
Puff... Para buch... Rusza samorządowa kampania wyborcza, rusza... niczym lokomotywa Tuwima, no prawie. Bo ta kampania na razie bowiem raczej stoi i sapie, dyszy i dmucha... Mimo że palacz węgiel w nią sypie.
Mam tu na myśli konkretną personę, czyli mego szwagra Mietka, biznesmena sklepowego zresztą. On umyślił sobie za politykę się wziąć, gdyż jak powiada: śpiewać każdy może. I choć jeden robi to lepiej, a inny gorzej – Mietek przekonany jest i to mocno, że on jest z tych, którzy oczywiście lepiej, jak w ogóle nie naj, naj. Było nie było, na niejednej imprezie różniste kawałki śpiewać potrafił.
No więc, umyślił se, iż rajcą miejskim zostanie – wszak to i prestiż i poważanie u ludzi, a i kasa też niezła zwłaszcza. A to ważne, bo interesa sklepikowe ciut ostatnio kulawe u niego są. Ale to jeszcze nie wszystko! Szwagier ambitny jest, więc go kusi też, aby w fotelu burmistrza se zasiąść – bo to fucha lepsiejsza, apanaże też więksiejsze, no i „nie święci garnki lepią”. Ma jednak Mietek pewien problem. Nie ma węgla, w rozumieniu programu wyborczego znaczy się, a bez niego to ta lokomotywa nie ruszy do przodu za Chiny Ludowe. No i poradzić się przyszedł, a że dobra rada to nie je tania rzecz, to szwagier do kieszeni po argument sięgnął i flaszkę whisky na stół postawił. Atmosfera demokratycznie dobra, aby program kandydata opracować. Ale, ale... wiśta wio łatwo powiedzieć, że klasyka zacytuję! Bo jakie wagony doczepić i jak urządzić, by ludzie tą ciuchcią pojechać chcieli, a Mietka do ratusza przy okazji podrzucili?
Ciężko... Wszak, jak na złość miasto nasze jak z obrazka. Park, domy, ulice – wypiękniały. Na jeziorze i Mysiej Wyspie tłoczno coraz bardziej, impreza goni imprezę, w TVN pokazują i wychwalają... No nie ma, nie ma czego tu się uczepić? Cóż można dodać, co zaproponować, aby elektorat na kolana rzucić?
Pierwsza szklaneczka wypita – pomysłów brak! Druga... i nic! Kolejna i... – ha, EUREKA! Pomysłów lawina. Nasamprzód zamek, któren u nas stoi – wszak można go rozebrać i postawić więksiejszy, a zamiast kładki most zwodzony uruchomić. Dalej – pomosty na plaży, też jakieś takie... – ergo insze by trza zrobić z trampolinami na ten przykład. Poza tym, stateczki się wymieni, wyciąg do nart się skróci a...
W tym momencie Mietek nie zdzierżył i ryknął na mnie: Zenek bez jaj, program to poważna sprawa a nie jakieś fiubździu! No, a że mnie nalał czwartą szklaneczkę, tom mu poradził, co by postawił na całkiem nowe atrakcje turystyczne. Wszak od lat starzy ludzie gadają, że pod jeziorem je tunel co zamek z Mysią Wyspą łączy, wystarczy go odnaleźć, zrewitalizować i mamy hit.
Tym razem Mietek zapisał i nalał mnie kolejną porcję trunku z zachodnim rodowodem. Łyknąłem i doradziłem mu, aby wziął się za UFO – raz już przecie u nas kosmici lądowali. A jak by odmówili wizyty, to kij im w oko, gdyż za niewielki pieniądz, paru studentów za pomocą deski i sznurka, nocą parę kręgów w zbożu zrobią i mamy kolejnego hita. Do jeziora można by wpuścić kilkunastometrowego stwora o paskudnym wyglądzie, co by wodniaków straszył. Wykonać mógłby go – też za niewielki pieniądz – miejscowy artycha, wszak wielgachnego King Konga i mamuta zrobił to i ze stworą se poradzi. A jak te hiciory TVN pokaże, to ludziska walić do nas będą ze stron wszelkich.
Szwagier aż ręce zatarł, za worek węgla wyborczego podziękował i se poszedł. Ja natomiast, smętnie patrząc na flaszkę po trunku jakże szlachetnym, ciężko westchnąłem. Takiego węgla to ci u nas w bród i niedrogi jest, ale jeśli Mietek do kotła go dowali, to koła pójdą w ruch? W bajce Tuwima to one zasuwały: taktoto, taktoto, takto-to!
Felieton ukazał się w 731 wydaniu tygodnika Temat 4.09.2014
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie