Maciej Gaca: Gwoli ścisłości

Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 12 lipca.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne

No chodź pan panie Zenek, no chodź pan i sam zobacz. Takimi to właśnie słowami przywołał mnie ostatnio w naszym parku do siebie pan Wiesio, no to podszedłem, było nie było starszy prosi, to wypada. A łon, czyli pan Wiesio, kontynuował swą wypowiedź. Toż to pomstę do niebios woła. Toż to jest kompletny brak elementarnej kultury osobistej, to jest chamstwo, to jest skandal i brak wychowania, po prostu słów brak i zamilkł (widocznie słów mu zbrakło).

A tera gwoli wyjaśnienia: Pan Wiesio, jest stypendystą ZUS-u, co by nie użyć słowa emeryt, bo to go wkurza. Mimo swoich 71 lat w dalszym ciągu chce świat zmieniać na lepsze, a jego i ludzi niedoskonałości naprawiać, w czym wolny czas mu wydatnie pomaga, bo czasu wolnego to łon ma ci dużo. Mówiąc krótko łazi, ślepi, wydziwia i czepia się wszystkiego, a mówiąc najkrócej - upierdliwy jest.

No bo wyobraźta sobie po co mnie przywołał i czego jego ostre i jakże brutalne słowa dotyczyły. Ano 3 kubków plastikowych (słownie trzech) i butelki po winie marki wino, pustej zresztą, a jedno i drugie leżało sobie spokojnie w trawie. A daj se pan spokój - powiedziałem, toż szkoda nerwów, toż nic się takiego nie stało. Bo tak po prawdzie to niby gdzie to-to miało by być, skoro kosza na śmieci to tu brak. A z tą kulturom osobistom to nie jest tak znowu źle, bo przecie chłopaki pili z kubków a nie z gwinta i nie porozrzucali naczyniów po krzakach ino złożyli na kupkie, co by sprzątnąć łatwiej było.

Gwoli ścisłości to muszę wyjaśnić dlaczego się tak wypowiedziałem. Bo ja bynajmniej nie jestem za tym co by śmiecić zwłaszcza w parku, z którego korzystamy przecie wszyscy, uspokoić i wyciszyć ino pana Wiesia chciałem, bo lata swoje już przecie ma, a że upał był to i o zawał było nietrudno. Ale nie takie numery z tym facetem. Bo jak łon to usłyszał to dopiero nadawać zaczął. Nic się nie stało? Koszów brak? - wysyczał, a sto metrów dalej też butelki, a ile petów. W tamtym tygodniu kupę na ścieżce rowerowej widziałem i nie była to psia, niestety. A zobacz pan jak plac koncertowy wygląda i jego okolice po imprezie masowej - jedno wielkie śmieciowisko. I to ma być nic? To jak jeden z drugim na ten przykład coś zje, to papier od razu musi rzucać pod nogi? Nie może kilku minut poczekać i jak kosz zobaczy, to do niego wrzucić? Mówię panu, że to brak wychowania, chamstwo... i tu przerwał. No nieodwołalnie do zawału zmierzał.

- Panie Wiesiu, no ma pan racje - powiedziałem. No śmiecimy okrutnie, a może jeszcze bardziej, ale jak Jaś się nie nauczył, to niby skąd ma Jan umieć. A edukacja to proces długotrwały. No można by śmieciarzy karać, ale trzeba by takiego pierwej złapać. A to też niczego nie załatwi. Bo kierowców pijanych łapią, karzą, a one i tak dalej na dwóch gazach jeżdżą. Bo to już tak jest, że musi któś naśmiecić co by inny mógł po nim posprzątać. No weź pan panie Wiesiu na ten przykład takie kino. Ludziska na seans filmowy przyjdą cukierków i inszych chipsów se pojedzą papierki na podłogę rzucą i se pójdą. A sprzątaczka przyjdzie i po nich posprząta i jest znowu porządek.

A przecie jak by nie naśmiecili, to by nie miała co robić i z roboty by ją na bank wywalili i bezrobocie by znowu wzrosło. A tak służby miejskie mają co robić, park czysty jest, bezrobocie nie wzrasta, a ludzie z czasem się porządku nauczą i śmiecić przestaną.

No i nie powiem, pan Wiesio coś tam pod nosem mruczał, ale wyraźnie się uspokoił, wydziwiać przestał i se poszedł. Ale mnie to łon siłom swego spokoju nie zwiedzie. Bo jak go znam to teraz łon się zajmie bezrobotnymi, bo upierdliwy to łon jest.

Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 12 lipca.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne