
O ogólnopolskim problemie niewystarczającej liczby miejsc w żłobkach lub braku żłobków w ogóle donoszą różne źródła. O tym, że placówek, które otaczają opieką najmłodsze pociechy, jest jak na lekarstwo, wiedziano już w 2006 roku. Od tamtego czasu liczba urodzeń bynajmniej nie maleje. Oznacza to, że chętnych na zapisanie dzieci do żłobków również nie ubywa. Wręcz przeciwnie.
Z informacji jakie uzyskaliśmy w ubiegłym roku od rzecznika Urzędu Miasta, Konrada Czaczyka, można było wywnioskować, iż szczecinecczan kwestia żłobków nie dotyczy. Dlaczego? Wszystko wskazywało, że jakiekolwiek sygnały, mówiące o potrzebie otwarcia żłobka, do samorządowców po prostu nie docierały. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nasze źródła donoszą, iż Komisja Problemów Społecznych Rady Miasta Szczecinek zdiagnozowała problem: w mieście potrzebny jest żłobek.
Czy to trafna diagnoza? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do mieszkańców Szczecinka:
Anna:
Myślę, że w Szczecinku przydałby się żłobek. A przynajmniej jedna taka placówka, do której można by zapisać te dzieci, które jeszcze są za małe, żeby pójść do przedszkola. Ja i mąż mieliśmy dużo szczęścia, bo udało nam się zapisać naszą córeczkę do przedszkola, mimo że jeszcze nie osiągnęła wymaganego wieku. Dziś wiadomo, w przedszkolach brakuje miejsc i pewnie, gdybyśmy teraz chcieli zrobić to samo, już by nam się to nie udało.
Monika:
Z jednej strony jestem przeciwna takim miejscom. Każda matka powinna przecież być przy dziecku jak najdłużej. To wszyscy wiedzą. No ale jest jeszcze kwestia pracy. Ja nie mogłam sobie pozwolić na dłuższą przerwę. Nie było wyjścia i trzeba było poszukać opiekunki. Ceny mnie jednak odstraszyły. Została więc pomoc babci.
Piotr:
Z dwojga złego wybrałbym opiekunkę. W żłobkach różnie przecież może być: a to choroby, a to ktoś będzie zajęty jednym dzieckiem i nie zwróci uwagi na to, co się dzieje z innym – i wiadomo, nieszczęście gotowe… Nianie na pewno też różne się mogą okazać. Trudno trafić na dobrą, to oczywiste. Trochę się trzeba naszukać – tak słyszałem. Ale i tak wybrałbym nianię. Cena nie grałaby roli.
Dominika:
Kiedy mój synek skończył sześć miesięcy, musiałam wrócić do pracy. Nie było „zmiłuj się”. Gdzieś małego trzeba było zostawić. No i powstał problem. Przyjaciółka kiedyś od razu znalazła dobrą opiekunkę, ale mi się nie udało. W opiece nad dzieckiem pomogła mi bardzo moja mama. Teraz też się nim zajmuje, gdy ja jestem w pracy. Żłobek pewnie rozwiązałby mój problem. Oczywiście, gdyby nie był za drogi.
Wojtek:
Żłobki to dziwne instytucje. Musiałbym mieć ogromne zaufanie do żłobka, żeby posłać tam swoje dziecko. Uważam, że nie jest to odpowiednie miejsce dla tak małego dziecka. Przedszkole – tak, bo mały uczy się tam wielu różnych rzeczy. Żłobek – nie. Kilkumiesięczne dziecko powinno być przy matce. A matki nie powinny się bać o swoją pracę, że ktoś je zwolni, czy coś tam. Pracy jest teraz dużo. A dziecko jest najważniejsze.
Maria:
Kiedyś był tu przecież żłobek i całkiem dobrze się miał. I z tego, co pamiętam, bardzo dużo dzieci tam trafiało. Potem, kiedy przyszedł niż, żłobek nagle przestał być potrzebny. Dziś znów by się przydał. Czemu nie? To, że dziecko narażone jest na stres i choroby… Takie tam gadanie. Wiele mam z dużych miast, które nie mają pod ręką babci i dość pieniędzy, by spłacić drogie przecież nianie, posyła dzieci do żłobka. I z tego, co wiem, maluchami dobrze się tam opiekują. Ja jestem za.
(sz)
[email protected]
foto: stock.xchng
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie