
felieton ukazał się w tygodniku Temat 12.12.2013
Prawda jest taka, że nic nie jest wieczne. A warto dodać, zacytowawszy ludzi starszych, którzy przysłowia różniste znają: przyszła kryska na Matyska! O co chodzi, pytacie. Zaraz wyjaśniam.
Weźmy na ten przykład taką żarówkę, co se świeci w domu... Świeci, świeci, świeci i nagle pstryk i nie świeci. Sprawa prosta – spaloną wymieniamy na nową i znowu jasność w chacie mamy. Gorzej i to całkiem jest wtedy, gdy nagle, ni stąd ni zowąd, wężyk przy rezerwuarze pierdyknie i woda lać na potęgę się zacznie. A wiem co mówię, bo znam to z tzw. autopsji, która niedawno mnie się przydarzyła.
Wężyk pękł, woda się leje, więc ślubna od razu w panikę wpadła i fachowca wzywać chciała – hydraulika znaczy się. I właśnie wtedy się okazało, jak niezbędna a niedoceniana jest w każdym gospodarstwie domowym tak zwana męska ręka. Zero paniki, pełne opanowanie i do dzieła. Kurasek dopływu wody zakręciłem, następnie biegusiem do sklepu po nowy wężyk poleciałem. Wracając już z tym akcesorium hydraulicznym do koleżki po francuza (klucz co wszystko potrafi) wstąpiłem i zaraz do naprawy przystąpiłem. Niestety, wężyk okazał się przykrótki, poleciałem po inszy, wracam wymieniam... uf, uf i po robocie. Mimo że to wydaje się nieprawdopodobne – ślubna na kolana przede mną nie padła, nie podziwiała mych umiejętności i w podziękowaniach się nie rozpływała. No, nie powiem, ale... poczułem się niedoceniony. Przecie awarię żem usunął, a przy tym udało mi się niczego nie zepsuć, nie rozwalić, woda lać się przestała i co najważniejsze koszt hydraulicznej usługi był zerowy, nie licząc zakupu wężyka. O tym, iż posprzątałem miejsce działania, to ja nawet nie wspomnę, bo ja tak już mam.
Na duchu jednakoż nie upadłem, mając przekonanie wewnętrzne, że przyjdzie dzień, w którym Ona moje umiejętności doceni, a przed fachowcami zadrży.
Długo czekać nie musiałem, gdyż i ponieważ nasza spółdzielnia mieszkaniowa akcję wymiany wodomierzy podjęła. Sprawa ważna, w mediach opisana była. Wodomierze jak stwierdzono dotychczasowe są zamontowane w sposób niewłaściwy absolutnie bo pionowo a nie poziomo. W związku z tym spółdzielnia ekipy dzielnych fachowców wysłała w teren, co by z tą fuszerką skończyć, a lokatorom umożliwić tym samym oszczędności na zużyciu wody. Ja ten zamiar i rozumiem i popieram, przecie kiep nie jestem i wolę mniej za wodę płacić. Całkiem inszy pogląd na to ma moja ślubna, ona niczym bohaterski poseł Rejtan, na progu stanęła, szat darcie na sobie zapowiedziała jako i to, że hydraulików do domu za próg nie wpuści.
Dlaczego? Odpowiadam – przez informacji obieg krewki, przez zdjęcia i relacje mieszkańców inszych... Ona bowiem jak zobaczyła, że tam gdzie pomontowane nowe cuda hydrauliki zostały, tam dzielni mistrzowie przy okazji rozpieprzyli pół ściany, że o kafelkach już nie wspomnę – choćby należało, bo tanie rzeczy to to nie są.
A z rurków stworzyli artystyczną kompozycję przestrzenną, którą śmiało można by eksponować w niejednej galerii sztuki nowoczesnej. Po wszystkim nim odeszli, rachunek kazali se zapłacić. Nie dziwota, że mej kobiecie nerwy puściły i domu niczym twierdzy nowoczesną oszczędnościom bronić postanowiła, wznosząc okrzyk: No pasaran! (po hiszpańsku zresztą).
A ja, tak po prawdzie, to mej ślubnej próby powstrzymania postępu nie rozumiem. Wszak bajzel po remoncie integralną częścią takiegoż działania jest. Przecie już przed laty, znakomity bard Tadeusz Chyła śpiewał w swej balladzie: „Idzie polski robotnik mistycyzmem owiany, właśnie chciał wstawić okno i rozpieprzył pół ściany”. I choć lat upłynęło od tego czasu wiele, to fachowiec po staremu potrafi... i zniszczenie siać i forsę skasować, po co więc tak wydziwiać? A zatem ja spokojnie czekam na fachowców. Niech przyjdą, ścianę walą, kafelki tłuką i niech ślubną kasują (wszak to ona trzyma w domu kasę), i niech se odejdą. Wtenczas na tym pobojowisku w końcu wyjdzie, że moje będzie na wierzchu! Bo i dziurę załatam, i kafelki uzupełnię, i posprzątam, i po kasę łapska nie wyciągnę. A ślubnej po raz kolejny udowodnię wyższość udomowionej męskiej ręki nad fachowcem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
dziwne jest to że prezes spółdzielni wchodzi w dziwny układ z dziadowską firmą, dziwne jeszcze bardziej że prezes spółdzielni zabrania mi kategorycznie zrobić to samemu w moim prywatnym mieszkaniu, śmierdzi ta sprawa. Prezes spółdzielni zapomina że jest tylko zarządcą a nie właścicielem, nie wspomnę o tym że dołączyła do zacnego grona prezesów których mieszkańcy znienawidzą. Moje gratulacje to pewnie zaszczyt.