Noc bez duchów, ale za to z tańcami

To była dziwna noc z 16 na 17 maja. Noc, podczas której zwykle zaspana o tej porze ul. Szkolna tętniła życiem jak za dnia. Co chwila podjeżdżał też specjalny autobus KM dowożąc lub odwożąc tych, którzy postanowili o tej niezwykłej porze odwiedzić Muzeum Regionalne. Podobna impreza miała miejsce w szczecineckim muzeum przed rokiem, ale tegoroczna cieszyła się znacznie większym powodzeniem, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość.

  – Jestem przekonany, że nie będzie to ostatnia tego typu impreza – oświadczył podczas jej otwarcia dyrektor muzeum, Jerzy Dudź.

   Muzealna noc rozpoczęła się dość głośno, bo od salwy „piętnastowiecznych” st

rzelb. W ten też sposób Bractwo Rycerskie z Chojnic rozpoczęło swój występ od zabaw i tańców plebejskich z przełomu XIV i XV wieku. Zachęcano też widzów do wypróbowania swojej zręczności w rzucie podkowami i noszeniu surowych jaj na łyżce.
   Właśnie na tę jedną noc muzealnicy zaprezentowali w jednej z piwnicznych sal wszystkie eksponaty, które muzeum nabyło bądź otrzymało w ciągu ostatniego roku.
   – Ekspozycja została zorganizowana specjalnie na tę noc – podkreśla kustosz Jadwiga Kowalczyk – Kontowska.
  Pośród muzealnych nabytków są m.in. przepiękne srebra, obrazy, pocztówki, dwudziestowieczne

(międzywojenne) militaria i insygnia masońskie ze Szczecinka. Na uwagę zasługuje obraz olejny z portretem myśliwego z lat dwudziestych XX w., bagnet francuski z początku kampanii napoleońskiej, cywilna maska przeciwgazowa z 1938 r., a także polski telefon polowy. Można też było obejrzeć zdjęcia obrazujące szczecinecki garnizon sprzed wybuchu wojny. Były pocztówki z lat międzywojennych ze Szczecinka, a także kilku okolicznych miejscowości m.in. przedstawiające pałace w Juchowie i Białowąsach.

   - Na uwagę zasługuje pięknie wykonany medal miedziany z portretem Ernesta de Croy’a, który zmarł w

1637 roku, ale uroczysty pochówek na koszt Szwedów odbył się w Słupsku w 1654 roku. Z tej też okazji została wybita ta moneta – wyjaśnia Jadwiga Kowalczyk-Kontowska. Z miejscowych pamiątek muzeum wzbogaciło się w ostatnim roku, jak to określiła pani

kustosz, o całe mnóstwo pocztówek i notgeltów z lat dwudziestych. Jest też zupełnie nowy eksponat – sztandar szczecineckich kombatantów, pochodzący z 1983 roku.
  - W tym roku muzeum odwiedziło ok. 400 osób i mogę powiedzieć, że impreza była udana – ocenia dyrektor Jerzy Dudź. - Frekwencja była dwukrotnie wyższa niż przed rokiem. Wtedy ludzie przyszli na sam początek i później byli na wykładzie i filmie, potem były to już pojedyncze osoby. W tym roku liczba odwiedzających cały czas utrzymywała się na takim samym poziomie.
   Oczywiście, że podpięliśmy się pod imprezę, która zaczęła już działać w skali ogólnopolskiej, ale dlaczego

mamy tego nie robić? Zrobiliśmy to dzień wcześniej. Być może jest w tym jakiś element indywidualizmu, ale

uważamy, że piątek przy rozpoczynającym się weekendzie jest lepszy niż sobota na tego typu imprezy. Jest to także korzystniejsze dla nas samych, jako że muzeum pracuje cały czas normalnie, a więc również w soboty i niedziele.
  Zdaniem dyrektora, głównym punktem programu była prezentacja najnowszych nabytków. Dla muzeum był to wyjątkowo dobry rok. Fortuna szczecineckiej placówce sprzyjała, dlatego muzeum wzbogaciło się o kilka naprawdę wartościowych eksponatów. Niestety, dyrektor nie chciał ujawnić kwoty, za jaką dokonano zakupów, a także sum przekazanych przez sponsorów.
  Cieszę się z każdej złotówki przekazanej muzeum – mówi dyrektor. Na największe podziękowania zasługuje KPPD, TELZAS i CENTROSTAL.
   Być może już w ciągu miesięcy wakacyjnych internauci, nie wychodząc z domu, będą mogli wejść na stronę interaktywną, aby wędrując po salach i piętrach szczecineckiego muzeum, dokładnie obejrzeć wszystkie zgromadzone eksponaty.                   

(jg)