Reklama

Love Newkirk: Trzeba być szczerym i ufać

21/12/2009 10:38

Temat nr 504

W ramach koncertu „Małej Filharmonii” 27 listopada w kinie „Wolność” przy akompaniamencie szczecineckiego Big Bandu wystąpiła fenomenalna Love Newkirk. Występ tej znanej na całym świecie wokalistki zachwycił publiczność. Wszystko wskazuje na to, że zarówno artystka, jak i mieszkańcy Szczecinka jeszcze długo będą wspominać ten listopadowy, „jazzowo-soulowy” wieczór.

M.S.: Koncert, który przed chwilą się zakończył, publiczność odebrała bardzo entuzjastycznie. A jakie są pani wrażenia po dzisiejszym występie?
- Wszyscy są dla mnie bardzo mili. Nawet nie miałam czasu na tremę. Dopiero jakieś pół godziny przed koncertem zaczęłam się lekko denerwować. Ale kiedy wyszłam na scenę i usłyszałam brawa, postanowiłam się zrelaksować i dobrze bawić. Gdy było już po wszystkim, każdy podchodził i dziękował mi za występ. Czułam się naprawdę znakomicie. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę i zaśpiewam ponownie.

Podoba się pani w Polsce?
- Tak. Przyjechałam do Polski dwa dni temu i bardzo mi się tutaj podoba. Jestem pod wrażeniem szkoły muzycznej i dzieci, które do niej uczęszczają. Widać, że kochają muzykę. Poza tym, macie tu dobre jedzenie. Wczoraj, na przykład, jadłam typowe polskie danie, pierogi. Były wyśmienite. Każdy ma tu w sobie taką naturalną życzliwość, wszyscy są bardzo otwarci. To sprawia, że czuję się jak w domu. Z tego, co zrozumiałam, jeśli w trakcie koncertu zgubiłam pasek, to będę musiała wrócić. Pasek ten należał do mojej matki i wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że jeszcze go znajdę. Nawet, jeżeli będę musiała przyjechać ponownie do Szczecinka, żeby go poszukać. (Śmiech.)

Kiedy po raz pierwszy usłyszała pani o koncertach, które odbywają się w naszym mieście?
- Tak się składa, że znam Ryszarda Kulę, brata Sławomira Kuli. Kiedy zastanawiano się, jakiego gościa by tu zaprosić, właśnie od Ryszarda dowiedziałam się, że mogłabym wystąpić. W ogóle koncertach, które się tu odbywają, dowiedziałam się właśnie od niego.

Z tego, co słyszeliśmy, przed dzisiejszym występem odbyła się tylko jedna próba. To prawda?
- Tak, to nie było łatwe. Zarówno w moim repertuarze, jak i w repertuarze zespołu jest mnóstwo utworów. Kiedy nawiązałam współpracę z muzykami, Ryszard pokazał mi listę z utworami i ich tonacje. Porozumiewaliśmy się między sobą drogą internetową. Musieliśmy się dopasować na odległość. Wiele piosenek trzeba było odrzucić, ponieważ ich tonacje się nie zgadzały. W końcu wybraliśmy dziesięć, dwanaście utworów. Jeszcze przed koncertem chcieliśmy odrzucić piosenkę „When a Man Loves a Woman”. Okazało się bowiem, że pomiędzy wersją zespołu i moją było sporo rozbieżności. Musielibyśmy zmieniać całą aranżację, a to wymaga czasu i ogromnej pracy. Ale przed występem miałam pewien pomysł i zadziałało.

Czyli w pewnym sensie improwizowaliście?
- Nie do końca. To nie było tak, że przyjechałam i dopiero wtedy zaczęliśmy myśleć, co by tu zagrać. Zespół długo pracował beze mnie. Kiedy już znaleźliśmy się razem na scenie, współpracowaliśmy. Jeśli nie byliśmy czegoś pewni, patrzeliśmy sobie w oczy i po jednym spojrzeniu wiedzieliśmy, co dalej. Razem czuliśmy rytm i tempo, które jest bardzo istotne. Może dzisiaj, jeśli chodzi właśnie o tempo, to faktycznie, było odrobinę improwizacji z mojej strony, ale nie, jeśli chodzi o całość.
 
Pracowała już pani wcześniej w taki sposób z innymi zespołami?
- Tak. Tego się teraz oczekuje do muzyków. Trzeba być gotowym, żeby przyjechać i zagrać koncert z różnymi zespołami. Za każdym razem wygląda to jednak inaczej. Dlatego tak ważny jest wzajemny szacunek i wyczucie. Nie można już na wstępie mówić, że zrobi się coś po swojemu. Czasem jest to taki sposób, a czasem inny.

I.S.: Ile miała pani lat, gdy zaczęła pani śpiewać?

- Zaczęłam się uczyć śpiewu, kiedy miałam dziewięć lat. Należałam wtedy do chóru kościelnego. Z profesjonalnym śpiewem mam do czynienia od dwudziestego roku życia. Z kolei dla przyjemności śpiewam od zawsze. Ma to chyba związek z trudną przeszłością moich przodków. Afroamerykanie byli bardzo doświadczani przez los. Jeszcze nie tak dawno nie mogliśmy zrobić nic: nie mogliśmy zawierać małżeństw, uczyć się pisać, czytać, byliśmy niewolnikami. Myśleliśmy tylko o wolności. Jedyną rzeczą, której nam nie zabraniano, było śpiewanie. Więc pracując, śpiewaliśmy. W ten sposób uczyliśmy się przede wszystkim przekazywania ukrytych w piosenkach informacji o sposobach ucieczki. I właśnie ta wolność do wyrażania siebie poprzez śpiew wciąż tkwi w naszej krwi i w duszy. Zawsze śpiewaliśmy. To dla nas normalne i naturalne.

Jak to się stało, że zamieszkała pani w Hamburgu?
- Pochodzę ze stanu Pensylwania. W Nowym Jorku pracowałam w teatrze na Broadwayu. Gdy wyruszyłam w trasę do Europy, postanowiłam tu zostać. Podoba mi się tutaj. Ta wielość kultur, języków, różni ludzie… W Nowym Jorku nie mogłabym mieszkać.

M.S.: Odwołując się do pani estradowego doświadczenia, jest jakiś sprawdzony sposób, dzięki któremu wykonawca może zaczarować publiczność, tak jak miało to miejsce podczas dzisiejszego koncertu? 
- To trudne pytanie. Może powiem, czego ja staram się unikać. Na pewno nie wychodzę na scenę, myśląc: jeśli wam się nie spodobam, to idźcie sobie. Tak jak było widać na początku, ja po prostu czekam. Daję czas i sobie, i publiczności. Próbuję rozmawiać z publicznością, otwieram się, przekazuję jej swoją energię. Śpiewam pierwszą piosenkę i wtedy zaczynam się domyślać, czy wszystko jest w porządku. Po dwóch, trzech utworach dalej tego nie wiem. Ale przez cały czas ufam. Podobnie jest z pisaniem. Gdy autor pisze i ma swój styl, musi zaufać czytelnikom. Jeśli się spodoba, to dobrze, jeżeli nie, no cóż, przykro… Ale nie można się zmieniać. Trzeba być szczerym, ufać i być otwartym. Tylko tak można trafić do serc innych ludzi.

Rozmawiali: Magdalena Szkudlarek, Igor Siebert
Tłumaczenie: Magdalena Szkudlarek

artykuł ukazał się w Temacie nr 504
 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do