
Nowy
rok zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze niecałe dwa miesiące i
będziemy otwierać butelki szampana aby przywitać rok 2010. Rok
700-Lecia naszego miasta. Chciałoby się aby ta szczególna data
zwiastowała okres obfitości, dobrobytu, braku kłopotów i dynamicznego
rozwoju Szczecinka. Niestety może nie być aż tak różowo. Recesja
dochodzi do samorządów z pewnym opóźnieniem. To jak tsunami pojawiające
się u brzegów lądu ze znacznym opóźnieniem w stosunku do trzęsienia
ziemi, które miało miejsce gdzieś daleko pod dnem oceanu.
Dochody
z udziału w podatku od osób fizycznych zaczęły spadać późną wiosną, a
sprzedaż należących do miasta nieruchomości prawie stanęła w miejscu
już od początku 2009 r. Identyczną sytuację odnotowują prawie wszystkie
polskie miasta. Prognozy zmniejszenia dochodów w roku 2010 są
niepokojące. Jeśli pewne zwiastuny ustępowania recesji sprawdzą się,
być może sprzedaż ruszy i sytuacja miasta poprawi się, jednak
przygotowujemy się do wersji pesymistycznej, a więc trudnego i
oszczędnego budżetu.
Zaciskanie pasa obejmie wszystkie dziedziny
naszego życia. Zmaleją wydatki na szkoły, opiekę społeczną, kulturę,
bezpieczeństwo, zieleń, remonty domów, utrzymanie Urzędu Miasta.
Zmaleją też wydatki inwestycyjne, chociaż ta działka musi być otoczona
szczególna ochroną. Do znacznej części wydawanych na inwestycje środków
dostajemy dotacje z Unii lub z programów ministerialnych. Taka szansa
szybko się nie powtórzy, dlatego w bezpiecznych i rozsądnych granicach,
musimy się zadłużać. Musimy brać kredyty i zabezpieczać wkład własny.
Wkład na budowę ulic, przebudowę skrzyżowań, uzbrajanie specjalnej
strefy ekonomicznej, rewitalizację zamku, czy kończenie wielu
inwestycji i projektów na które mamy przyznane środki z UE. Inwestycje
miejskie napędzają też koniunkturę miejscowym firmom i dają
zatrudnienie setkom naszych mieszkańców.
Pewnie więc będą w tym
2010 roku kłopoty, tyle że w końcu kto mówił, że będzie łatwo i lekko?
Sprawność rządzących powinna być oceniana przez pryzmat umiejętności
radzenia sobie w warunkach trudnych, więc pozostaje tylko mieć
nadzieję, że przejdziemy ten test pomyślnie. Chciałoby się przy okazji
apelować do opozycji, aby w trudnych czasach ograniczyła populistyczną
krytykę, jednak w roku wyborczym wydaje się to wołaniem na puszczy, to
i sobie daruję.
Rok 2010 może być też trudny ze względu na
narastający, dążący do konfrontacji tzw. „problem Kronospanu”.
Nerwowość narasta po obu stronach. Wydaje się, że jej przejawem jest
m.in. pomysł pozwania do sądu dwutygodnika „Temat”.
Firma ma jak
wszystkie zakłady w branży drzewnej duże kłopoty i chciałaby ograniczać
koszty. Jednak sposoby tego minimalizowania kosztów są nie do
zaakceptowania przez mieszkańców Szczecinka. Jesteśmy zmęczeni i
poirytowani coraz większą uciążliwością zakładu. Narażeni dzień w dzień
na odczuwanie kwaśnego smrodu, na pylenie i zadymianie miasta,
mieszkańcy nie chcą słyszeć o kolejnych inwestycjach holdingu Krono.
Nie chcą słyszeć o spalaniu hałdy i budowaniu czegoś co inwestor nazywa
elektrociepłownią na biomasę, a wg większości mieszkańców, (takie jest
zresztą również moje zdanie) będzie spalarnią odpadów poprodukcyjnych.
Nie tylko nie chcą słyszeć o nowych inwestycjach, ale chcą znacznego
zmniejszenia dotychczasowej uciążliwości zakładu.
Najwyższy czas,
by pan Peter Kaindl, właściciel Krono, odpowiedział na proste pytanie.
Dlaczego jego fabryka w Szczecinku nie może wyglądać tak jak jego inne
firmy np. w austriackim Salzburgu, niemieckim Sandebeck, czy angielskim
Chirk? Aby odpowiedział nam, czy mieszkańcy Salzburga, Chirk czy
Sandebecku, zgodziliby się na tak cuchnący i uciążliwy dla środowiska
zakład jak ten w Szczecinku? Wydaje się, że czas dziwnie „ulgowego”
traktowania zakładu przez instytucje typu WIOŚ, a również samo
Ministerstwo Ochrony Środowiska, patrzenia na poczynania Kronospanu
„przez palce”, odchodzi do przeszłości. Zbliża się dzień, kiedy długo
broniący się przed tym Kronospan, otrzyma wreszcie pozwolenie
zintegrowane i będzie musiał skrupulatnie rozliczać się z zsumowanej ze
wszystkich różnie ponazywanych na jego terenie spółek i spółeczek,
emisji różnorakich związków chemicznych. Kiedy będzie musiał wreszcie
okazać dokumenty na podstawie których magazynował odpady i stworzył
hałdę, na której pozbycie się nie ma teraz racjonalnego pomysłu.
Bo
wejście do Unii Europejskiej to nie tylko zniesienie granic, dopłaty i
projekty unijne, ale to też rosnąca z roku na rok świadomość
społeczeństwa. Świadomość zarówno obowiązków jak i praw jakie mają
obywatele zjednoczonej Europy. W tym m.in. prawa do czystego powietrza
i czystej wody. Do życia bez uciążliwego smrodu i dymu. Dobrze aby
również w Kronospanie zdano sobie sprawę z tego, iż ta wzrastająca
ekologiczna świadomość mieszkańców Szczecinka, jest procesem, którego
już zatrzymać się nie da.
Jerzy Hardie-Douglas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie