Reklama

Maciej Gaca: W sieci

03/10/2014 12:27

  O-la-la... Wychodzi na to, żem zacofaniec, człek przedpotopowy. Uświadomił mnie to szwagier Mietek, gdy zjawił się ostatnio. Powiedział łon, że wszyscy do roku 2020 będziem mieć szybki Internet (znakiem tego i ja). A, że mnie wiadomość ta nie powaliła na kolana, a i minę co najmniej głupiom miałem, to Mieciu w łobowiązku się poczuł, aby łobjasnić mnie cud ów i wyższość szybkiego nad wolnym. Tłumaczył długo i zawile. Gadał, klarował jak Abel krowie na rowie, a ja przytakując, czekałem tylko, aby se wreszcie poszedł. Gdy tylko drzwi za nim trzasnęły, wzruszyłem ino ramionami i pomyślałem – po jaką cholerę mi szybki Internet? Przeca ja z tym wolnym z bidą sobie radę daję. 

No nie powiem, laptopa włączyć potrafię i wyłączyć też. Maila na ten przykład napisać dwoma palcyma daję radę, wysłać też spotrafię – choć zdarza się, że otrzymuje go nie ta osoba do której go adresuje. Do serwisu TVN 24, WP zaglądam, że o różnistych inszych juże nie wspomnę – wszak wiedzieć to i owo lubię. Skyp – to była radocha, niestety krótkotrwała, gdyż kamerkę szlag trafił, a na nową szkoda mnie było kasiory. 

Za namową WUI (wytrawnych użytkowników Internetu), wszedłem w "Naszą klasę" i to dość szybko, ale jeszcze szybciej z niej wyszedłem i to na zawsze. W wysiłkach zgłębiania wiedzy tajemnej jednak nie ustawałem i wytrwale brnąłem dalej. Gdyż i ponieważ usłyszałem od WUI, że o istnieniu człowieka w dzisiejszych czasach decyduje to czy jest, czy nie jest obecny na Facebooku. No to się zarejestrowałem i jestem, na nieszczęście swoje. Mimo że początki były łobiecujące, zdjęcie, parę słów o sobie, jakaś kolejna fotka i coś tam... – no i się zaczęło. Powiadomienia, zaproszenia do grona znajomych, zaproszenia do polubienia, skomentowania, udziału... 

Klikałem, klikałem i chyba przesadziłem! Teraz, ilekroć zajrzę na "Stronę główną" fejsa to skóra mnie cierpnie i ból głowy mam. Zdjęć i tekstów dostaję bez liku, i cholera wie co z tym robić. Ignorować nie uchodzi. Komentować częstokroć nie ma czego. Mogę łoczywiście kliknąć "że lubię", bo jak nie kliknę to wyjdzie na to "że nie lubię" i jeszcze komuś przykrość sprawię. No i blady strach padł na mnie, bo zapanować nad tym szaleństwem już nie mogę, niestety zresztom. Łowszem, na stronę jeszcze zaglądam, ale klikać już przestałem całkiem. I tak se główkuje od dni paru, co z tym wynalazkiem zrobić. I już wiem, trza mnie się rakiem z tego wycofać i w nic nowego się już nie wpakować. 

 

Czyż mnie nie wystarczy, że jest takie cóś jak Google? Wszak, gdy ciekaw czegoś jestem, hasełko palcem wystukuję i wrota do wiedzy łobszernej otwierają się, jak za dotknięciem różdżki tajemnej. Choć, jak wytłumaczył mnie znawca Internetu, czyli Mietek – uważać trza co się wpisuje. Pewne instytucje albowiem (banki, kasy chorych, służby wywiadowcze) ponoć śledzą kto o co pyta i co wiedzieć chce. Mimo iż w to śledzenie wiary nie daję, to na strony militarne od dzisiaj zaglądać na wszelki wypadek nie będę. Bo nie chcę, by rano mnie ktoś w drzwi łomotał, a jeszcze potem na glebę ojczystą rzucał i po przesłuchaniach targał (jako domniemanego kandydata na terrorystę). Pofolguję se za to we wszelakich zagadnieniach dotyczących zdrowia, leków i ich cen. A co! Niech NFZ wie, żem chorowity i cierpiący i leczyć mnie trza. A bank? A niech szykuje jakiś kredycik na leczenie i leki, wszak tanie rzeczy to to nie som.

 

Felieton ukazał się w 734 wydaniu tygodnika Temat 2.10.2014

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do