Kto zapłaci za pęknięcia

Chyba nikt nie przypuszczał, że inwestycja rozbudowy Sądu Rejonowego przy ul. Bohaterów Warszawy 42 napotka na tak poważne problemy. Roboty, których głównym inwestorem jest Sąd Okręgowy w Koszalinie, rozpoczęły się na początku tego roku. W sąsiedztwie obecnego budynku sądu, na „przedpolu” Zakładu Karnego, pracownicy koszalińskiej firmy „Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego i Usług Inwestycyjnych Piotr Flens”, wykopali w ziemi potężny dół, głęboki na ponad 4 metry. To spowodowało, że w budynku stojącym obok wykopu, zajmowanym do niedawna przez Zakład Doskonalenia Zawodowego, zaczęły pękać ściany . Roboty zostały wstrzymane, a sprawą zajął się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Po wykonaniu należytych ekspertyz zadecydowano, że budynek po dawnej szkole zostanie spięty ściągami, a roboty obok będą kontynuowane. Warunkiem miało być to, że miasto jako właściciel obiektu po naradzie z inwestorem zaakceptuje takie działania.

- Rozmowy już podjęliśmy - powiedział „Tematowi” burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. - W wyniku działań inwestora, czyli Sądu Okręgowego w Koszalinie, doszło do bardzo poważnego uszkodzenia budynku po byłym ZDZ, który był przygotowany przez miasto do sprzedaży. Biegły określił, że obecna sytuacja grozi katastrofą budowlaną. Budynek może się zawalić. Za pęknięcia i osiadanie budynku odpowiedzialny jest inwestor. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Niestety sąd próbuje się z nami tą odpowiedzialnością podzielić. Twierdzi, że jest to stary budynek, zawilgocony, że wcześniej było tam jakieś zaciekanie z rynien. Jeżeli z inwestorem nie dojdziemy do porozumienia, to sprawa zakończy się w sądzie. Nie w tym w Koszalinie, ale w jakimś innym. Będziemy żądali odszkodowania - dodał burmistrz.

W jednej istotnej sprawie między miastem a inwestorem udało się porozumieć. Chodzi o kwestię wykonania zabezpieczenia budynku. Tego zadania na własny koszt ma się podjąć inwestor: - Właśnie przekazałem projekt porozumienia, które umożliwia inwestorowi wejście na tren budynku i podjęcie działań zmierzających do jego zabezpieczenia. To będzie kosztowne. Spowoduje też sytuację, że przez długi okres czasu ten budynek nie będzie nikomu przydatny. 

Zdaniem burmistrza, taki obrót wydarzeń jest dla miasta bardzo niekorzystny. Wszystko przez to, że budynek po ZDZ miał być sprzedany. - Już dwa razy próbowaliśmy ten budynek sprzedać - mówi Jerzy Hardie-Douglas. - Ostatnio pojawiła się osoba, która była zainteresowana kupnem obiektu, dlatego tym bardziej jest mi przykro, że do tej transakcji nie dojdzie. Uważamy, że na skutek działalności inwestora, czyli sądu, ten budynek nie będzie się nadawał do sprzedania jeszcze przez długi czas. Najlepszym rozwiązaniem byłoby to, żeby sąd od nas ten budynek odkupił. Proponujemy cenę niższą o 700 tys. zł od wyjściowej wyceny biegłego, która wynosiła 1,9 mln zł. Kwotę, którą proponujemy, otrzymalibyśmy w ostatnim przetargu. W obecnej sytuacji nikt nie będzie chciał się zgłaszać do przetargów, ponieważ wiadomo, że budynek jest zagrożony konstrukcyjnie. Nie liczymy więc, że uda nam się go sprzedać. Wobec tego będziemy żądali od skarbu państwa odkupienia tej nieruchomości. (sz)