają okresu między szkołą podstawową, a ogólniakiem – śmieje się Władysław Fijałkowski. -Zajmowałem się także filatelistyką. Właśnie od tego czasu datują się moje pierwsze zbiory dotyczące stempli pocztowych nie tylko szczecineckich, ale także innych miast Pomorza Zachodniego. Stemple poniekąd łączą się z pieczęciami, a niektóre z nich były tuszowe. Jednym słowem zainteresowałem się odwrotną stroną listów, albowiem tam były pocztowe stemple. Punktem zwrotnym było odnalezienie przeze mnie publikacji Mariana Gumowskiego, naszego słynnego stragistyka. Autor w swoim naukowym opracowaniu zajął się najstarszymi pieczęciami wszystkich miast polskich. Okazało się, że znalazły się w nim również dwie pieczęcie szczecineckie.
Niezwykle ciekawa jest historia jednej z nich. Otóż do tej pory, choć jej tłok przed wojną znajdował się w Szczecinku, niemieccy badacze uważali, że jest to pieczęć szczecińska. Badacze orzekli, że ktoś musiał ją tutaj przywieźć.
- Marian Gumowski udowodnił, że to jest pieczęć szczecinecka. Widnieje tam łacińska nazwa Szczecinka – Nowy Szczecin (Civitatis Stetin Nove) Ponieważ literki były uszkodzone odczytano napis Aqua antiqua (stary Szczecin) zamiast Nove. Oczywiście nie zawsze w naszej pieczęci był gryf z rybą
– tłumaczy nasz rozmówca.
Była to monografia historii miasta wydana w 1910 roku z okazji obchodów związanych z 600-leciem jego założenia, której autorem był Karl Tümpel miejscowy historyk i nauczyciel gimnazjum.
- Tümpel korzystał jedynie z naszego archiwum – wyjaśnia Władysław Fijałkowski. – Część akt zaginęła, ale w Grifswaldzie znaleziono odrysy, czyli rysunki pieczęci wykonane na podstawie oryginalnych pieczęci. Okazało się, że Tümpel i inni badacze ich nie uwzględnili. Dzięki naukowcom ze Szczecina udało się je odnaleźć i uwzględnić w tym opracowaniu.
Władysław Fijałkowski podkreśla, że takie wydanie byłoby niemożliwe, gdyby nie współpraca i pomoc ze strony wielu osób w tym m.in. Katarzyny Lisieckiej, miejscowego Archiwum Państwowego oraz Genowefy Horoszko z Muzeum Narodowego w Szczecinie. Przyznaje również, że jest to także ukoronowanie jego wieloletniego dorobku.
- Wyznaję zasadę, którą kiedyś nauczył mnie Adam Giedrys, aby nie być samolubnym zjadaczem chleba. Potraktowałem to jako pracę zespołową. Powiem szczerze, miałbym kłopoty ze zrobieniem kwerendy w Archiwum Państwowym w Szczecinku, szczególnie teraz ,w okresie pandemii.
(jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie