Noc w muzeum: mimo deszczu, impreza była bardzo udana

Deszczowa pogoda w sobotę (16 maja) nieco pokrzyżowała pogodę organizatorom „Nocy Muzeów”. Zamiast planowanego przemarszu książęcych orszaków z placu Wolności do zamku, a następnie do Muzeum Regionalnego wszystko odbyło się – częściowo pod namiotami – na muzealnym dziedzicu przy ul. Szkolnej. Z całą tę część „Nocy Muzeów” można uznać za imprezę nadzwyczaj udaną. Uświetnili ją bractwa rycerskie z Bytowa i Chojnic, a także uczniowie z miejscowych szkół podstawowych oraz gimnazjów. Szkoda, że organizatorzy nie pofatygowali się, aby zaprosić Komandorii Szczecineckiej. Zupełną nowością było wystawienie po raz pierwszy w  powojennych dziejach naszego miasta historycznej inscenizacji, której scenariusz napisał  Janusz Rautszko.  Rzecz dotyczyła książęcego zjazdu, jaki miał miejsce na zamku szczecineckim w sierpniu 1409 roku. W tym historycznym zjeździe, którego pomysłodawcą był wielki mistrz Zakonu Ulryk von Jungingen uczestniczył m. in. książę Bogusław VIII, lawirujący pomiędzy Jagiełłą a krzyżakami, oraz książę szczeciński Świętobór. Przypomnijmy, że panowie za 2 tys. kop praskich groszy zobowiązali się - w razie wojny - przyjść z pomocą zakonowi. Jeden z nich umowy dotrzymał, drugi pomógł Jagielle i za to został potem sowicie wynagrodzony. Ta przedstawiona na muzealnym dziedzińcu interpretacja, z udziałem przebranych w historyczne postacie i stroje, oraz odczytujących przypisany im tekst m. in. burmistrza Daniela Raka, przewodniczącego RM Wiesława Suchowiejkę, z historyczną prawdą miała niewiele wspólnego, niemniej dobrze się stało, że taka inscenizacja miała miejsce. Być może wzorem wielu miast zachodnioeuropejskich, także i u nas z czasem stanie się stałą pozycją programu „Nocy muzeów”, bądź święta miasta.
 Po inscenizacji przyszedł czas na bractwa rycerskie, które pokazały swoją biegłość w średniowiecznej sztuce wojennej. Widzowie mogli podziwiać mniej lub bardziej udane średniowieczne tańce oraz warsztat rękodzielników. (tem)