
Krystian Rudnicki, 23-letni bramkarz, który swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Szczecinku, w rozmowie z Tematem, mówi między innymi o swojej chorobie, z którą udało mu się wygrać. Opowiada nam także o pierwszych dniach po zabiegu przeszczepu szpiku kostnego i powrocie na boisko.
Jego przygoda z piłką zaczęła się w Szczecinku. Od dzieciństwa całymi dniami grał z kolegami na podwórkowym boisku. Jak sam przyznaje, na treningi namawiali go wtedy znajomi z osiedla. Później zaczął trenować w Darzborze Szczecinek. Do UKS 7 Szczecinek trafił natomiast przez testy do klasy sportowej w Szkole Podstawowej nr 7. W wieku 13 lat wyjechał do Szczecina. Trafił do Pogoni Szczecin, występował w GKS Katowice i MKS Kluczbork w I lidze. W kwietniu 2016 roku dowiedział się, że ma anemię aplastyczną. To choroba spowodowana zaburzeniami prawidłowego funkcjonowania komórek macierzystych w szpiku kostnym. Od tamtej pory trwała akcja pomocy, do której włączyli się kibice i piłkarze, oddając krew na rzecz Krystiana. Zawodnik wygrał z chorobą i zimą podpisał kontrakt z III-ligowym Stilonem Gorzów Wielkopolski.
Najgorszy moment Twojej kariery piłkarskiej i mocny cios życiowy: Kwiecień 2016 roku. Młody człowiek, zawodowy piłkarz, dowiaduje się, że choruje na anemię aplastyczną. Jak radziłeś sobie na początku z tymi wszystkimi myślami, które miałeś w głowie?
Krystian Rudnicki: - Początek choroby był bardzo ciężki, boisko zamieniłem na szpital, gdzie nie miałem możliwości trenować. Musiałem sobie uświadomić, że jestem śmiertelnie chory i może być tak, że do piłki nie będę mógł wrócić, ale na całe szczęście nie byłem z tym wszystkim sam - miałem osoby, które mnie bardzo wspierały: dziewczynę, rodzinę, znajomych i bardzo liczne grono osób zupełnie mi nieznanych. Dzięki temu łatwiej to wszystko przechodziłem.
W pomoc Tobie zaangażowali się nie tylko sportowcy i mieszkańcy Szczecinka, ale i z całej Polski. Spodziewałeś się, że akcja pomocy “#AkcjaReakcja”, dojdzie tak daleko?
- Tak, to prawda. Fala pomocy była bardzo duża, nie spodziewałem się takiej pomocy od tak dużego grona ludzi, dzięki tym ludziom miałem możliwość wrócić do zdrowia i do tego wszystkiego, co kocham. Jestem bardzo wdzięczny za każdą pomoc i wierzę, że dobro do nich powróci.
Udało się znaleźć dawcę, przeszedłeś przeszczep szpiku kostnego. Po zabiegu musiałeś brać leki, regularnie się badać oraz unikać dużych skupisk ludzi. Jak wyglądały początki już po samym zabiegu? Z czym było dla Ciebie najciężej?
- Dawcą mojego szpiku, była najmłodsza siostra Ania, dzięki niej teraz żyję. Sam przeszczep trwał 15 minut, ale całe przygotowanie było dość długie. Musiałem przejść szereg badań, moja siostra również. Przed przeszczepem musiałem przejść bardzo ciężką chemioterapię, która miała za zadanie zniszczyć mój stary szpik i dopiero wtedy mogłem dostać od siostry komórki macierzyste. Po samym przeszczepie leżałem w osobnej izolatce, gdzie czekałem aż mój nowy szpik zacznie działać. I właśnie wtedy czułem się najgorzej podczas całej choroby. Byłem bardzo słaby, przez dwa tygodnie praktycznie nic nie jadłem, a jak coś zjadłem, to praktycznie zwracałem. Bardzo dużo spałem. Najłatwiejsze codzienne czynności stały się dla mnie bardzo ciężkie, ale gdy szpik zaczynał działać, to wtedy zaczynałem odzyskiwać siły.
Musiałem sobie uświadomić, że jestem śmiertelnie chory i może być tak, że do piłki nie będę mógł wrócić, ale na całe szczęście nie byłem z tym wszystkim sam - miałem osoby, które mnie bardzo wspierały: dziewczynę, rodzinę, znajomych i bardzo liczne grono osób zupełnie mi nieznanych. Dzięki temu łatwiej to wszystko przechodziłem.
W jakim czasie po przeszczepie pomyślałeś sobie, że już czas wrócić do swojej wielkiej pasji? Gdy już wygrałeś swoją walkę, długo się zastanawiałeś nad powrotem na boisko?
- Wszystko robiłem z chłodną głową, nie myślałem o jak najszybszym powrocie do piłki. Najważniejsze dla mnie było zdrowie, dlatego każdy krok, który robiłem w przód, wcześniej konsultowałem ze swoim doktorem prowadzącym. Po 3 miesiącach od przeszczepu zacząłem treningi indywidualne z fizjoterapeutą, indywidualnie trenowałem ponad 5 miesięcy i dopiero wtedy mogłem powoli wchodzić w trening bramkarski.
Jak często musisz się teraz badać?
- Do dzisiaj jeżdżę na kontrole do Wrocławia. Na początku jeździłem co dwa tygodnie, teraz co 3 miesiące. Ale zawsze jeszcze przed kontrolą badam krew dla własnego spokoju.
Podpisałeś niedawno kontakt ze Stilonem Gorzów, gdzie występują już chociażby Mateusz Kwiatkowski, Patryk Bednarski czy Jakub Okuszko. Co chcesz osiągnąć z nowym zespołem, jakie masz plany?
- Bardzo się cieszę, że po takiej przerwie mam możliwość grania w takim klubie. Bardzo wierzymy, że uda nam się awansować do II ligi i to właśnie chciałbym osiągnąć z drużyną, przy okazji wrócić do rytmu meczowego.
Jak wyglądały Twoje przygotowania do rundy wiosennej obecnego sezonu? Co ćwiczyliście w największym stopniu?
- Przygotowanie do sezonu traktuję bardzo poważnie, chcę je przepracować na 100 procent i wywalczyć sobie skład w pierwszej jedenastce. Głównie brakowało mi meczów, bo dawno nie grałem, a sytuacje meczowe jest bardzo ciężko przełożyć w trening bramkarski i głównie na tym się skupiam - aby łapać jak najwięcej minut w sparingach i z każdym meczem robić krok do przodu.
Celem w karierze są występy w Ekstraklasie? Pierwszoligowe boiska już poznałeś, zadebiutowałeś w młodzieżowej reprezentacji Polski...
- Myślę, że każdy, kto trenuje w piłkę, chce grać na najwyższym poziomie. Ja jeszcze wierzę, że uda mi się zadebiutować w Ekstraklasie i regularnie w niej grać.
Dla wielu piłkarzy i innych sportowców, stałeś się na pewno wzorem do naśladowania. Pokazałeś, że nigdy nie warto się poddawać, do tego wróciłeś do piłki nożnej. Jak często słyszysz, że motywujesz inne osoby?
- Szczerze mówiąc, chyba jeszcze od nikogo tego nie słyszałem. Ale myślę, że każdy sportowiec, który byłby w mojej sytuacji i miałby możliwość powrotu do sportu, to robiłby wszystko, aby do niego wrócić.
fot. Łączy Nas Piłka Rozmawiał: Patryk Witczuk
Wywiad ukazał się w 888. wydaniu Tematu Szczecineckiego (8.03).
Od 1989 roku to jedyny tygodnik ze Szczecinka.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie