
felieton ukazał się z 739 wydaniu tygodnika Temat już 30.10.2014
Mimo że na dworze ziąb i deszczyk siąpi i większość ludzisków po domach kryć się zaczyna, im jakby aura ta nie przeszkadzała, i jest ich całkiem sporo, a w soboty i niedziele jeszcze więcej. Oczywiście o biegaczy mnie się rozchodzi. Oni ci bowiem w liczbie rosnącej cały czas, przemierzają alejki parkowe, ulice i leśne ścieżynki wokół jeziora naszego. Młodzi, starsi i ci całkiem wiekowi też. Jedni szybciej, inni wolniej, a są i tacy co truchtają. Poza tym można spotkać (też w liczbie pokaźnej) ludzisków dziarsko maszerujących z kijkami i bez. Czynni ruchowo mieszkańcy grodu nad Niezdobną powiadają, że inwestują w swoją kondycję i zdrowie.
Osobiście to pochwalam, bo ich pasję rozumiem, wszak i ja też kiedyś biegałem i to regularnie każdego ranka. No, no – gdyby kogoś wyobraźnia poniosła, wyjaśniam – nie biegałem z pasją, ino z obowiązku na tzw. na zaprawach porannych, gdym służbę w wojsku zaliczał. Wydolić jednako nie mogłem, więc dla kondycji poprawienia zerwałem ze sportami (nazwa papierosów produkowanych do lat 90. XX w.) i tym sposobem zacząłem osiągać wyniki całkiem przyzwoite. Na przykład w marszobiegu 5 km z plecakiem, karabinkiem na plecach i łopatką saperską niemiłosiernie tłukącą mnie w mój zadek. Po woju dałem se na luz z tym zajęciem, oddając się mniej męczącej formie fizycznej rekreacji, czyli spacerom. Na biegaczy od zawsze jednak patrzę z podziwem i każdego roku melduję się na trasie Międzynarodowego Biegu Winanda Osińskiego. I nie szczędzę gardła i dłoni swych w dopingowaniu (dozwolonym) śmiałków, którzy zmagają się z dystansem 10 km. A musicie wiedzieć, że takie stanie przy trasie i zagrzewanie do walki to nie jest jakieś hop siup, bo jest to zajęcie męczące i to bardzo, gdyż zawodników z roku na rok jest coraz więcej. Znakiem tego, mój wysiłek większy być musi. Głośno o naszym biegu być musi nie tylko kraju, skoro przybywają nań biegacze z Ukrainy, Niemiec czy dalekiej Kenii. Tacy zagraniczni to nieźle się wykosztować muszą, co by dojechać i zawalczyć o nagrodę, której wysokość powalająca nie jest. A trza rzec koniecznie, że dzięki nim prestiż biegu wzrasta, bo międzynarodowość jego legitymuje.
W tym przekonaniu tkwiłem do ubiegłego piątku, gdy odwiedził mnie szwagier Mietek. A musicie wiedzieć, iż on umyślił se udział w tym biegu i od paru miesięcy ostro trenuje w lasku podmiejskim twierdząc, że wszystko co jest z biegiem związane, obce mu nie jest. A o naszym biegu szczególnie dużo wie. Z wypiekami na licach, obwieścił, że ta "międzynarodowość" to je lipa i afera. Mietek wyczytał bowiem, że te zagraniczni biegacze wcale sami się ku nam nie garną, ale są sprowadzani przez dwóch krajowych biznesmenów (cwaniaków), którzy z biegów ulicznych całkiem dochodowy biznes se zrobili. Imprezy te są open (otwarte dla wszystkich). I tak widzimy, że jak charty mkną do mety, wygrywają i nagrody zgarniają. Dla naszych zostają ino pamiątkowe medale, koszulki i butelka mineralnej – klarował mnie szwagier. I nie chodzi o to, że są lepsi – wtórował. – Zenuś, by w ciągu tygodnia trzy biegi obskoczyć i na podium lądować to z dopingu jakiegoś korzystać muszą. Kontroli antydopingowej na open nie ma, więc na bank się koksują. – No i jak z nimi wygrać? – zafrasował się.
Ja szwagra rozumiem, trenuje chłop zaciekle, marzy mu się miejsce na pudle, a tu takie informacje... Zastanowiłem się – może by trza zlikwidować w nazwie open i tylko naszych do biegu nie dopuszczać? A może wprowadzić kontrole antydopingową? Patrzyłem na zrezygnowanego szwagra i wiedziałem, że coś trza zrobić i to musowo, bo chłop trenowanie może zarzucić. Rzekłem mu więc: Mieciu nie biduj, trenuj a w następnym roku startuj. Na mnie możesz liczyć, będę na trasie do boju biegaczy zagrzewał, a ciebie szczególnie. I nie biduj, gdy będą cię wyprzedzać, albo zdublują... W bieganiu nie chodzi o to by złowić króliczka, ino by go gonić, gonić go.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie