
Gdy byłem młodym, przystojnym, czarnowłosym chłopakiem to i owszem, nie powiem biegałem i to różnistych dystansach. No i dodam, że całkiem niezłe wyniki miałem. Zdarzało się czasami na ten przykład, że jak z domu zbyt późno wyszedłem, to by zdążyć na umówione spotkanie w pogoń za ruszającym autobusem czy tramwajem biegiem, czyli sprintem gnałem. Niestety, nie zawsze kończyło się to sukcesem... no a w ten czas był to trening długodystansowy, by do celu jednak na czas zdążyć (np. do szkoły na lekcje). Uprawiałem również biegi ekstremalne! Ha, było to gdym w wojsku służbę odbywał. Oj biegało się, biegało – na dystansie trzech kilometrów zresztą. A biegało się w hełmie z plecakiem, karabinkiem, łopatką saperską, maską p-gaz i ładownicą, czyli ekwipunkiem pełnym. Z wielkim sentymentem i z łezką w oku wspominam też moje bieganie za dziewczynami, ale o tym rozwodzić się nie będę... Tak, czy siak, czasu nie pokonasz więc wszystko co powyższe już nie wróci do mnie.
Kiedy 31 lat temu po raz pierwszy odbywał się u nas Bieg Winanda Osińskiego (dystans 10 km), to ja nie pobiegałem. W okresie tym zadyszka łapała mnie po przetruchtaniu kilkudziesięciu metrów, zatem wiedząc, jakie to zajęcie je męczące, zastanawiać się zacząłem o co biega tym, co bieganie uprawiają? Takie zresztą pytanie podchwytliwe jednemu biegaczowi zadałem. I się dowiedziałem, że dla zdrowia, gdyż tym sposobem jego organizm toksyn się pozbywa. No tak – pomyślałem ze współczuciem, chory jest, toksyny ma, to i nie dziwota, że biega co by do zdrowia dojść! Szczęśliwie mnie nic nie dolegało, ergo za biegi się nie wziąłem. W mylnym błędzie jest jednako każdy co myśli, że na sport się wypiąłem. Ależ skąd, bynajmniej! Rozgrywki piłki nożnej, ciężarów dźwiganie, boks, rzuty, skoki... pilnie w telewizorze śledziłem. Dodam, że bez zadyszki jakiejkolwiek, choć kontuzje palca łot kontrolowania pilota zaliczyłem. Z czasem dobre samopoczucie zaczęło mnie opuszczać. Zauważyłem bowiem, że biegających w naszym mieście przybywa, no i choć i w moim wieku są, to zadyszka ich nie łapie. A mnie, choć chodzę raczej powoli i owszem, niestety zresztą.
Czas na zmiany – pomyślałem i... na początek kijki do maszerowania sobie kupiłem, no i ruszyłem po kondycję. Nawet nieźle mi szło, choć zawziętości to we mnie nie było, by każdego dnia to odskuteczniać (a w sklepie towaru pod nazwą "Zawziętość" na zbyciu nie mieli). Ale nie odpuściłem i chodzę, tyle że w kratkę... i to taką większą. A, że lubię wyzwania, więc w tym roku... uwaga ruszyłem na Bieg Winanda Osińskiego. A co, a jak! Powiem jednak, iż łatwo nie było. Dystans 10 km, wszak to nie w kij dmuchał i kilkadziesiąt minut trwa. Pierwszy kryzys mnie dopadł już 15 minut po strzale startera. W gardle zacząłem suchość odczuwać, więc pokrzepiwszy się łykiem mineralnej nie zamierzałem się poddawać. Drugi kryzys nastąpił, gdym ujrzał mijającego mnie siwego brodacza, zdecydowanie starszego ode mnie. Ten to ma kondycję – pomyślałem z dużą dozą zazdrości. Zara potem niestety stało się to najgorsze i po 58 minutach opadłem całkowicie z sił.
Ból w nogach był nie do wytrzymania, bo ileż można stać na chodniku w oczekiwaniu na ostatniego zawodnika. Od dopingowania biegaczy, co by w wysiłku nie ustawali, głos straciłem i okrutnie chrypiałem. A dłonie całkiem spuchły mnie od ustawicznych oklasków. Boże, pomyślałem mam za swoje, za unikanie regularnych treningów i złe rozłożenie sił. No i w takie nerwy wpadłem, że papieroska zapalić se musiałem, no musiałem. Pociechą była dla mnie świadomość, że tym co biegli też łatwo nie było, zwłaszcza biegaczowi, który pchał przed sobą wózek z dzieckiem. Choć on pomysł we mnie tchnął, jak i ja uczestniczyć w przyszłorocznym biegu mogę, już nie jako kibic ale jako uczestnik! Kupię hulajnogę dla dorosłych, rozpocznę regularne treningi i za rok, jak organizator pozwoli, to na niej wystartuję. Wszak najbardziej liczy się uczestnictwo no i medal, na który chrapkę mam.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie