
felieton ukazał się 5 czerwca w tygodniku Temat
De gustibus non est disputandum, że tak uczenie powiem po łacinie... i objaśnię, iż po naszemu znaczy to, że „o gustach się nie dyskutuje”. Powszechnie wszak wiadomo, że każdy z nas swój gust ma i prawo do tego pono ma też. Ha! Tylko teoretycznie moi drodzy. W praktyce bywa różnie. Oczywistą oczywistością jest, że to, co podoba się jednemu, niekoniecznie podoba się innemu. No i OK. Ale prawdą jest, iż każdy by chciał, aby jego na wierzchu było, czyli po jego myśli świat urządzony był.
Szwagier mój, Mietek miał w temacie gustów ostatnio problem... Na garden party gości se zaprosił, dobrami wszelakimi czym chata bogata ich ugościł, bo i grill dymił i whisky z lodem była. A oni... szkoda gadać. Przez salon przechodząc na obraz z jeleniami na rykowisku nawet nie zerkali. Kolekcji krasnali ogrodowych nie podziwiali, a i gipsowe rzeźby jelonków, boginek antycznych, mimo że kosztowały nie mało, w zachwyt ich też nie wprawiły. O dziwnych uśmieszkach, jakie pojawiały się na ich twarzach, gdy słyszeli utwory w wykonaniu gwiazdy muzyki disco-polo już nawet nie wspomnę. Mietka to towarzyskie spotkanie podłamało całkowicie. Zenuś – rzekł mnie – z moim gustem je coś nie tak.
Biedaku pomyślałem, a na głos mu rzekłem: spoko szwagier, gust masz po prostu prywatny, a jak bywać w towarzystwie chcesz, to gust służbowy mieć musowo musisz. No i jeszcze objaśniłem, iż musowo do łba se wtłoczyć musi, iż słuszne jedynie je to, co głoszą znane i uznane osoby - autorytety znaczy się. Wtenczas, bez obaw, będziesz mógł bywać na wernisażach na ten przykład... Tam zaś winko sącząc przed dziełem sztuki oczy swe na przemian mrużyć i szeroko otwierać, szeptać przy tym nabożnie: „interesujące, odkrywcze, inspirujące” i jeszcze wzdychać przy tym. Na koniec jeszcze gratulacje twórcy złożyć. Śmiało też możesz się udać na jakowyś koncert muzyki poważnej, niekoniecznie wiedząc, co jest grane. Wystarczy w trakcie nie przysnąć, nie chrapać i zbyt wcześnie z oklaskami lub też z owacją na stojąco się nie wyrwać. A jeśli na dokładkę wyrywny w mowie nie będziesz i nad tym co insze mówią głową potakująco pokiwasz, to rychło za konesera w towarzystwie mieć cię będą, a twym gustem się zachwycać będą też.
Mietek niby pojaśniał, niby z ulgom odetchnął, dziękował, ale z nogi na nogę nerwowo przestępował i jakiś taki nieswój był. Ale za moment się rypło, bo mi wyznał, że tak po prawdzie to on te swoje krasnale i jelenie lubi i to bardzo, a oglądając Polo TV się relaksuje. I zapytał mnie, czy to uchodzi i czy to nie obciach albo insza popelina. O Boże... Bądź tu człowieku człowiekiem i do tego rozumnie wyrozumiałym. Ja bowiem za choinkę pojąć nie mogie, co szwagier w tych jeleniach widzi, bo bardziej do szczurów one podobne są i w kształcie i w kolorze. Ale żeby tak zaraz, że lanszaft albo insza szmira, co to, to nie, bo ja prywatne od służbowego rozróżnić potrafię. I dlatego nie dość, że nie wydziwiałem, tom jeszcze Mietka pochwalił, że zamiaruje bilety na lipcowy koncert muzyki disco polo nabyć. Wszak to właśnie w tym miesiącu Szczecinek stanie się stolicą tejże muzyki! A ludzi w niej zasłuchanych i roztańczonych zjedzie się zewsząd do nas mnogo. Nie ma więc co nad tym kombinować o bezguściu, czy o chłamie prawić. Wszak po prawdzie każdy z nas cichaczem gdzieś i kiedyś tam se podśpiewywał piosnkę o mydełku „fa” na ten przykład. To idźmy za tym klasykiem gatunku i zaśpiewajmy razem tak: „siaba da, siaba da, siaba da... niech discopolowy szał trwa i siaba da!” Gdyż i wszak o gustach się nie dyskutuje.
O tempora, o mores, że mądrze po łacinie zakończę!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie