Magdalena Szkudlarek - Szarkowska: O parkingach, autobusach i drzewach

felieton ukazał się 11.12.2014 w tygodniku Temat

Mówi się, że Szczecinek jest małym miastem. Coś w tym jest. Ale biorąc pod uwagę, ile samochodów porusza się co dzień po ulicach, można w to jednak zwątpić. Wystarczy wyjść z domu i się rozejrzeć. Dookoła ciasno i tłoczno. A sądząc po tym, jak wyglądają - pozatykane autami - przydomowe placyki, zatoczki, uliczki czy parkingi, ktoś mógłby wysnuć dosyć śmiałą myśl, że w mieście, w którym permanentnie narzeka się na brak pracy, ludziom całkiem nieźle się powodzi. 

Najwyraźniej z tym powodzeniem nie jest wcale tak najgorzej. Ale też mogłoby być lepiej. Chociażby na tyle, by przynajmniej połowa posiadaczy aut była w stanie wykupić sobie miejsce parkingowe. W Stanach już dawno o statusie materialnym danej rodziny nie świadczy to, iloma samochodami jeżdżą jej członkowie. Tam wyznacznikiem bogactwa jest fakt, czy ktoś ma gdzie zaparkować. Nie płacisz, parkujesz w miejscu, gdzie do swojego samochodu dowiezie cię autobus. Co by było gdyby takie rozwiązanie zastosować tutaj? Już niedługo będzie się można o tym przekonać.

Trwają przymiarki do wdrożenia pomysłu dotyczącego uiszczania opłat za pozostawienie auta na parkingach w centrum miasta. Jeśli kwestia płacenia za parking nie będzie dotyczyć mieszkańców tych rejonów (niby dlaczego mieszkańcy centrum mieliby płacić, podczas gdy ich sąsiedzi z Zachodu czy Kopernika już nie), to jak najbardziej takie rozwiązanie popieram. Czy dlatego, że centrum „odetchnie”? Nie. Nie wierzę, by ludzie przyzwyczajeni do tego, żeby z auta wysiadać pod samymi drzwiami urzędu, kościoła albo galerii handlowej, nagle zmienili swoje przyzwyczajenia. Ale może choć częściowo uda się zapanować nad komunikacyjnym chaosem, z którym od dłuższego czasu w centrum mamy do czynienia.

Wiadomo, wszystkim się spieszy. Trzeba stanąć blisko, bo deszcz, śnieg, wiatr i słońce... Ile kreatywności mają w sobie ci, którzy decydują się zostawić swoje auto np. na dość ciasnym placyku, obok galerii, wieży św. Mikołaja i Centrum Informacji Turystycznej. W godzinach szczytu spokojne przejście tamtejszą uliczką graniczy z cudem. Wytrwali, którzy już jakoś przecisnęli się pomiędzy wjeżdżającymi, cofającymi i ustawionymi niemal pionowo autami - mogą sobie dla wytchnienia odpocząć na stojącej przy krawędzi wspomnianego placyku, samotnej ławeczce. Oczywiście, pod warunkiem, że jakiś samochód nie przejedzie im akurat po palcach. 

Takie przykłady można by mnożyć. Jeśli więc nie płatne parkingi, to co? Rowery? Nic z tego. Rower to dobre rozwiązanie dla osób zdrowych. I kiedy jest pogoda. Zimą albo jesienią nikt, kto nie musi, do pracy lub do urzędu na takim jednośladzie dojeżdżać nie będzie. Nie ma więc co ludzi na siłę namawiać. Ale już tańsza, i to znacznie, komunikacja miejska... 

Jeżeli ktoś chciałby zmniejszyć ruch samochodowy w centrum, nie wprowadzając przy tym opłat za możliwość parkowania, to musiałby rozważyć dostosowanie kursów autobusowych do rzeczywistych potrzeb mieszkańców Szczecinka. Przede wszystkim należałoby obniżyć ceny biletów. Ludziom podróż autobusem po prostu musi się opłacać. Inna sprawa to częstotliwość kursów. Nie może być tak, że chcąc dostać się np. z odległej ul. Szczecińskiej w okolice ratusza, trzeba spędzić na przystanku 40 minut. Ktoś powie, przecież i tak nikt o takiej czy innej porze „nie jeździ”. Rzeczywiście. Potencjalny pasażer, który raz czy drugi odstał swoje, najpewniej już dawno zainwestował w samochód. Nie wspomnę o tym, ile na miejski autobus muszą czekać mieszkańcy Świątek, Trzesieki, Marcelina czy Raciborek.

Wracając jednak do alternatywnych rozwiązań wobec chęci wprowadzenia płatnych parkingów: w ostatnim czasie pojawiła się jeszcze jedna koncepcja. Pewna grupa mieszkańców rozwikłanie problemu zatłoczonego centrum widzi... w budowie dodatkowych miejsc parkingowych. Idea brzmi pięknie. Ale zaczyna być trochę bardziej kłopotliwa, kiedy ktoś pomyśli o konkretach. Bo niby gdzie te nowe parkingi miałyby powstać? Na ul. Zamkowej? Za ratuszem? Na ul. Jana Pawła II, Ordona? A może - w parku? Nie trzeba być bystrzakiem, żeby bez większego wysiłku zorientować się, że w centrum miejsca na nowe parkingi już nie ma. 

Poza tym, gdzie w tej koncepcji ekologia? Ludzie, którym zamiast polityki, leży na sercu prawdziwa troska o środowisko, myślą raczej o wyprowadzeniu ruchu samochodowego z centrów miast, a nie o budowie miejsc, w których stężenie spalin i innych szkodliwych substancji będzie tylko wzmagać problemy zdrowotne mieszkających tam Bogu ducha winnych ludzi. Im mniej betonu w centrum Szczecinka, państwo „ekolodzy”, tym lepiej. Może należałoby się raczej zająć sadzeniem drzew aniżeli polityką i parkingami?