
Gdy odchodzi zima, cały świat się budzi. W wyobrażeniach ludowych owo wiosenne wybudzanie nie było nagłe; to długotrwały proces postrzegany jako zmaganie się życia i śmierci - sił wprawdzie przeciwstawnych, ale ściśle ze sobą związanych i wzajemnie się warunkujących. Badacze już dawno dowiedli, iż w kulturach ludowych wiosna była okresem wyjątkowo ważnym: dzięki rozpoczynającemu się cyklowi wegetacyjnemu kultury tradycyjne miały możliwość zapewnienia sobie bytu. Ale to nie wszystko. Czas rozbudzania się wszelkich sił życiowych od wieków nakładał się z ludowymi obchodami Wielkanocy. Święta te, jak łatwo się domyślić, dzięki wpływom chrześcijaństwa postrzegane były jako okres zmartwychwstania nowego, czystego i nieskalanego świata Bożego. Jaką rolę w owym zmartwychwstaniu odgrywały: pisanki, woda, radosne ucztowanie, a nawet topienie Marzanny?
Zima, która w owych kulturach była uznawana za odpowiednik śmierci, miała nie bez trudności ustępować miejsca nowej porze roku. Aby rzeczona walka sił natury zakończyła się pomyślnie i by w ogóle mogło dojść do „zmartwychwstania” świata, konieczne było unicestwienie zimowych sił już w czasie wiosennej równonocy. Ich uosobienie stanowiła, pamiętana dziś już chyba tylko przez przedszkolaki, Marzanna. Ta żeńska postać o różnorodnych wariantach imion etymologicznie powiązanych ze sferą śmierci jawiła się jako zjawa, która siejąc zniszczenie i rozkład, odbierała ludziom życie. Podczas Śmiertelnej Niedzieli (IV niedziela wielkiego postu celebrowana mniej więcej w połowie marca) odbywało się obrzędowe zniszczenie Marzanny: spalenie bądź utopienie. Co ciekawe, unicestwienie wrogiej mocy nie przynosiło pomyślnego rezultatu wyłącznie w wymiarze kosmicznym. Zgodnie z ustaleniami znawców, miało być ono pomocne także w codziennych zmaganiach człowieka ze śmiercią.
Im bliższa była Wielkanoc, tym intensywniej wyobraźnia ludowa odczuwała obecność pozaziemskich mocy. Wiara w obecność zmarłych przodków wymagała od tradycyjnych społeczności spełnienia wielu wymogów pozwalających na wiosenne odtworzenie świata i jego ładu. Bez wątpienia do najważniejszych zwyczajów wielkanocnych należało zdobienie jaj. Pisanki, bo tak te ozdobione jaja nazywano, znane były w kulturach ludowych już na długo przed pojawieniem się chrześcijaństwa. One właśnie, według prastarych wierzeń, stanowiły warunek istnienia świata. Zgodnie w tradycją, zwyczaj malowanie pisanek, tak jak śpiewanie kolęd, ograniczał działanie diabelskich sił. Pisanki były też pokarmem zmarłych. Często zanoszono je na groby, aby zostawić je tam niczym ofiarę dla nieżyjących. Sens takich ofiar można by dziś odczytywać jako potwierdzenie istnienia ścisłego związku między siłami życia i śmierci. A skąd wziął się pomysł na zdobienie, „pisanie” jaj? Badacze wciąż snują domysły. Znaki pisane na jajach miały mieć wymowę magiczną. Barwy – odzwierciedlały rozmaitość wiosennych kolorów; utrwalenie naturalnych odcieni odwzorowywało tajemnicę kosmicznego porządku.
Zwyczaj wielkanocnego odrodzenia wiązał się też z symboliką wody. Jednak obrzędowe polewanie wodą nie odgrywało wyłącznie roli wegetacyjnej – nie miało na celu jedynie zaklinania płodności przyrody. Co więcej, nie łączyło się ono także tylko z tradycjami towarzysko-matrymonialnymi. Zgodnie z ustaleniami znawców, był to również akt oczyszczenia. Ponieważ Wielkanoc traktowano jako czas triumfu nowego życia, rytualne polewanie wodą zarówno ziemi, zwierząt, jak i ludzi symbolizowało definitywne przywrócenie równowagi między bytami ziemskimi i zaświatowymi, a przez to – stanowiło, niczym akt chrztu, obrzędowe wprowadzenie w zupełnie nowy okres gwarantujący sposobność zaspokojenia niezrealizowanej dotąd potencji.
A uczty, świąteczne biesiadowanie i radość? Cóż, badacze doszukali się ukrytego znaczenia również i tych zwyczajów. Dawniej świętom ludowym należała się wyjątkowa oprawa. Rangę świąt podnosiła rytualna wesołość. Świętujący nie tylko nie mogli się sami smucić, ale też musieli się wystrzegać zasmucania innych. Uczestnictwo w świątecznych uroczystościach polegało też na bezwzględnym przestrzeganiu reguł: naganne było stronienie od biesiad, rozmów, śpiewów, tańców czy nawet mocniejszych trunków. Nieprzestrzeganie tych zasad groziło zerwaniem tradycji, a tym samym – zburzeniem ustanowionego przez wieki prastarego porządku.
Magdalena Szkudlarek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie