
Z burmistrzem Jerzym Hardie-Douglasem rozmawialiśmy o pierwszych „zgrzytach” w Radzie Miasta, expose programowym na nową kadencję, dalszej działalności Straży Miejskiej, budżecie obywatelskim oraz o …kolejnym burmistrzu Szczecinka
Ci, którzy myśleli, że w obecnej kadencji współpraca radnych opozycji i rządzących będzie się układać merytorycznie, srodze się zawiedli. I to już podczas inauguracyjnej sesji Rady Miasta. Dlaczego?
Myśmy poszli do opozycji z gałązką oliwną. Uważam, że nawet, jeżeli ktoś ma dużą przewagę w Radzie Miasta i nie dostrzega opozycji, to jest to wyraz pewnej arogancji. Mieszkańcom też to się pewnie nie bardzo podoba. Ale trzeba czasami też pokazać ludziom miejsce w szeregu. Platforma ma zdecydowaną przewagę w Radzie, mamy 15 mandatów na 21. W tej twardej opozycji, przynajmniej na dziś, jest 5 osób. Jest w Radzie też Janusz Rautszko. To radny bezpartyjny, który nie przystąpił do Klubu Platformy Obywatelskiej. To jest jego wybór. Natomiast, tak przypuszczam, podobnie jak to było w ubiegłej kadencji, generalnie będzie nas popierał. Ma do tego luksus w postaci artykułowania własnego zdania. Reasumując: pewnie będzie taką „miękką opozycją”.
Ugrupowaniu „Razem dla Szczecinka” zaproponowaliśmy objęcie urzędu Wiceprzewodniczącego Rady Miasta. Jedynym naszym warunkiem było to, żeby to nie był nowy radny, który nie ma żadnego doświadczenia samorządowego. Prezydium to w końcu ciało, które kieruje pracami Rady Miasta. Radny Jerzy Kania, przewodniczący klubu PO na kuluarowym spotkaniu w przeddzień pierwszej sesji RM, ustalił z panem Romanem Matuszakiem imienny zestaw Prezydium Rady Miasta. Jasno określiliśmy, kto przez nas będzie desygnowany na Przewodniczącego Rady, a kto będzie jednym z dwóch wiceprzewodniczących. Ustaliliśmy też, że stanowisko drugiego wiceprzewodniczącego obejmą Roman Matuszak bądź Małgorzata Golińska. Kto ostatecznie, to już zależało tylko od nich. Pan Matuszak oznajmił, że „Razem dla Szczecinka” na to stanowisko desygnuje panią Golińską i że satysfakcjonuje ich zaproponowany przez nas skład. Natomiast, co było na sesji, każdy słyszał i widział. Widzieliśmy m.in. wystąpienia nowych radnych, w tym bardzo aroganckie pana Bedki, przekonującego o tym, że wypowiedzi pani Dudź są trudne do zrozumienia. Jak widać pan Bedka nie potrafi słuchać ze zrozumieniem, ale to jest jego problem. Jak pokazał na sesji, ma też trudności z wysławianiem się. Pani Katarzyna Dudź nie ma wady wymowy, jest osobą nadzwyczaj inteligentną i bardzo sprawnie prowadzi sesje. Te zagrania opozycji są prymitywne i jak z innej epoki. Jakieś naiwne próby skłócenia nas, podawanie nazwisk innych radnych z PO, niż wcześniej uzgodnionych. Tak naprawdę to nie wiem, o co im chodziło. Z całą pewnością ustalenia zostały złamane. W związku z tym pokazaliśmy im miejsce w szyku. W następstwie całe prezydium Rady Miasta jest z Platformy Obywatelskiej. I tak się to będzie działo, jeżeli oni dalej tak się będą zachowywać. Wówczas sami skażą się na rolę grupy kibiców, którzy w czasie gry nie będą mieli nic do powiedzenia. Będą przez cztery lata mogli tylko sobie patrzeć i pogadać.
W poniedziałek 8 grudnia kolejna sesja Rady Miasta i pańskie expose programowe. Może nam pan zdradzić, jakie treści będzie zawierało?
Z całą pewnością expose będzie pochodną mojego wystąpienia na konwencji Platformy Obywatelskiej. W czasie tego wystąpienia dość szczegółowo wyartykułowałem program, jaki zamierzam realizować w kadencji 2014-2018. Oczywiście nie będzie to takie długie wystąpienie, bo podczas tamtego, rozliczałem się również z mijającej kadencji. Pokażę jak sobie wyobrażam kolejne cztery lata rządów w Szczecinku, jakie są priorytetowe inwestycje, w jaki sposób zamierzamy kontynuować to, co robiliśmy do tej pory. Czyli jak rozumiemy zrównoważony rozwój miasta. W expose zawrę najważniejsze, najistotniejsze rzeczy dla mieszkańców Szczecinka.
Od nieszczęsnej i kontrowersyjnej interwencji Straży Miejskiej na Placu Wolności minęły dwa miesiące. Jaki jest dziś pański pogląd na to zdarzenie. Zmienił się?
Z całą pewnością dziś postąpiłbym tak samo jak po tym zdarzeniu. Uważam, że moje decyzje były jak najbardziej słuszne. Sztuka rządzenia nie polega na tym by poddawać się opinii tłumu. To, że ktoś żąda krwi, nie znaczy, że ja mam rozszarpywać niewinnych ludzi. Wówczas, co podkreślam z ubolewaniem, mieszkańcy Szczecinka poddali się indoktrynacji mediów ogólnopolskich. Najgorsze, co można w takiej sytuacji zrobić to podejmować decyzje pod publiczkę. Jest takie mądre powiedzenie Kisielewskiego: „..Polityk to nie jest osoba, która podąża za narodem. To osoba, która ma naród prowadzić”
Uważam, że istotą sprawowania władzy, nie jest za wszelką cenę przypodobywanie się mieszkańcom, tylko robienie tego, co się uważa w stu procentach za słuszne. Ja nie byłem przekonany o winie komendanta Grondysa, aczkolwiek pewne niedociągnięcia w pracy Straży Miejskiej zauważam. To zostało mu wytknięte, został upomniany, przy podziale premii rocznej nie zostanie uwzględniony. Ale to jest koniec sankcji. Winny zajścia strażnik został zwolniony ze służby. Uważam też, że należy wyciągnąć z tego zajścia wnioski, żeby takie sytuacje się nie powtarzały. Z drugiej strony strażnicy muszą w taki sposób podejmować interwencje, by nie narażać się później na podobne oskarżenia. Stąd m.in. pomysł zamontowania w radiowozach kamer. Oni muszą cały czas pamiętać o tym, że ich obowiązkiem jest działanie zgodne z prawem. Jestem przekonany, że to wszystko osiągniemy. Pomysły rozwiązania Straży Miejskiej tylko dlatego, że zbyt ostro strażnicy interweniowali w stosunku do chuliganów, idą za daleko. Żeby to było jasne, oni interweniowali nie w stosunku do niewinnego "chłopca o dziecięcej twarzy", tylko po prostu w stosunku do wielokrotnie karanych chuliganów. Jestem przekonany, że społeczeństwo w końcu zrozumie, że tak naprawdę Straż Miejska, gdy zachodzi taka potrzeba, musi interweniować ostro. Bo chuligani to nie są ludzie, z którymi można prowadzić konwersację. Oni znają tylko jeden argument - argument siły. Tylko, że ta siła musi być użyta wyłącznie w uzasadnionych przypadkach, zgodnie z prawem i obowiązującymi procedurami.
Nie jest pan zwolennikiem tzw. budżetu obywatelskiego
Uważam, ze budżet obywatelski jest pewnym wyrazem zachłyśnięcia się poprawnością polityczną. Nie powinno się wybierać władzy wykonawczej, czyli burmistrza, uzbrajać go w kompetencje do układania budżetu, a potem żądać, by przekazał z powrotem te kompetencje tym, którzy go wybierali. Oczywiście, można jakąś sumę pieniędzy przeznaczać na taki budżet i powiedzieć: „OK”, sami zaproponujecie, co chcecie za te pieniądze zrobić. Można się pytać mieszkańców, można konsultować, ale mi się wydaje, że ta konsultacja przy prawidłowo funkcjonującym samorządzie, powinna przede wszystkim iść przez radnych. Być może dodatnią stroną systemu jednomandatowych okręgów, choć ja tego pomysłu okręgów jednomandatowych nigdy nie popierałem, jest to, że powstają takie małe ośrodki lobbowania za tym, na co wydamy pieniądze z budżetu miasta. Gdyby się udało mieszkańców namówić do utworzenia nowych rad osiedli, gdy te rady wyposażylibyśmy w większe środki finansowe niż do tej pory, to się okaże, że te rady osiedli będą już miały do dyspozycji od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Za te pieniądze będą mogły już coś sensownego zrobić. Niech mieszkańcy nimi gospodarują, zdecydują, gdzie np. ma stanąć plac zabaw, gdzie zrobić dodatkowe oświetlenie, albo zamontować siłownię na wolnym powietrzu. Uważam, że właśnie w tym kierunku powinna iść idea budżetu obywatelskiego. Lepsze to, niż co roku robić jakieś referenda czy ankiety w sprawie wydania kilkudziesięciu tysięcy złotych. To jest zawracanie głowy. To są takie pozory oddania władzy w dół. Wcale ten budżet obywatelski nie jest żadnym oddaniem władzy w dół. Oddaniem władzy w dół są Rady Osiedli, które nie tylko mają swój budżet, ale m.in. opiniują projekty uchwał Rady Miasta, które dotyczą ich bezpośredniego otoczenia. One są jeszcze przez mieszkańców niedoceniane. Myślę, że jak będą miały więcej pieniędzy, gdy ludzie zrozumieją, że tam gdzie powstały Rady Osiedli, to te miejsca się lepiej rozwijają, mają większe dofinansowanie, są bardziej zauważane przez Ratusz, to zostaną docenione. Najlepszym przykładem są tu osiedle Kołobrzeska i Pilska, gdzie właśnie dzięki działalności rad osiedli zrobiono więcej.
To pana ostatnia kadencja?
Wydaje mi się, że to jest dla wszystkich oczywiste, że to moja ostatnia kadencja. To, że ja będę się za 4 lata ubiegał o kolejną kadencję wydaje mi się zupełnie nieprawdopodobne, aczkolwiek w tej kwestii nie składam dziś żadnych deklaracji. Będę chciał mieć przede wszystkim wpływ na to, żeby Platforma Obywatelska, która jak uważam, rządzi w Szczecinku dobrze i powoduje, że miasto się rozwija, została przy władzy. Mam powody do takiego myślenia. Równocześnie jestem przerażony działaniami opozycji, która posługując się dość prymitywną, ale jak widać skuteczną socjotechniką, nauczyła się przekonywać ludzi do swoich populistycznych haseł. To jest bardzo niebezpieczne. Najgorszym scenariuszem byłoby to, gdyby do władzy doszli ludzie mało kreatywni, niemający żadnej wiedzy o rządzeniu i tak naprawdę, też niemający nic do zaproponowania mieszkańcom. Cały swój tzw. program tworzyli na kolanie na kilkanaście dni przed wyborami. I to wówczas, gdy zostali za brak tego programu skrytykowani. Jest to kompletne nieporozumienie. To ludzie, którzy nie mają nic do powiedzenia poza pisaniem donosów, krytykowaniem wszystkiego, konstatowaniem każdej inicjatywy rządzących. To jest droga donikąd. Dlatego chcę mieć wpływ na to, co się będzie działo dalej. Jeśli tylko mi zdrowie pozwoli, to po najbliższych czterech latach, na pewno z polityki nie odejdę. Natomiast jeszcze raz powtarzam, wydaje mi się całkiem nieprawdopodobne bym po raz piaty mógł się ubiegać o fotel burmistrza miasta. Teraz mam 63 lata, za cztery lata będę miał 67. To wiek, kiedy trzeba się już przestawić. Jakieś pół etatu w medycynie, czyli robienie tego, co naprawdę lubię i potrafię, jakieś medyczne doradztwo czy operowanie w takim zakresie, w jakim mi kondycja pozwoli. No i raczej hobbistyczna praca w polityce i doradzanie młodszym kolegom i koleżankom.
Ma pan już upatrzonego swojego następcę?
Jak ja sobie to wyobrażam, to obwieszczę szybciej niż państwo przypuszczają. Żeby osiągnąć sukces, osoba, która zostanie do pewnego stopnia „namaszczona” przeze mnie, musi się wcześniej do roli burmistrza i wzięcia pełnej odpowiedzialności za miasto, przygotować. Musi przyzwyczaić mieszkańców do myślenia o niej, jako o przyszłym burmistrzu. W tej sprawie musi być również konsensus w ramach Platformy Obywatelskiej. Uważam też, że Platforma powinna się już przygotowywać do dalszego rządzenia, starać się przekonać do siebie i pozyskiwać coraz to więcej młodych ludzi. Na nich trzeba opierać przyszłość. Reasumując - wkrótce na pewno się dowiecie, jaka będzie moja propozycja, co do kolejnego burmistrza Szczecinka.
Rozmawiał: Sławomir Włodarczyk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie