Reklama

Maciej Gaca: Lada i pasy

07/12/2012 12:29

Przez wiele lat toczył się u nas dyskurs - kto ma rację: czy łosobnik stojący za ladą i zwany sprzedawcą, czy łosobnik stojący przed ladą i zwany klientem. Zdania w tym temacie były podzielone, a że towarów było mało, a czasami wcale ich nie było, a jak były to kiepskiej jakości, to żeby klientom to jakoś zrekompensować, wymyślono książki życzeń i zażaleń. Klient żółć na papier przelewał i wychodziło na to, że to łon rację ma, a że w kwestii towaru, to niczego nie zmieniało, bo i tak sprzedawcy racja była na wierzchu.
Tak było. Bo dzisiaj tych książek ni ma, lad w sklepach coraz mniej, a że towarów ci u nas wszędzie w bród, a nawet i więcej to przyszedł czas, że to klient wybiera i sklep, i sprzedawcę, i wychodzi na to, że jednak jego znaczy się klienta jest teraz na wierzchu i... po temacie.
A że przyroda próżni nie znosi, to mamy nowy dyskurs - kto ma pierwszeństwo na przejściach dla pieszych, czyli na pasach lub jak kto woli - zebrach. Niby powszechnie wiadomo, że pierwszeństwo ma pieszy i to nawet czasami się sprawdza, zwłaszcza, jak do pasów zbliża się auto z rejestracją łobcą np. francuską, bo staje i pieszego (sztuk raz) przepuszcza - sam widziałem. Bo nasi kierowcy uważają niestety zresztom, że tych dwunożnych to musi być stado, co by im na przejście po pasach pozwolić. A jeśli już taki pojedynczy łosobnik usiłuje na pasy wejść, to kierowca twierdzi, że to jest wtargnięcie i często dwunożnemu to uświadamia przy pomocy słów powszechnie uważanych za łobraźliwe.
Ale za sprawą naszych posłów idzie nowe i ma być tak. Na pasach pieszy ma mieć absolutne pierwszeństwo i kierowca musi go przepuścić, jak również i takiego pieszego co do pasów się dopiero zbliża. Proste, jasne i czytelne, koniec dyskusji i kropka.
Postanowiłem se to spraktykować jako kierowca. Wsiadłem, jadę i do pasów się zbliżając, przezornie zwalniam, bo widzę, że on czyli pieszy się zbliża, no to staję i ręką do przejścia po pasach go zachęcam, a on ręką do jazdy mnie zaprasza, kierowca z tyłu klaksonem mnie pogania, a ten co nadjechał z naprzeciwka wymownie w czoło się puka. Na szczęście pieszy uwierzył w szczerość mych intencji i wreszcie przeszedł.
Na innych przejściach ciut lepiej mi poszło, ale moje zatrzymywanie na widok pojedynczej osoby było przez nie traktowane z dużym niedowierzaniem, a kierowcom tym z naprzeciwka nie podobało się to wcale, o czym świadczyły ich piszczące, i to bardzo, hamulce.
Postanowiłem se to spraktykować jako pieszy. Wolno i utykając, bo nóżka lewa łostatnio mi odmawia posłuszeństwa, zgarbiony, bo kręgosłup mi dokucza, zbliżałem się przejścia oddzielającego jezdnię od parkingu. A samochody jadą. Dokuśtykałem, i se stoję i rozglądam się bezradnie, jak tu przejść, a one se jadom. Aż tu dojechał taki nieduży pojazd, światła awaryjne włączył, a przez otwarte drzwi wyskoczył gostek też siwy, pod rękie mnie ujął i po pasach przeprowadził pytając, czy czasem podwieźć gdzieś mnie nie trzeba. Ja dziękuję, on zdrowia mi życzy i pędem do auta swego zmierza, gdyż za jego autem stoi już następne, a którego kierowca nie dość że nie sobaczy i nie puka się w czoło, to ze zrozumieniem do postępku mego dobrodzieja się odniósł.
I choć panu P.P. (bo takie jego inicjały) wdzięczny jestem, to myślę że jednak ciut przesadził. No tyle, że zabrał głos w tym dyskursie o pierwszeństwie na pasach i to w sposób zdecydowany, i to bardzo. Bo jakiego prawa byśmy nie stworzyli i jakich przepisów nie wymyślili, to i tak kultura, a i uprzejmość, będą zawsze na wierzchu.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do