Reklama

Maciej Gaca: Ludzie, ryby, robaki

21/08/2014 10:39

felieton ukazał się 14.08.2014 w tygodniku Temat

Zazdrość to emocja wielce negatywna a nawet paskudna. Świadomość niby mam, a jednak wolny od niej paskudy nie jestem do czego przyznaję się bez przymusu żadnego. I nie chodzi bynajmniej o żadne tam willę z basenem, wypasione fury lubo też zagraniczne wojaże... Rozchodzi mnie się albowiem o rzecz dla niektórych błahą, powiem krótko: bo oni są wędkarzami a ja nie. I to właśnie powoduje, że mam stres, a i w dołku mnie ściska.

Dobra, dobra, każdy kowalem swego losu i takie tam pierdoły... Nie powiem, za młodu i owszem próbowałem tego hobby, ale po pierwsze primo wstrętem napawały mnie robale, które na haczyk trza było założyć (mało nie omdlałem), a drugie primo to ja w oczy złowionym rybom spojrzeć nie mogłem, mając wyrzut sumienia, że potworem jestem i zabójcą też (no tak one na mnie patrzyły). Dałem se z tym łapaniem spokój, bo czyż to uchodzi męczyć i robala i rybę? Wszak to nasi mniejsi bracia!

Wybór mój był świadomym, dlaczego zatem na widok wędkarza ogarnia mnie najzwyklejsza zazdrość? Co je i o co biega? – zadałem sam sobie podchwytliwe pytanie w tym temacie. Okazało się, iż w moim przypadku odpowiedź je prosta jak kij wędkarski. Ponieważ nie chodzi bynajmniej o ryb łapanie ino o całą resztę. O facetowe gadżeciarstwo zwykłe. O buty gumowe długaśne, o spodnie, kurtkie i kapelusz w maskujące ciapki, że o kijach, kołowrotkach i inszych fizdrygałach już nawet nie wspomnę. A, jak do tego dołożyć jeszcze wędkarskie opowieści o zadziwiającej częstokroć treści i o te fotki z złapanymi sztukami to nie dziw, że ogarniają mnie te negatywne emocje prostacko zazdrością zwane. Kres temu położyć postanowiłem i plan tajemny ułożyłem trzyczęściowy zresztą.

1. Udać się na ryby z osobistym szwagrem wędkarzem z aktualnym dokumentem uprawniającym do ryb łowienia. Zadanie wykonane. Co prawda to on ryby łapał, a ja cierpliwie w obozowisku na jego powrót czekałem. I cierpliwość ma nagrodzona została. Powracający szwagier w jednym ręku dzierżył siatkę z dwoma sporymi szczupakami, a w drugiej narzędzie rybiego myśliwego, czyli wędkę. Widząc jego rozpromienioną twarz i dumnie wypiętą pierś przystąpiłem do wykonania drugiej części planu.

2. Podstępem przejąć w swe ręce trofeum oraz wędkę, stanąć w pozie zdobywcy, a ślubną o pstryknięcie fotki poprosić. Zrobione! Na zdjęciu wyszedłem bardzo wiarygodnie i to pomimo braku gumiaków długich czy dwuczęściowego stroju w ciapki, że o kapeluszu nie wspomnę. I tak, gdy se na tą fotkę spozierałem poczułem się jak prawdziwy wędkarz z wieloletnim stażem. I czułem jak zazdrość ze mnie pomalutku odchodzi. Jednako, aby poczuć się całkowicie spełnionym jako łowca ryb, musowo musiałem wprowadzić w czyn trzecią część mego planu, tajemnego zresztą.

3. Fotkę wrzucić na fejsa (portal Facebook – przyp. red.), aby ludzkość się dowiedziała o tym, że żadne hobby nie je mi obce. Wykonałem! I ludzkość me zdjęcie doceniła i sypnęły się komentarze różniste: gratulacje (x3), wyrazy podziwu (x4), a nawet jedno zapytanie: Gdzie takie sztuki się łowi? Kilkakrotnie życzono mi też smakowitej kolacji. Dodam, że osób "lubiących" zdjęcie wędkarza było kilkadziesiąt.

 

Słowem plan wypalił! A ja poczułem się uleczony, bo po zazdrości wędkarskiej śladu u mnie już nie ma nijakiego. Dodam też, że nasi mniejsi przyjaciele ze świata fauny powodu do omdlenia na mój widok nijakiego nie mają i mieć nie będą, bo ja z wędkarstwem raz na zawsze przygodę zakończyłem.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do