Niechciane kamery

Spór o to, kto powinien być odpowiedzialny za obsługę miejskiego monitoringu pojawił się pod koniec ubiegłego roku. Przypomnijmy. W październiku 2013 r. wygasło porozumienie pomiędzy Komendą Wojewódzką Policji a Urzędem Miasta w Szczecinku. Okazało się, że policja nie jest zainteresowana podjęciem się tego zadania w kolejnych latach i nie podpisała stosownego aneksu do umowy. Efektem tej decyzji było to, że przez długi czas nikt nie śledził obrazu przekazywanego przez kamery, a jedyną możliwością, kiedy zachodziła konieczność odczytania danego materiału zarejestrowanego przez kamery monitoringu, była wizyta uprawnionych służb w firmie „Comdrev”, dostawcy usługi. Powód całego zamieszania? Brak środków oraz dostatecznej liczby etatów w Komendzie Powiatowej Policji. 

- System liczy 63 kamery nasze plus kamery miejskie. Nie jesteśmy w stanie własnymi siłami tego obsłużyć. Nie zdejmę ludzi z patrolu na ulicy i nie posadzę przed monitorami. Nie ma mowy. Komendant Wojewódzki Policji zna problem i wystąpił z wnioskiem do burmistrza o zatrudnienie ludzi, którzy będą dozorować te ekrany – powiedział nam w jednej z rozmów inspektor Józef Hatała, Komendant Powiatowy Policji. - Sprawę załatwiłoby praktycznie kilku emerytów mundurowych, byłych policjantów czy żołnierzy. To ludzie doświadczeni, wyszkoleni, przywykli do takiej służby. Można również ten system przenieść pod nadzór Straży Miejskiej, a u nas zostawić tylko podgląd. Oficer dyżurny komendy w czasie służby ma bardzo dużo obowiązków. Kieruje patrolami, podejmuje decyzje, przyjmuje interesantów, na głowie ma nie tylko Szczecinek, ale cały rozległy powiat. Nie rozerwie się, nie ma szans, jest to po prostu niewykonalne. 

Jednak miasto stało na stanowisku, że zadanie zapewnienia dostatecznej ilości osób odpowiedzialnych za obsługę miejskiego monitoringu leży po stronie policji. Problem dotyczący tego, kto ma zająć się dozorowaniem obrazu przekazywanego przez kamery został rozwiązany po dwóch miesiącach – starosta szczecinecki Krzysztof Lis zadecydował o zatrudnieniu stażystów, którzy teraz są odpowiedzialni za baczne obserwowanie monitorów. Jednak rozwiązanie to załagodziło konflikt jedynie na chwilę, bowiem stażyści będą dozorowali monitoring jedynie do końca tego roku. Kto od przyszłego roku podejmie się tego zadania? Nie wiadomo.

- Cały czas stoję na stanowisku, że jest to zadanie policji – mówił na ostatniej sesji Rady Miasta burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. - My wyposażyliśmy policję w narzędzie, a to narzędzie powinno być używane przez policję i ona powinna ponosić koszty związane z obserwacją tego monitoringu. Tutaj włączyła się trzecia strona, czyli starosta i finałowo do końca roku zapewnione są etaty cywilne, które są opłacane przez policję, ale tak naprawdę te pieniądze idą z PUP.  A jak będzie od roku 2015? Z całą pewnością będą podjęte przeze mnie rozmowy z Komendantem Wojewódzkim Policji. 

- Tutaj dobudowuje się do tego pewną ideologię ze strony policji, że w wielu miastach są specjalne służby, które to nadzorują, że są straże miejskie, które to powinny robić, że miasto opłaca etaty itd. To wszystko cały czas sprowadza się do pieniędzy. Naprawdę trzeba ekwilibrystyk umysłowych żeby udowadniać, że policja się tym nie powinna zajmować. Policja powinna się tym zajmować i policja doskonale o tym wie, ale dobudowuje do tego ideologię, dlatego że po prostu nie ma na to pieniędzy. Ja ich rozumiem. Ale my też na to nie mamy pieniędzy. 

- Daliśmy środki na wyposażenie policji w narzędzie i zrobiliśmy to pod tym warunkiem, że oni z nami podpisali 5-letnią umowę, którą realizowali i wszystkie koszty były po ich stronie. A potem nagle się obudzili, że to powinno być jednak po stronie miasta – dodał burmistrz.

Czy w ciągu najbliższych miesięcy dojdzie wreszcie do porozumienia pomiędzy miastem a policją w sporze dotyczącym tego, kto powinien być odpowiedzialny za obsługę miejskiego monitoringu? Do sprawy z pewnością jeszcze powrócimy. (mg)