
W życiu niemal każdego z nas przychodzi taki czas, kiedy wchodzi do sklepu, zatrzymuje się niepewnie na chwilę przed każdą półką czy regałem i patrzy nieobecnym wzrokiem przed siebie, a kilka minut ciągnie się w nieskończoność. Albo pochyla się nad oszkloną, podświetloną gablotką i patrzy, patrzy, patrzy na te wszystkie artefakty, ulewając bezmyślnie strużkę śliny na świeżo wypolerowaną na wysoki połysk szybkę. I od kilku dni takie właśnie obrazki mamy okazję oglądać w niemal każdym szczecineckim sklepie. Jednym słowem tegoroczny szał przedświątecznych zakupów uznajmy za otwarty... Choć „szał” to może niezbyt dobre słowo, bo wielu ludziom, zwłaszcza płci męskiej, bardziej się to jednak ze średniowiecznymi torturami kojarzy. No i ciężko też zaszaleć, kiedy nie ma gdzie, bo u nas, niestety, sklepów tyle, co pomysłów na świąteczne prezenty, czyli nie za wiele. No bo ile można skarpetki czy inne rękawiczki ciągle pod choinką upychać?
Wiadomo, że co roku plany mamy ambitne, co by adresata prezentu jakoś mile zaskoczyć, ale zazwyczaj kończy się na tym, że to nas ta przysłowiowa pierwsza gwiazdka zaskakuje, zanim na jakikolwiek sensowny pomysł uda nam się wpaść i na dzień przed Wigilią szturm na sklepy większość „mikołajów” przypuszcza. A wybór prezentu, wbrew pozorom, jest nie lada wyzwaniem. Pół biedy, gdy się z kimś kawał życia pod jednym dachem przesiedziało - nawet jak na nic odkrywczego w temacie prezentów znowu nie wpadniemy, to chociaż po tylu latach wiemy, w jakim kolorze i z jakiego materiału skarpety być powinny.
Choć przyznać muszę, że w ostatnich latach żeśmy się bardzo wygodni zrobili i coraz częściej zamiast z jęzorem na wierzchu po deptaku latać, postanawiamy w wygodnych dresach przed monitorem zasiąść. Bo przecież człowiek się nie umorduje, na spokojnie sobie wszystko poogląda bez konieczności rozstawiania łokci, co by choć na chwilę innym dostęp do półki zablokować i w spokoju sobie wszystko podotykać. No i nie dość, że wszystko w jednym miejscu mamy, to jeszcze nam to pod sam nos do domu dowiozą. A że sklepów internetowych przez ostatnich pięć lat nam się tyle namnożyło, że praktycznie wszystko teraz można kupić, to kto by tam po tradycyjnych sklepach ganiał? Bo o tym, że zasada „klient nasz pan” już dawno gdzieś pod płotem zdechła mówić chyba nie muszę, ale nawet zasada „klient też człowiek” już ostatkiem sił zipie. No bo taki klient to przecież tylko na chwilę do sklepu zajrzy i zaraz sobie pójdzie, a sprzedawca cały długi dzień musi za tą ladą kwitnąć to i ciepło mieć musi! Ja rozumiem, że szron na półkach nie jest zbyt pożądanym widokiem, ale moim skromnym zdaniem pracownicy w koszulkach z krótkim rękawem też zbyt zachęcająco się nie prezentują. Zwłaszcza, kiedy mam na sobie sweter, gruba kurtkę i trzy razy szyję owiniętą szalikiem. Może to i chwyt marketingowy taki, żeby ludzie niemal w biegu zakupy załatwiali (i sklepowych alejek innym nie blokowali), zanim im temperatura ciała do 40 stopni wzrośnie? I tak kombinujemy, żeby koszyk zapełnić, zanim druga strużka potu zdąży nam przez całe plecy spłynąć... A teraz to już tylko wystarczy z takiego przybytku wiać i na poszukiwania najbliższej apteki wyruszyć, co by skutki nagłych zmian temperatur jako tako chociaż zatrzymać i na grypę przed samymi świętami nie polec.
I nic dziwnego, że coraz więcej ludzi w stronę e-zakupów tęsknym wzrokiem spogląda. A i dzięki nim z prezentem łatwiej trafić, bo to nie raz się zdarzy, że adresat prezentu sam nam linka do upragnionego podarku podeśle. No niby nie wypada, bo nam ta cała „magia” świąt umyka... A ja tak sobie myślę, że magia to nam prysła, kiedy pierwszy człowiek kredyt w grudniu zaciągał, co by mu na uszka do wigilijnego barszczyku starczyło.
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie