Maciej gaca: Telewizja znowu kłamie

Felieton ukazał się w 586 wydaniu tygodnika Temat 29 września 2011


Mój dziadek często mawiał a i drugi mu wtórował, obyś wnuku ciekawych czasów dożył.
No i dożyłem. No i ciekawe som te czasy jak najbardziej.
Ot chociażby taka telewizja! Programów w niej tyle, że gdyby człek nie miał pilota, to by nie wydolił z tom zmianom kanałów. Bo tak po prawdzie to wszystko w niej kusi. Chcesz na ten przykład dowiedzieć się w jakiej kondycji jest nasza służba zdrowia. No to włączasz se serial - szpital w Leśnej Górze i już wiesz, że jest dobrze, a nawet jeszcze lepiej. Zastanawiasz się czy u nas jest bezpiecznie i jak z tą przestępczościom jest. No to włączasz se W-11 i już wiesz, że spać możesz spokojnie, bo wszelakiej maści zbóje i opryszki pełne gacie strachu mają, bo policjanty nasze to debeściaki som.
Pstryk i wiadomości ze świata, pstryk i wiadomości z kraju nad Wisłą, a wszystkie prawdziwne.
Nie to co dawniej, gdy w sklepach był tylko ocet, a w telewizji mówili o pewnych brakach i to wynikających z nieudolności i lenistwa kierownictwa sklepu, zresztom. No to ludzie gdzie się dało hasło "Telewizja kłamie" pisali.
Dzisiaj to co inszego, masz problemy? Nie masz pracy, mieszkania, życie cie sponiewierało? Nie panikuj! Telewizja przyjedzie, wstrząsający reportaż nakręcom, na ekranie twą niedole pokażom i pomoc się znajdzie. Choć jedno powiedzieć trzeba, w tym i nie tylko w tym temacie, ciut szczęścia to do tej telewizji mieć trzeba. Weźmy na ten przykład taki program "Mam talent".
No masz tom iskrę Bożą w sobie, znaczy się - talent, no masz i co? No musisz mieć jeszcze ociupinę szczęścia, co by się do programu dostać. No a jak się dostaniesz, no to ciut szczęścia do jury szanownego też mieć musisz, co by cię w tej masie zauważyli. A jak zauważą, to potem już jestz górki. Wywiady, autografy, mówiąc krótko sława!
Przekonał się o tym nijaki Blady Kris z miasta naszego, które swymi występami promował i to bardzo, zresztom (bo silnie utalentowany jest). Do programu się dostał, szedł jak burza, jak huragan dotarł do finału. I co? Ano zabrakło ciut szczęścia, a dokładnie mówiąc, esemesków ciut zabrakło do miejsca pierwszego.
Nie dziwota zatem, że ludziska co talent w sobie czujom, jak w dym do programu szorując, liczą na to, że i oni ciut szczęścia mieć będą. Nie inaczej myśleli pewnikiem ci uczestnicy tego programu, których mogliśmy łobejrzeć w ostatnią sobotę. A był to jak zwykle pokaźny całkiem tłumek, a wśród nich, grupa baristów wyczynowych potrafiących parzyć kawę i na niej różniste różności mlekiem malować. Na czele tej trzy osobowej grupy o nazwie -"Banda kawowych anarchistów" stał chłopak z naszego miasta - Mateusz. W czarne stroje, jak na anarchistów przystało odziani, za pozwoleniem jury w posiadanie scenę wzięli. Kawusię parzyli, a na niej motywy roślinne i nie tylko malowali i czarowali, i malowali - w tym portrecik zgrabny, w którym Chylińska podobizny swej mamusi się dopatrzyła, mówiąc krótko, niezły show dali. Kawusie przed szanownym jury wylądowały. Publiczność klaszcze, Foremniak palcem wskazującym smak kawusi swojej i Kozyry sprawdza, Prokop cichcem dwie kawusie podprowadza. Kozyra nie chce 300 000 zł za kawusie płacić. Napięcie rośnie iiiii tak, tak, tak, jest trzy razy tak! Przechodzą do następnego etapu. Grzmią oklaski, kawowi anarchiści z uśmiechem schodzą ze sceny, piątki sobie przybijają, jest sukces! A Prokop z Hołownią smak kawusi chwalą.
A że "Anarchistów kawowych" znam, więc łapię za telefon, gratulację składam i pytam co namalują w następnym etapie i kiedy ich zobaczę? I się okazało, że ich nie zobaczę. Bo dwa dni po nagraniu, zaproszono anarchistów do Warszawy i oświadczono im, że do dalszej tury niestety nie przechodzą.
No i wychodzi na to, że ciut a może i trochę więcej szczęścia im zabrakło. Może być też tak, że miałem omamy słuchowe i wzrokowe słysząc i widząc głosowanie jury - trzy razy tak. No tyle, że to by musiała być jakaś epidemia, bo inni to trzy razy tak wygłoszone na wizji też i słyszeli i widzieli.
A może być też tak, że po prostu telewizja znowu kłamie.