
Ma pan w radzie 9 szabel plus jedna z PSL, czyli lekka przewaga. Czy czuje pan presję PO, a może jest pan ich zakładnikiem?
- Szczerze mówiąc - nie. Absolutnie nie. Może mi pan wierzyć, lub nie.
W poprzednich kadencjach była olbrzymia presja ze strony SLD?
- W samorządzie funkcjonuję już wiele lat. Niektórzy nawet mówią, że za długo. Praca w samorządzie jest dla mnie wielką frajdą, dającą wiele satysfakcji. Nie jest tak, że można samemu rządzić. Trzeba nauczyć się współpracować, aby zrealizować cele. Mnie bardziej interesują właśnie cele niż opcje polityczne.
Budujemy mosty dla pana starosty...
- Stare.
Niby tak. Tymczasem główny ciąg komunikacyjny miasta powstał nie dla pana starosty, tylko za przyczyną pana starosty, a to spora różnica. Jak się panu jeździ po nowej arterii?
- Przypominam sobie, kiedy pan był radnym, robiliśmy wtedy ul. 28 Lutego. Wiele osób też dosyć krytycznie odnosiło się i do zwężenia ulicy i zmiany usytuowania zatoczek i miejsc parkingowych. Dzisiaj, po latach, zapewne już wielu mniej negatywnie ocenia to przedsięwzięcie. Mimo że ulica jest węższa, została udrożniona i jest bardziej bezpieczna.
Taki sam zamysł przyświecał przebudowie głównego układu komunikacyjnego Szczecinka - ul. Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Według mnie osiągnęliśmy cel, a więc poprawę bezpieczeństwa. Zostały wykonane dwa skrzyżowania regulowane światłami, które na pewno w znaczący sposób poprawiły bezpieczeństwo i udrożniły ruch. Dotyczy to również większego bezpieczeństwa pieszych, ponieważ ul. Wyszyńskiego od skrzyżowania z ul. Kamienną aż do ul. Lipowej to cała masa przejść dla pieszych. Oceniam to przedsięwzięcie jako bardzo udane. W trakcie realizacji zrobiliśmy masę poprawek w stosunku do pierwotnego projektu. Uwzględniliśmy też sugestie mieszkańców i władz miasta - chodzi m.in. o lewoskręty przy Kamiennej, Winnicznej, czy prawoskręt przy ul. 1. Maja.
O ile wiem, realizacja przebiegała przy ścisłej współpracy z ratuszem?
- Oczywiście, że tak. Były też sugestie od samych mieszkańców. Jak choćby wykonanie wjazdu w ul. Bagienną (zaplecze przy sklepu "Non stop" - dop. mój). Tę sugestię zgłosił radny Wiesław Drewnowski. Uważam, że nowa ulica poprawiła również estetykę tej części miasta. Do tego doszła jeszcze modernizacja ul. Szczecińskiej od Gdańskiej do placu Wazów i przebudowa samego placu. To były ogromne przedsięwzięcia inwestycyjne. Drugi raz taka okazja z pewnością już się nie zdarzy.
Czy potrzebna była rozbiórka starej kamienicy przy skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego z ul. Armii Krajowej?
- Byłem przeciwnikiem jej rozbiórki. Z tego powodu ponieśliśmy dodatkowe koszty, ponieważ zgodnie z nową ustawą, która weszła w życie, to nie miasto a samorząd powiatowy (zarządca drogi - ul. Wyszyńskiego - dop. mój) musiał zapewnić lokale mieszkalne dla wykwaterowanych mieszkańców.
I zapewnił?
-Musiał. Lekko licząc, są to ogromne pieniądze rzędu 1,5 mln zł. Gdyby nie rozbiórka kamienicy, nie uzyskałbym pozwolenia na budowę. Z zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego miasta, przyjętego jeszcze przed realizacją inwestycji, budynek został przeznaczony do rozbiórki. Pan dobrze wie, że wniosek o pozwolenie na budowę i dokumentacja wykonana niezgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego nie ma możliwości realizacji.
Jednym słowem projekt został przygotowany zgodnie z założeniami planu zagospodarowania przestrzennego uchwalonego przez radnych miejskich.
- Tak. I to wszystko. Inaczej nie otrzymalibyśmy pozwolenia na budowę.
Teraz starosta za pomysły w planie musi płacić?
-Podpisałem porozumienie z burmistrzem. Przecież samorząd powiatowy nie ma mieszkań! Trudno, abym na rynku nieruchomości kupował mieszkania. Dlatego podpisałem z burmistrzem porozumienie. W myśl porozumienia, miasto miało zapewnić lokale zastępcze dla wykwaterowanych mieszkańców, a powiat wykonać zagospodarowanie leżących już poza pasem drogowym tzw. skarp przy ul. Wyszyńskiego. Jednym słowem zrobiliśmy to, co nie jest zadaniem powiatu. Rozliczymy się ze sobą wartością wykonanych prac i wartością lokali zastępczych. Nasze nakłady sięgają ok. 600 tys. zł, a wartość lokali zastępczych ok. 1-1,1 mln zł. Różnica na niekorzyść powiatu wynosi ok. 500 tys. zł. W rozliczeniu zaproponuję panu burmistrzowi do przejęcia jakieś nieruchomości.
Nie będzie więc gotówki?
W naszym porozumieniu od razu była mowa, że rozliczać się będziemy nieruchomościami.
Coraz głośniej słychać o potrzebie powołania przy I LO im. ks. Elżbiety kolejnego gimnazjum.
- Jestem tego gorącym zwolennikiem.
Czyżby dlatego aby ratować nauczycielskie etaty?
- Nie. Myślę w innych kategoriach. Reforma systemu oświaty skróciła okres kształcenia ucznia z czterech do trzech lat w liceum ogólnokształcącym. Według mnie jest anormalne, że samorząd powiatowy nie może prowadzić gimnazjum i liceum, ale już samorząd powiatowy grodzki (przykładowo takim jak miasto Koszalin), ma gimnazjum i liceum w jednym budynku. Umożliwia to pracę z uczniem przez 6 lat i tym samym lepsze wykorzystanie jego zdolności. Można wówczas mówić, że uczeń jest lepiej przygotowywany do późniejszego studiowania. Teraz, przez trzy lata gimnazjum a potem trzy lata liceum, pracuje z nim inna grupa nauczycieli. Moglibyśmy w liceum ogólnokształcącym otworzyć jedną klasę gimnazjum i taki pilotażowy program zrobić. Jednak aby to było możliwe, zgodę na takie połączenie musi wyrazić samorząd miejski. Zgodnie z ustawą powiatowi zostały przypisane prowadzenie szkół ponadgimnazjalnych. Kiedyś sam zaproponowałem, aby przykładowo gmina Biały Bór i Barwice prowadziły szkoły ponadgimnazjalne. Wtedy subwencja oświatowa trafiłaby do nich bezpośrednio. Uważam, że taki eksperyment w Szczecinku powinien być zrobiony. Młodzież powinna mieć szansę uczenia się w różnych gimnazjach
Od kiedy?
- To wszystko zależy od władz miasta. Nie ukrywam, ze rozmawiałem już o tym z burmistrzem, ale z jego strony nie widzę huraoptymizmu. Zdaję sobie sprawę, że chodzi o pieniądze. Zakładamy, że klasa gimnazjalna liczyłaby 25 uczniów. W sumie w gimnazjum miałoby 75 uczniów. Uważam, że powinniśmy stworzyć młodzieży takie alternatywne możliwości.
Jakie rokowania na przyszłość?
- W wielu sprawach z panem burmistrzem się porozumiewamy, to widać po inwestycjach. W tej sprawie widzę szansę na porozumienie.
Powtórne uruchomienie obserwatorium astronomicznego to nieledwie problem wprost astronomiczny. Kilka ładnych lat temu zamontowano na dachu kamienicy gdzie mieszkał Adam Giedrys nowoczesną kopułę... i nic. Zajęcia z młodzieżą odbywają się w zupełnie innym miejscu.
- Szczerze powiem, że to nie mój problem.
Ale kasę pan dał.
- Dołożyłem tylko część pieniędzy, głównie było to miasto. Wydaje mi się, istnienie takiego obserwatorium przyczyniłoby się zwiększenia prestiżu miasta. Nic jednak na siłę.
W dalszym ciągu nie można dogadać się z lokatorami, aby udostępnili klatkę schodową?
- Przyznam panu, że ja mam swój pomysł. Jest taki program rządowy, podobny do Orlika 2012. Pan premier zaproponował budowę tzw. obserwatorów przy szkołach. Kilka takich obiektów powstało w Kujawsko-Pomorskiem i Wielkopolsce. Obiekty nie są drogie - ok. 490 tys. zł. Są dofinansowywane w 50 proc. z programu rządowego. Osobiście marzy mi się, aby tego typu przedsięwzięcie mogło powstać przy Zespole Szkół nr 6 na Świątkach. Lokalizacja takiego obiektu przy nowym osiedlu stanowiłaby nie lada atrakcję, a szkoła mogłaby kultywować szczecinecką tradycję związaną z astronomią.
Zatem, kiedy?
- Marzy mi się, a marzenia są po to, aby je realizować. Moim marzeniem było lodowisko i zostało w tych dniach otwarte. Będę dążył do tego, aby przedsięwzięcie było możliwe w 2014 roku. Najpierw musimy zakończyć budowę siedziby policji przy ul. Polnej, a potem rozbudowę szpitala.
Lodowisko zostało otwarte w tych dniach...
- Lodowisko zostało otwarte w piątek. Cieszę się, że jest to pierwsze lodowisko w Zachodniopomorskiem. Zakładamy, że będzie czynne do 10 marca. Lodowisko może funkcjonować nawet jeśli jest plus siedem stopni Celsjusza. Zakupiono sto par łyżew, jest więc ich wypożyczalnia, a także możliwość ich ostrzenia. Jest też suszarnia. Chcemy, aby do końca grudnia lodowisko było udostępnione nieodpłatnie. Od stycznia musimy ustalić jakąś znikomą opłatę. Nie chcę na nim zarabiać. Chcę, aby się zwróciły koszty związane z obsługą i zatrudnieniem pracowników. Lodowisko stanowi jedną z alternatyw sposobu spędzenia wolnego czasu. Propozycja jest adresowana zarówno do mieszkańców Szczecinka jak i powiatu.
Można zarzucić zarzucić panu, że dba pan wyłącznie o mieszkańców Szczecinka.
- W Szczecinku mieszka 50 proc. mieszkańców powiatu...
Kiedyś, kiedy byłem radnym, miał pan w tej kwestii nieco inne zdanie.
- Ale wtedy mówiłem, że przyjdzie czas na miasto. Pamięta pan?
Powiat jako współudziałowiec ładuje potężne kwoty na utrzymanie SzLOT. Koszty rosną z roku na rok. Są pretensje o to że SzLOT nie realizuje programu, ba nawet za 2010 rok do tej pory nie przedstawił sprawozdania finansowego. A może czas pomyśleć o zmianie właściciela i tym samym systemu zarządzania?
- Mówi pan "potężne kwoty". Za czasów funkcjonowania Powiatowy Ośrodek Sportów Wodnych przeznaczałem w budżecie 332 tys. zł. Do końca 2011 roku też jest 332 tys. zł. Przez ostatnie cztery pięć lat nie dołożyłem ani złotówki więcej, niż wynosił koszt utrzymania POSW. Policzyłem, że gdyby nie zmiana i dzisiaj miałbym POSW, to ośrodek kosztowałby rocznie ok. 600 tys., bo gros tamtych pracowników zatrudnionych było z karty nauczyciela. Tak więc w jakiś sposób na tych zmianach finansowo zaoszczędziłem. Czy zaoszczędziłem w sensie oferty edukacyjnej? To inna sprawa. Nie ukrywam, że oczekiwałbym więcej. Chodzi o żeglarstwo, a w mniejszym stopniu nie tego co jest modne, czyli narty wodne. Powiedziałem nawet o tym prezesowi SzLOT. Uważam, że powinniśmy zaproponować naszej młodzieży to, co kiedyś było naszą tradycją - żeglowanie. W przyszłorocznym budżecie przewiduję pewne kwoty na wykonanie dokumentacji technicznej na powołanie w tym miejscu Centrum edukacji Ekologicznej z zakresu wody i powietrza. Jestem po poważnych rozmowach i uzgodnieniach z Wojewódzkim i Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska. Chcielibyśmy na bazie POSW i tego, co dzisiaj ma SzLOT przeprowadzić zadanie inwestycyjne, które jeśli się uda, a ufam że tak będzie, w 50 procentach zostanie sfinansowane z WFOŚ i 50 proc. z NFOŚ. Chciałbym połączyć żeglarstwo z rewitalizacją jeziora i poprawą jakości powietrza. Mamy przecież ciągłe problemy z benzoapirenem i pyłem zawieszonym PM10. Chciałbym, abyśmy na bazie tego ośrodka edukowali młodzież i dorosłych.
To jest przyszłość. A jak ocenia pan wykonanie dotychczasowych zadań, których wykonania podjął się SzLOT dwa lata temu?
- Szczerze powiem, sądziłem, że będzie większy nacisk na obszar związany z żeglarstwem. Wydaje mi się, że zachłyśnięto się nartami wodnymi, zagospodarowaniem Mysiej Wyspy, a trochę zaniedbano prowadzenie zajęć pozalekcyjnych.
To uwaga do burmistrza?
- Nie. Burmistrz nie ma wpływu zna funkcjonowanie Academii Nautica. To ja ją finansuję.
Powiat i miasto nie ma wpływu na działaność SzLOT-u?
- W zakresie zajęć finansowanych przez nas - tak. Za naszą zgodą dokonywane mogą być pewne przesunięcia środków w zakresie funkcjonowania zajęć pozalekcyjnych. Na niedawnym posiedzeniu zarządu przedstawiliśmy dyr. Piotrowi Misztakowi nasze uwagi i oczekiwania. Oczekuję w 2012 roku wejścia SzLOT do innych gmin powiatu szczecineckiego. Muszę przed radnymi i społeczeństwem rozliczać się z całego powiatu, a nie tylko z miasta Szczecinka.
Co dalej z PKS? Pytam się pana jako organu założycielskiego PKS. Na razie została zamknięta stacja benzynowa przy ul. 28 Lutego, trwa adaptacja biurowca przy ul. Cieślaka.
- Jeszcze nie tak dawno zastanawialiśmy się nad nową lokalizacją PKS. Na jednym z walnych zgromadzeń wspólnie z radą nadzorczą powstał dylemat, czy zdecydować się adaptację do potrzeb PKS kompleksu obiektów Eldy przy ul. Narutowicza (Wiatracznej), czy też - o czym wcześniej mówiono - na wspólną lokalizację z Komunikacją Miejską. Byliśmy już po rozmowach z panem prezesem Eldy. Do końca tak naprawdę nie wiadomo jakie są koszty i czy możliwe będzie wykupienie terenu. Zdecydowaliśmy się na wspólną lokalizację z KM.
I to pomimo olbrzymiej w tym miejscu ciasnoty?
- Zaraz odpowiem. My bazy PKS z dnia na dzień nie przeniesiemy. To się musi odbyć ewolucyjnie a nie rewolucyjnie. Zakładamy, ze będzie się to odbywało przez dwa-trzy lata. Mówię także o przeniesieniu dworca PKS z ul. Kaszubskiej w obszar dworca PKP. Aby zagospodarować teren po dworcu PKS muszą być wniesione zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Pan burmistrz deklaruje, że zamiany takie podejmie w przyszłym roku.
Co chcecie zrobić z dotychczasowym dworcem PKS?
- Terenem tym od ul. Jana Pawła II po 1 Maja aż do dworca i Niezdobną, był zainteresowany poważny inwestor. Miałaby powstać jakaś galeria, ale nie chcę uprzedzać przyszłych faktów. Odbyliśmy nawet dwa-trzy spotkania. Trzeba mieć pomysł na jego przyszłą funkcję tego terenu, by w ten sposób zdobyć pieniądze na modernizację innych elementów PKS. Na posiedzeniu komitetu monitorującego województwa zachodniopomorskiego obiecano 8 mln zł na dofinansowanie zakupu nowych autobusów. Tak więc w przeszłym roku będziemy mogli kupić 5-6 nowych autobusów, a oprócz tego na osiem otrzymamy 85 proc. dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego.
W tym roku też kupiliście.
- Dwa, ale jest to leasing.
Jakie są potrzeby?
-Trzydzieści. W przyszłym roku chcielibyśmy opuścić część terenu przy ul. Mestwina i Klasztornej aby go zbyć. Mają tam powstać działki pod zabudowę jednorodzinną. Wiąże się to także z inwestycjami miejskimi. Burmistrz na przyszły rok za ok. 830 tys zł planuje budowę w tym miejscu wewnętrznej drogi osiedlowej. Trzeba sobie powiedzieć, że ani starosta ani burmistrz za zbycie tych nieruchomości pieniędzy nie weźmie. Pieniądze pozostaną w firmie po to, aby stale poprawiać standard floty i warunków związanych z funkcjonowaniem PKS. A potrzeby są ogromne.
Rozmawiał: Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie