
Łod jakiegoś czasu, a będzie to kilka miesięcy z łokładem, słyszę a to z jednej a to z drugiej strony, że o trzeciej nie wspomnę, alarmujące wieści o upadku handlu miejscowego tego drobniejszego w branży ciuchowej, łodzieżowej znaczy się. A że łatwowierny nie jezdem, to postanowiłem łosobiście sprawdzić co i jak z tym miejscowym kupiectwem jest. A musita wiedzieć, że trudu se nie szczędziłem i łobserwacje prowadziłem w godzinach dopołudniowych, jak też popołudniowych, a o tym ile czasu na to poświęciłem i o jaki ból nogów się przyprawiłem, to ja już słowem nawet nie wspomnę.
Żeby wiedzę mieć gruntownom w tem temacie przeprowadziłem też tzw. konsultacje społeczne, czyli serdeczne i szczere (czasami do bólu) rozmowy z kupcami tudzież z personelem i niektórymi klientami w sklepach z łodzieżom. No i powiem tak, sklepów ci u nas dostatek (a może jeszcze więcej) i tłoku w nich nie ma, wchodzisz i luz, nikt po piętach ci nie depta, z rąk towaru (a wybór jest) sobie nie wyrywa - czyli kultura handlu jest. A klientów jak na lekarstwo, no to spytałem jednego (a było ich dwóch na cały sklep) jak mu się w sklepie podoba, jak towar, jak obsługa? Wporzo jest, ino drogo - usłyszałem i zdziwiłem się bo prawie na każdym ciuchu widniała nowa cena, znacznie niższa od starej (i to tak w kilku sklepach było).
No to strzeliłem se gadulca z kupcem (a rozmawiałem z kilkoma), których znam od lat wielu zresztom, co by sprawę od podszewki poznać, no i usłyszałem ino jęk i szloch. Wyrobić nie idzie, czynsze wysokie, jakbyśmy w jakim Poznaniu byli, idź pan i zobacz ile lokali w mieście pustych stoi i do wynajęcia. A tu jeszcze na koszty zarobić trzeba i na towar. Ceny łobniżyłem i co? I nie pomogło, klientów dalej nie ma. A gdzie som?- zapytałem. A łon spojrzał przez szybę swej wystawy i powiedział - o tam i ręką wskazał na dwie kobitki co szły deptakiem z wyładowanymi torbami i do rozwiązywania krzyżówki powrócił. Ciekawe gdzie łone na zakupach były?- pomyślałem. No i to poszedłem wskazanym tropem. Pierwej zadzwoniłem w sprawie wynajęcia lokalu. Hallo, ile za lokal? - bo chęć na bycie kupcem mam. Cztery tysiące z haczykiem +VAT, miesięcznie brzmiała odpowiedź. I chęć na bycie kupcem mnie łod razu minęła, a kilka telefonów wykonałem.
Pozostała kwestia, gdzie te dwie panie wskazane przez kupca, zakupy zrobiły i za ile? I choć sklepów u nas mnogo, to odnalezienie tego właściwego nie nastręczało zbyt wielu trudności. Bo ruch tam jest taki, że trudno nie zauważyć. A szyld taki w łobcej mowie - zagraniczny znaczy się. Wchodzę, jasno, czysto, przestronnie, pachnie, towaru full, a ludzisków jeszcze więcej. O kurna, toż to szmatex, do siebie pół głosem powiedziałem. Panie, panie licz pan się ze słowami naskoczyła na mnie młoda laska trzymająca w ręku koszyk wyszukanych ciuszków. No i mnie objaśniła. Odzież i owszem używana, ale markowa, w dobrym stanie i ma jedną zaletę, której nigdzie pan, panie starszy nie uświadczysz i swymi migdałowymi oczętami wskazała mi cennik wiszący nad ladą. A na odchodne, zduszonym szeptem mnie rzekła - a gdybyś pan wiedział kto tu kupuje! Ho! Ho! I do kasy się udała.
A ja do też się udałem - do chaty, co by garderobę swą przejrzeć, kasę przygotować, bo w poniedziałek za dziesięć złotych cały kilogram kupić se można. No to kupię nawet za złotych pięć i się udam do tego kupca, co to go znam. Niech łobejrzy. Może na łoczy przejrzy i też się za to weźmie. Bo to i ruch będzie miał, a i koszty se zmniejszy, bo na rozwiązywanie krzyżówek czasu mieć nie będzie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie