
W najbliższych dniach ma się ukazać książka pt. "Moje miasto znane - nieznane". Przez dwa letnie miesiące będziemy zamieszać na naszych łamach w odcinkach rozdział poświęcony Zamkowi Książąt Pomorskich. W tym numerze zapraszamy do lektury czwartego już odcinka rozdziału "O zamku na jeziornej wyspie".
CZĘŚĆ CZWARTA
W tymże roku (1627), pod pobliskim Czarnem, miała miejsce bitwa pomiędzy oddziałami hetmana Stanisława Koniecpolskiego, a połączonymi oddziałami szwedzko - niemieckimi. Epizod ten jest mało znany, ale ze względu na swoje historyczno-polityczne znaczenie zasługuje na kilka zdań.
Otóż armia szwedzka pod dowództwem króla Gustawa II Adolfa wtargnęła na Pomorze już w 1626 roku. Inwazja otworzyła boczny front wojny trzydziestoletniej. Szwedzi i opłacane przez nich wojska najemne, zajmując Pomorze, pogłębili już od dawna istniejący antagonizm pomiędzy Szwecją a Rzeczpospolitą i tym samym linią Wazów.
Losy kampanii pomorskiej toczyły się ze zmiennym szczęściem dla obu stron. W 1627 roku król Gustaw Adolf, chcąc rozbić polskie oddziały hetmana Stanisława Koniecpolskiego operujące w tym czasie w okolicach Tczewa, utworzył w Meklemburgii zaciężny korpus w sile 1000 jazdy, 1500 piechoty i 8 dział. Korpus dowodzony przez Streiffa i Teufla 19 marca tegoż roku zatrzymał się w nadgranicznym w tym czasie Szczecinku. Potem wyruszył w kierunku Słupska z zamiarem przedarcia się przez polski kordon w kierunku Gdańska. Jednak na skutek niepomyślnego dla Szwedów przebiegu działań wojennych, nie mogąc przebić się w tym miejscu, korpus został zmuszony do zmiany marszruty, udając się w kierunku Czarnego.
Szwedzi musieli się mocno spieszyć, jako że cały czas na karku siedzieli im Polacy. Aby nie marnować czasu, porzucono nawet dwa działa, a piechota przesiadła się na zrabowane po drodze konie. Wreszcie 10 kwietnia zaciężne wojska zajęły Czarne, zwane w tym czasie Hemarsztynem i zaczęły się tam okopywać, przygotowując się do obrony. Do pierwszej bitwy doszło już 12 kwietnia. Niestety, Polakom nie udało się zdobyć miasta. Po dwóch dniach na pole bitwy dotarły posiłki z rozproszonych na Pomorzu Gdańskim w 15 grupach hetmańskich oddziałów.
Nocą 14 kwietnia hetman Koniecpolski nakazał zbudować szaniec przy bramie prowadzącej w kierunku Szczecinka, a następnie obsadzić go 500 piechurami i 8 działami. Na drugi dzień, skoro świt, Polacy rozpoczęli pozorowany atak i kiedy doszło do bezpośredniego kontaktu z nieprzyjacielem, rzucili się do ucieczki. Szwedzi dali się nabrać na ten wojenny fortel i zmasowany ogień z usypanych nocą szańców, zadał im sromotną klęskę. Po przegranej bitwie wewnątrz szwedzkiego obozu doszło do tumultu, w wyniku którego uwięziono swoich dowódców, oskarżając ich o nieudolność. 17 kwietnia podpisano rozejm. Następstwem tego służąca u nich piechota niemiecka, wcielona została do armii polskiej, natomiast rajtaria złożyła przysięgę, że nie będzie walczyć przeciwko Rzeczypospolitej. W polskie ręce wpadła również broń i amunicja. W sumie na polską stronę przeszło 800 piechurów i 500 rajtarów. Bitwa pod Hamersztynem wywarła piorunujące wrażenie na elektorze brandenburskim Jerzym Wilhelmie, który w ten sposób został "przekonany" i opowiedział się po stronie silniejszego - czyli Rzeczypospolitej.
Już w następnym 1628 roku, do splądrowanego przez poprzedników Szczecinka, weszły wojska Albrechta Wallensteina. Mimo nędzy, władze miasta musiały wydać na ich utrzymanie 6416 talarów. Wojska czeskiego renegata, służącego niemieckiemu cesarzowi, słynęły z okrucieństwa oraz z tego, że nie pobierały żołdu, utrzymując się po prostu z łupów. Dochody musiały być całkiem pokaźne, skoro ochotników nigdy nie brakowało.
W kolejnym 1629 roku miasto zostało opanowane przez wojska cesarskie gen. Jana Jerzego Arnheima, podążającego na pomoc polskiemu królowi Zygmuntowi III Wazie. Cesarz Ferdynand II wysłał polskiemu królowi pomoc w postaci 5000 piechoty i rajtarii. Właśnie tutaj, w Szczecinku, odbył się przegląd wojsk. Jak twierdzą kronikarze, na 4-5 milowej szerokości trasy przemarszu cesarskich wojsk, wszystko zostało splądrowane.
W ślad za wojenną pożogą miasto w 1630 roku nawiedziło morowe powietrze. Sześć lat później - kolejna zaraza. Pochód czarnej śmierci był straszny - zmarło ok. 800 mieszkańców miasta, a w okolicach ponad sześćdziesiąt procent wszystkich mieszkańców. W tym czasie księżna Jadwiga schroniła się w pobliskich Bobolicach. Chłopi przywiedzeni do rozpaczy masowo uchodzą do Polski, gdzie ich się przyjmuje z otwartymi rękoma. Na Pomorzu zaś nie tylko zabiera się im wszystką żywność, ale także nie są pewni ani swego życia, ani życia swych bliskich - pisała księżna w swoim liście wysłanym do Bogusława XIV.
Szczecinek został w znacznej części zniszczony i jak to opisywali współcześni, bardziej przypominał wieś niż miasto. Wielu mieszkańców powędrowało o żebraczym kiju do Polski. W tym czasie opustoszały także okoliczne wsie. W pobliskim Przełęgu (nieistniejąca już dzisiaj wieś położona na terenie byłego poligonu Borne Sulinowo) nie ostał się ani jeden chłop, który miałby żywy inwentarz lub nawet ziarno do zasiewów.
W 1631 roku Szczecinek powtórnie zajęli Szwedzi. Okupacja miasta trwała około roku. Na domiar nieszczęść, w 1637 roku na zamku szczecińskim, umarł ostatni z rodu Gryfitów, Bogusław XIV - książę wołogoski, książę Szczecina i całego Pomorza Zachodniego. Na mocy jego testamentu z sukcesji zostali wykluczeni Brandenburczycy, a całe Pomorze miało przejść w ręce Szwedów. Tak się jednak nie stało. Ostatecznie podpisany w 1648 roku pokój westfalski przypieczętował upadek Pomorza, które zostało podzielone pomiędzy Szwecję i Brandenburgię.
Jerzy Gasiul
Na ilustracji:
Skrzydło wschodnie od strony NIezdobnej ok. 1920 roku. W tym czasie dach zdobiła drewniana, niewielka wieżyczka. W rzędach łukowo przesklepionych oknach wyróżnia się sporych rozmiarów rozeta (okrągłe okno). To właśnie w tym miejscu znajdowała się zamkowa kaplica.
(jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie