
W poniedziałek wieczorem jak bomba wpadł do mnie mój szwagier Mietek. Oczy miał rozbiegane, ręce mu latały i od razu o rozmowę w cztery oczy mnie poprosił: - Zenek, a ty słyszałeś, że koncern pozwał „Temat” do sądu za naruszenie dóbr osobistych i że zadośćuczynienia będzie żądać w kwocie 90 tysięcy złotych? – Tak, Mieciu. Słyszałem i czytałem, i mnie to, szwagier, zmartwiło. Boć to knebel na wolną i niezależną prasę. A może chodzi o to, co by burmistrz i mieszkańcy cichutko jakie zajączki na miedzy przycupli. A stowarzyszenie TERRA listki w parku liczyło?
Mietek spojrzał na mnie z politowaniem, ciężko westchnął i rozglądając się na boki ściszonym głosem mnie powiedział: - Ty, Zenek gazetom „Temat” się nie martw. Zacznij się martwić o siebie. A widząc moje zdziwienie, dodał: - Ty se przypomnij, jak w minionych latach w piątek wieczorową porą w Telewizji Zachód wygadywałeś. Że z kominów wiadomej fabryki dymy lecom. Ty se przypomnij, jak narzekałeś na kwaśny smród. A przypomnij sobie, jak chciałeś klub wysokogórski zakładać i wejście na Czumulunge na hałdzie taranować chciałeś. Ty, Zenek se to przemyśl. A jakby kto pytał, to mnie tu w ogóle nie było – dokończył Mietek, uchylił drzwi, zerknął, czy na klatce schodowej nikt się nie kręci i cichaczem się wymknął.
A mnie zimny pot oblał. A po plecach ciarki też zimne mnie przeleciały. Bo z tego, co o mnie Mietek powiedział, to mnie też przed sąd zawlec mogą. O, matko jedyna! Co mnie podkusiło? Czy ja nie mogłem rysować i gadać se w tej kablówce o psach, co kupy rżną na trawniku? Bo co mnie za to groziło? Co najwyżej właściciel psa mógł mi pokazać środkowy palec i grubymi słowami potraktować. O, matko jedyna! Co robić?
Na początek to ja se wypiłem butelkie nerwosolu i zżarłem opakowanie relanium. I na spokojnie se sprawę przemyślałem. I z całom powagom i odwagom osobistom CHCIAŁBYM złożyć oświadczenie! Ja, Zenek zrozumiałem, żem pobłądził. I chciałbym przeprosić koncern za wszystko, co żem wygadywał. Ba! Ja chciałbym ODSZCZEKAĆ to wszystko, com wygadywał o dymach wylatujących z kominów. Hau, hau, hau! Bo jak tak dobrze powąchać, to wyraźnie czuć woń lasu sosnowego. I za tom hałdę: hau, hau, hau! Bo niby dlaczego nie ma być u nas gór. I za uschnięte lipy: hau, hau, hau! Bo przecież nic uschłego już w alei lip nie stoi. Zostały już same zielone. I za ten płonący nawóz w okolicach Okonka: hau, hau, hau! I za formaldehyd i za pył na parapetach, meblach i samochodach. I za barwienie jeziora. Za to wszystko, com wygadywał i jeszczem powiedzieć nie zdążył: hau, hau, hau! I bardzo przepraszam, żem jak jaki głupi uważnych podszeptów słuchał. I obiecuję, że już nigdy więcej nie powiem, nie narysuję i nie napiszę niczego, co by mogło dobre imię tej firmy nadużyć. I przepraszając raz jeszcze, jeszcze raz obiecuję: nigdy więcej!
No, chyba, że coś mnie bardzo podkusi.
Wasz Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie