Reklama

Mieszkańcy Szczecinka na tradycyjnych fotografiach

27/07/2015 12:10

   - To nie jest jakaś tam sobie fotografia. To nawet nie jest wyjątkowa fotografia. To prawdziwa magia. Czary! Za coś takiego kilkaset lat temu można było skończyć na stosie…
  Tak o projekcie Iwony Aleksandrowicz „Twarze Szczecinka”, jak również o tradycyjnej technice, którą posługiwała się autorka, wykonując zdjęcia, opowiada znany nie tylko w Szczecinku filmowiec, Krzysztof Kalisiak. Nasz rozmówca towarzyszył pomysłodawczyni przedsięwzięcia podczas realizacji projektu. Okiem kamery podpatrywał, w jaki sposób Iwona Aleksandrowicz wydobywa z fotografii to, co najpiękniejsze.
   Efektem tego jest film opowiadający o projekcie „Twarze Szczecinka”: o jego idei, o ludziach, którzy wzięli w nim udział, o pracy, którą trzeba było włożyć, by uzyskać oryginalne zdjęcia i o sztuce, jaką w zalewie cyfrowych zdjęć wykonanych choćby komórką jest tradycyjna, wielkoformatowa fotografia.

   - Skąd w ogóle się wziąłem w tym projekcie? Ja akurat zgłosiłem się sam. Na początku wahałem się, czy moja kandydatura przejdzie. Ale Iwona Aleksandrowicz odpowiedziała, że tak – wspomina twórca filmu „Twarze Szczecinka”, Krzysztof Kalisiak. – Słyszałem, co to będą za zdjęcia. Ale kiedy na żywo zobaczyłem cały ten sprzęt, aparat, zdałem sobie sprawę, na czym polega zasada jego działania, zobaczyłem wielość tego wszystkiego – dopiero wówczas zdałem sobie sprawę, że biorę udział w czymś naprawdę wyjątkowym. Dotarło do mnie, że ten aparat, którym Iwona robiła zdjęcia uczestnikom projektu, jest starszy od nich. Uświadomiłem sobie, jak odważnym trzeba być, żeby po taką technikę w dzisiejszych czasach sięgać.
   - Ilu fotografów dzisiaj pracuje na sprzęcie analogowym? Na tzw. wielkim formacie? To coś niebywałego. Zdjęcie powstałe w taki właśnie sposób to połączenie kilku elementów. Talentu fotografa, kreacji samego pomysłu, doboru odpowiedniego sprzętu… A do tego tylu ciekawych ludzi. Pomyślałem sobie wtedy, dlaczego by tego wszystkiego nie pokazać. I tak zrodził się pomysł, by nakręcić film – wyjawia Krzysztof Kalisiak.
   Na filmie udało się uwiecznić sesje trzech mieszkańców Szczecinka: Sylwii Brambor, Krzysztofa Rynkiewicza i Przemysława Pasiecznego. Wszyscy zostali wcześniej uprzedzeni, że wezmą udział w nagraniu. Niektórym, mimo to, towarzyszyła trema. - Iwona Aleksandrowicz nieraz podkreślała, że pójście do fotografa porównywane jest często do wizyty u dentysty – zaznacza realizator filmu. – Sama chce przełamywać ten stereotyp. – Kiedy robiliśmy sesję, nie weszliśmy od razu do studia. Spędziliśmy najpierw trochę czasu przy kawie. Rozmawialiśmy. To rozładowało napięcie. W tym projekcie chodziło o to, by pokazać swoją prawdziwą twarz. Nie było miejsca na takie rzeczy, jak trema czy nerwy.
   Choć od zakończenia projektu i wernisażu pokazującego „Twarze Szczecinka” nie minęło zbyt wiele czasu, już pojawiły się głosy krytyczne. Część osób zarzuca autorce, że wykonała zdjęcia tylko niewielkiej części mieszkańców, że przecież cały projekt można było zrealizować inaczej.
   – Oczywiście, każdy ma prawo do swojej opinii – podkreśla nasz rozmówca. – Ciekawe jest to, że dotąd nikt się za taki projekt nie zabrał. Zrobiła to osoba, która przecież sama nie pochodzi ze Szczecinka. To była fantastyczna okazja, by uwiecznić ludzi. Może rzeczywiście mogła się pojawić jakaś zasłużona osoba, której brakowało 10 lat do setki albo jakieś utalentowane dziecko… Ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem, że część ludzi była znana, a część nie. Żyli sobie obok nas, robiąc coś pozytywnego, a my może o tym nie wiedzieliśmy. Tych mieszańców mogło być więcej, ale trzeba pamiętać, że ten projekt był niezwykle kosztowny, jaki i czasochłonny. Na filmie można zobaczyć, ile pracy wymaga wywołanie jednego takiego zdjęcia. To nie jest kwestia godziny, czy dwóch.
   - To nie jest jakaś tam sobie fotografia. To nawet nie jest wyjątkowa fotografia. To prawdziwa magia. Czary! Za coś takiego kilkaset lat temu można było skończyć na stosie… - akcentuje Krzysztof Kalisiak. - Moment, kiedy z czarnego tła wyłania się obraz... Tu nie ma miejsca na choćby najmniejszy błąd. Wszystko musi być od początku do końca wykonane perfekcyjnie. No i jeszcze efekt. Jestem pełen podziwu dla talentu autorki i jej artystycznego podejścia do tematu. Żeby wykonać takie zdjęcia trzeba mieć jakieś pojęcie o fotografii. Poza tym to po prostu trzeba czuć. (sz)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do