Reklama

Malowanie i pisanie. Wernisaż wystawy malarstwa Juliki Matuszak 

28/01/2018 05:45

Morskie wybrzeże, skrzące się w słonecznych promieniach morze, piaszczysta plaża przy czystym, bezchmurnym niebie, praca stoczniowca a nawet dwie ikony – to wszystko można było obejrzeć podczas wernisażu malarstwa Juliki Matuszak w siedzibie szczecineckiego oddziału Civitas Chrystiana w piątkowy wieczór. Autorka swoją wystawę zatytułowała „Moje widoki”. Podczas gdy na zewnątrz ciemno, zimno, deszcz i mgła, prace Jutty – taki sobie przybrała artystyczny pseudonim – tchną pozytywną energią i co najważniejsze, ciepłymi kolorami „śródziemnomorskiego” lata.


W epoce, kiedy najlepiej sprzedaje się brzydota, zło i skandal, niezwykle rzadko można zapoznać się z twórczością tak mocno przepojoną ciepłymi uczuciami.
Autorka wystawy pochodzi ze Szczecinka. Jest absolwentką szczecińskiego Liceum Sztuk Plastycznych, a także Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Dyplom uzyskała na wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego. W ciasnej siedzibie Civitas artystka wystawiła kilkanaście obrazów będących przekrojem jej twórczości. 
Jak powiedział podczas otwarcia wernisażu Andrzej Sochaj, w swoich obrazach pokazuje piękno świata, ale także swojej duszy. Autor tych słów w ten sposób nawiązał do jej twórczości dotyczącej pisania ikon. 


Trzy ikony 
Ikonę się maluje czy pisze? Jeśli ogranicza się wyłącznie do sfery technicznej- jest to malowanie. Tego rodzaju praca jest deprecjacją takiej sztuki. Ikona, oprócz swego artystycznego wymiaru, stanowi przede wszystkim odniesienie duchowe. Jej rodowód sięga czasów Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego, i jak uważają znawcy przedmiotu, stanowi nawet przedłużenie sztuki starożytnej Grecji. Twarze namalowanych (napisanych) osób są wiernie odtworzone, zaś gesty, układ szat potraktowany schematycznie. Każdej z przedstawionych świętych postaci towarzyszą charakterystyczne dla niej atrybuty. Elementy te są niezwykle istotne, stanowią pewnego rodzaju kanon, dlatego bez poznania Tradycji, uprawianie tego rodzaju sztuki jest niemożliwe. Właściwym miejscem dla ikony jest miejsce do modlitwy lub świątynia. Błędem jest jej eksponowanie w ramach ludowego folkloru w muzeach i salach wystawowych.
- Pierwszą moją ikonę napisałam na zamówienie – powiedziała podczas prezentacji autorka wystawy. Ikonę zamówili rodzice dopiero co narodzonego ich synka Jerzego. Chcieli taką ikonę ze św. Jerzym zawiesić nad jego łóżeczkiem. Potem postanowiłam napisać Archanioła Michała. Dlaczego akurat jego? To się wiąże też z moją duchowością. Nie potrafię podać konkretnego powodu, dlaczego akurat Archanioł Michał. Czułam, że powinnam taką właśnie ikonę napisać. Może dlatego, że jest on obrońcą, strzegąc ludzkość przed złymi duchami. Trzecią moją ikoną była Matka Boska Czuła. Czuła dlatego, że opiera się policzkiem o głowę swego Syna. Nie potrafię więcej o tym opowiedzieć… 
Obrazy odzwierciedlają pogodną rzeczywistość 
 Główną tematyką wystawionych obrazów są przede wszystkim wspomnienia z wakacji. - Lubię morze, dlatego wybrałam ASP w Gdańsku, bo była właśnie nad morzem – dodaje Jutta. - Na obrazach przedstawiam interakcję pomiędzy różnymi postaciami. Często są one ustawione nawet tyłem do widza, co jest dla mnie ciekawym zabiegiem. Niektóre elementy w obrazach starałam się zgeometryzować, stąd morze czasem ukazane jest nie jako fale, a w postaci linii. 
Z kolei na innej pracy dotknięcia pędzla mają charakter impresjonistyczny. Autorka nie stroni również od abstrakcji. Na wystawie zaprezentowała z tego cyklu dwie prace w formie geometrycznych płaszczyzn - „Jezioro” i „Lato”. Tego typu formę najwyraźniej artystka traktuje z dystansem. 
- Chciałam się zmierzyć z tematem abstrakcji. Powiem szczerze, na początku myślałam, że jest bardzo łatwo stworzyć obraz abstrakcyjny. Patrzyłam na różne obrazy, ale gdy sama tego spróbowałam, stwardziłam, że to duży wysiłek związany z dobrym ułożeniem kolorów i figur. W obrazie zatytułowanym „Lato” kosztowało mnie dużo takie ułożenie plam, aby wizualnie mi odpowiadały. To jest dość trudne do uzyskania. Chyba łatwiej jest namalować coś bardziej realistycznego. 
- Moje obrazy odzwierciedlają bardziej rzeczywistość niż abstrakcję. W przyrodzie występują takie kolory z ich różnymi natężeniami, że człowiek sam z siebie nie mógłby takiej kolorystyki wymyśleć. Takie przykładowo kolorowe ryby, egzotyczne ptaki, motyle czy kwiaty mają niesamowite kolory, są tak pięknie ubrane, że człowiek sam z siebie coś takiego by nie wymyślił. 
Nawiązując do swojej kolejnej pracy przedstawiającej pracę stoczniowego spawacza autorka zauważyła: - Przez 10 lat pracowałam w stoczni jachtowej, projektując wnętrza jachtów. Scena ta ukazała mi się, kiedy rano szłam do pracy. Było ciemno. Tak jak zawsze hangary były pozamykane i nie można było tam zajrzeć, a wtedy były uchylone drzwi. Zobaczyłam przez nie turkusowe światło z hali. Wyglądało tak, jakby wylądowało UFO. Miałam przy sobie komórkę i zrobiłam zdjęcie. To jest obraz ze zdjęcia. Spawacz na obrazie pokazany nieco abstrakcyjnie. Spawał wielki zbiornik na paliwo i cała hala wyglądała jakby płonęła czerwonym ogniem. Na ścianach zbiornika obijał się świetlisty łuk, a turkusowe światło zalewało jego wnętrze padając aż na ulicę. 


Pisanie ikon to podpatrywanie Boga 
- Napisałam w sumie trzy ikony – przyznała w odpowiedzi jednego z widzów Jutta. - To jest związane z moim osobistym przeżyciem Boga. Na pewno będę dalej kontynuować pisanie ikon. Osobiście to przeżywałam. Bóg w sposób namacalny pomógł mi w życiu. Dla mnie duchowe sprawy nie są kwestią wyobraźni, prawdopodobieństwa, że może tak być, a tak naprawdę nikt Go nie widział. Jego obecność osobiście odczułam. Tak, pomoc Boża, która mnie spotkała, była bardzo namacalna. To nie było tak, że tylko działo się to w mojej głowie. To się stało w rzeczywistości. 
- Teraz są takie czasy, że coraz mniej jest duchowości, a coraz większa pogoń za pieniędzmi i karierą. Jak coś się zepsuje – wyrzucam. To dotyczy także wzajemnych relacji mąż - żona. Mam nadzieję, że w moich ikonach udało mi się choć trochę przekazać takiej duchowości, aby na człowieka podziałało. Może przez sekundę zmobilizowało do pomyślenia o rzeczach duchowych  – odpowiadała Jutta na kolejne pytanie od widzów. - Podczas namalowania ikony odmawiałam różaniec. Było to podczas „Różańca do granic”. Modliłam się ja i moja mama. W trakcie pisania ikon  towarzyszyła mi modlitwa – najczęściej jest to różaniec albo koronka do Miłosierdzia Bożego. Odsłoniłam się przed państwem, ale nie lubię o tym mówić.  
 

Miejsce zdarzenia mapa Szczecinek

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-01-28 19:05:44

    Po Jakubczaku i Tymciu w Galerii Zamek można złapać w końcu oddech. Gratulacje dla Civitas Chrystiana. Bardzo mi odpowiada typ wrażliwości przedstawiany na obrazach p. Juliki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do