
Kiedy zapisać dziecko do przedszkola? Czy warto się spieszyć, bo „potem miejsc już nie będzie”? Tego typu dylemat tylko z pozoru wydaje się nieuzasadniony. Okazuje się jednak, że nawet w takim mieście, jak Szczecinek, aby spać spokojnie, trzeba działać bardzo szybko. Dlaczego?
Tańsze nie dla każdego
Sytuacja w Szczecinku jest szczególna: rodzice przedszkolaków mają do wyboru tylko jedno przedszkole publiczne i aż osiem placówek prywatnych. Decyzję pomaga podjąć cena.
Od września ubiegłego roku w państwowym przedszkolu za każdą godzinę spędzoną ponad bezpłatną 5-godzinną podstawę programową trzeba zapłacić symboliczną złotówkę. Natomiast w przedszkolu niepublicznym miesięczne opłaty wynoszą kilkaset złotych. Rodzice, szukając oszczędności, z oczywistych względów chcieliby, aby ich pociecha mogła uczęszczać do tańszego przedszkola publicznego. Ale tu liczba miejsc jest ograniczona.
- Jeszcze przed wprowadzeniem opłat za złotówkę rodzice pytali, czy mogą ze znacznym wyprzedzeniem zapisać dziecko – mówi Grażyna Herchel-Szeremeta, dyrektor Przedszkola Publicznego im. Kornela Makuszyńskiego w Szczecinku. - Staram się tłumaczyć rodzicom, żeby poczekali, aż dziecko osiągnie odpowiedni wiek. W naszym przedszkolu reguły rekrutacji ściśle reguluje Ustawa oświatowa. Nie może więc obowiązywać zasada: „Kto pierwszy, ten lepszy”. Wiem jednak, że w innych przedszkolach taki zwyczaj obowiązuje.
Noworodek przedszkolakiem
Przyglądając się trwającym już od kilku lat praktykom, łatwo wywnioskować, że najlepszy czas na zapisanie dziecka do przedszkola niepublicznego w Szczecinku to... moment wypisu ze szpitala, tuż po urodzeniu malucha. Kiedy niemowlę liczy kilka miesięcy, przeważnie gdzieś jest już zapisane. Wydawałoby się, że miejsc w prywatnych przedszkolach nie brakuje. Skąd więc taki pośpiech?
- Rodzice sami spowodowali taką sytuację – tłumaczy Teresa Janczurewicz, dyrektor Przedszkola Niepublicznego „Słoneczko”. - Około 5 lat temu wymusili wcześniejsze zapisy. I to trwa do dziś.
- Nie jestem przekonana, czy takie wcześniejsze zapisy są potrzebne – dodaje z kolei inna dyrektor przedszkola niepublicznego. - Z drugiej jednak strony o przyjęciu dziecka decyduje zasada kolejności składania podań.
Zdaniem dyrektorek prywatnych przedszkoli, zapisy z kilkuletnim wyprzedzeniem mają pewne plusy. Przede wszystkim rodzice zdobywają pewność, że ich dziecko w przyszłości znajdzie się w gronie przedszkolaków. Oprócz tego, przedszkola spełniają jeden z resortowych wymogów – liczbą zgłoszeń argumentuje, że placówka po prostu jest potrzebna.
Są też jednak minusy. Zgłaszanie jednego dziecka do dwóch, trzech placówek (na wszelki wypadek, gdyby złożenie podania do jednego przedszkola mimo wszystko nie wystarczyło) – powoduje bałagan i sztuczne kolejki. Te po upływie kilkuletniego czasu oczekiwania i tak trzeba weryfikować.
Prywatne jak publiczne?
Problem z przedwczesnymi zapisami mogłaby choć w części rozwiązać propozycja Urzędu Miasta, skierowana do dyrekcji niepublicznych przedszkoli. W wyniku ogłoszonego przez miasto konkursu 300 maluchów z placówek prywatnych zostałoby objętych takimi samymi prawami, co dzieci z przedszkola publicznego. Wiązałoby się to z niższymi opłatami za zajęcia oraz ze zmianą zasad rekrutacji.
Nowe zasady funkcjonowania przedszkoli niepublicznych miałyby wejść w życie od września tego roku. Pomysłu prawdopodobnie nie da się jednak tak szybko zrealizować. - Jak dotąd nie wpłynęło żadne zgłoszenie w ogłoszonym przez miasto konkursie – informuje Joanna Powałka, dyrektor Miejskiej Jednostki Obsługi Oświaty.
Nieoficjalnie mówi się, że kryteria konkursowe okazały się dla dyrektorów prywatnych placówek zbyt dużym wyzwaniem. To jednak nie wszystko. W placówce, która zdecydowałaby się wdrożyć nowe zasady, dodatkową trudnością byłoby ogłoszenie ponownego naboru. To spowodowałoby kolejne zawirowania, bo żeby maluchy mogły pójść od września do przedszkola, niektórzy rodzice czekają już przecież dwa, a nawet niekiedy trzy lata...
Zmiany przyjdą same
Co przyniesie niedaleka przyszłość? - Trudno przewidzieć – odpowiada Teresa Janczurewicz. - Nie tak dawno byliśmy pewni, że sześciolatków od września nie będzie już w przedszkolach, a teraz okazuje się, że jednak będą. Nie wiadomo do końca, jakie plany ma ministerstwo wobec pięciolatków. Czy oddziały zerowe będą tylko w szkołach? Co z czterolatkami? Idzie potężny niż demograficzny i szkoły będą się ratowały jak tylko będą mogły.
- Dlatego moim zdaniem, zapisując teraz dziecko do przedszkola, nie ma się co spieszyć – dodaje rozmówczyni.- Za dwa, trzy lata dzieci będzie tak mało, że reguła: „Kto pierwszy, ten lepszy”może już przestać obowiązywać. Może się też okazać, że jakieś przedszkole w Szczecinku przestanie już być potrzebne. (zet)
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie