
Jeszcze nie tak dawno wszyscy cieszyliśmy się z wyraźnie zauważalnego wzrostu urodzeń. Okazuje się jednak, że liczba urodzonych dzieci znów zmalała. Inną interesującą tendencją jest dający dostrzec się w całym kraju wzrost liczebności cesarskich cięć. Specjaliści zauważają: kobiety coraz bardziej obawiają się nie tylko niestabilnej sytuacji na rynku pracy czy niepewnego systemu pomocy socjalnej. Przyszłe mamy czują też obawy przed porodem ze względu na ból.
Baby boom już minął
Szczecinek nie odbiega od tych ogólnopolskich tendencji. Wbrew pozorom, baby boom już się u nas zakończył. Przyglądając się szpitalnym statystykom, można by mieć właściwie pewne wątpliwości, czy dający się odczuć przez chwilę w naszym mieście przyrost urodzeń, powinno się określać bardzo poważnie brzmiącym mianem demograficznego wzrostu.
- Pewną kumulacją urodzeń był rok 2008 - zauważa Romuald Wiśniewski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w szczecineckim szpitalu. - Wówczas w szpitalu w Szczecinku urodziło się 920 dzieci. Przed tym okresem i zaraz po nim urodzeń było znacznie mniej. Np. w roku 2006 urodziło się 848 dzieci, w 2007 - 883, w 2009 - 859, a w 2010 - 822. W tym roku, w ciągu I półrocza odbyły się w naszym szpitalu 404 porody. Wszystko wskazuje na to, że liczba porodów powinna utrzymać się na takim samym poziomie, co w zeszłym roku lub będzie trochę mniejsza.
- W Szczecinku od bardzo wielu lat liczba urodzeń nie spadła poniżej 800. Były też jednak takie czasy, gdy tych porodów odnotowywaliśmy ponad tysiąc. To były lata 80-te. Później nastąpił spadek. Aż do nieznacznego wzrostu w roku 2008, o którym wspominałem - dodaje R. Wiśniewski.
Cesarskie cięcia to plaga
Liczba tzw. cesarek rośnie. Dlaczego? Po pierwsze zwiększa się wachlarz wskazań do tego zabiegu, a po drugie - coraz więcej mam obawia się bólu, jaki niesie ze sobą poród. - To jest największa plaga, z którą nie możemy sobie poradzić - zaznacza nasz rozmówca. - W większości przypadków daje się zauważyć, że przyszłe mamy są negatywnie nastawione i psychicznie nieprzygotowane do porodu. Często zapominają one, że najlepszy dla kobiety jest właśnie poród naturalny. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne opracowało pewne standardy postępowania przy cesarskich cięciach. Na pewno nie można wykonać tego zabiegu "na żądanie". W Polsce prawo na to nie zezwala. Cesarskiemu cięciu można poddać mamę, kiedy pojawią się określone wskazania, np. oczne, kardiologiczne; zabiegowi cesarskiego cięcia poddawane są kobiety, które np. przeszły przeszczep serca czy nerki. Dzieje się tak coraz częściej wskutek postępu medycyny. Kiedyś kobiety cierpiące na różne choroby nie mogły liczyć na dziecko. Teraz mogą i nie można im tego prawa odbierać.
- Cesarskie cięcie budzi jednak najwięcej kontrowersji, kiedy kobieta boi się bólów porodowych. Obawa przed bólem, owszem, może się objawić jako czynnik kwalifikujący do tzw. cesarki, ale musi się ona pojawić na długo przed porodem i wymaga odpowiednich zaświadczeń lekarza psychiatry. Inna sprawa, gdy pacjentka zażąda cięcia po dwóch skurczach porodowych. Tego typu zachowanie świadczy o niedojrzałości do bycia matką. Zdecydowana większość lekarzy tę opinię podziela.
Zdaniem R. Wiśniewskiego, cesarskie cięcie to duży problem i dla przyszłej mamy, i dla lekarzy. - Trzeba pamiętać, że każde cięcie generuje kolejne - zaznacza ordynator. - To wbrew pozorom poważna operacja. Okres rekonwalescencji jest o wiele dłuższy i wiąże się ze znacznie większym ryzykiem powikłań. Mówi się: zrób sobie cesarkę i będzie po problemie. To stereotyp. Kobiety nie myślą, co może je czekać za 10 czy 20 lat, kiedy będzie trzeba wykonać jakąkolwiek operację brzucha. Późniejsza możliwość ingerencji leczniczych jest bardziej ograniczona. Mamy niby podpisują zgodę na operację, ale kiedy dochodzi do powikłań, zawsze mówią, że o nich nie wiedziały. Warto jeszcze podkreślić, że statystycznie umieralność matek po cesarce jest znacznie większa niż po naturalnym porodzie.
Jak z ubolewaniem przyznaje nasz rozmówca, Szczecinek pod względem liczby wykonywanych cesarskich cięć nie odbiega od krajowych statystyk. - Średnia na skalę krajową to 33%. Póki co, nie przekraczamy jej, choć zauważamy tendencję wzrostową. W 2006 r. 17% porodów odbyło się wskutek cesarskiego cięcia. W 2007 było ich 20%, w 2008 - 24%, z kolei w 2009 i 2010 - 28%. W bieżącym roku średnia ta sięgnęła rzędu 29%. Zatrzymaliśmy się, ale nie wiem, czy nie pójdziemy wyżej. Daje się odczuwać pewną presję. Pacjentki czasem próbują udowodnić lekarzowi, że wiedzą od niego więcej. Ale to przecież lekarz bierze całą odpowiedzialność za przebieg porodu - dodaje R. Wiśniewski.
Ciemniejsza strona statystyk
- Umieralność noworodków? To się, niestety, zdarza. Statystyka jest nie do końca dobrą rzeczą, ale jest. Nie uciekniemy od niej - przyznaje nasz rozmówca. - Na przestrzeni kilku lat umieralność wśród noworodków utrzymuje się na porównywalnym poziomie. Średnia krajowa to około 10%. My tej średniej nie przekraczamy. W 2006 współczynnik ten wynosił 7%, w 2007 - 8,2%, w 2008 - 9,8%, w 2009 - 4,66%, a w 2010 - 6%. W roku 2011 do tej pory odnotowaliśmy 9%. Nie sądzę, żeby ta średnia uległa zwiększeniu.
- Chciałbym zaznaczyć, że 99% zgonów ma miejsce przed przyjściem mamy do szpitala. Następują one jeszcze przed porodem. Przyczyny są różne: choroby, wady genetyczne; nie wszystkie są wychwytywane na etapie opieki ambulatoryjnej i tu czasem tkwi problem. My wykonujemy dalszą procedurę, która zostawia swój ślad w statystykach. Warto podkreślić, że zgony noworodków nie następują z powodu błędów czy zaniedbań po przyjściu do szpitala. W dużej mierze nie mamy na nie wpływu. Każdy przypadek jest jednak przez nas i przez organ wojewódzki gruntownie analizowany.
Pomóc przyszłym mamom
Jak zapewnia ordynator, każda przyszła mama może ze spokojem oddać się opiece w szczecineckim szpitalu: - Dziś przyjmujemy pacjentki nie tylko ze Szczecinka - dodaje R. Wiśniewski. - Przyjeżdżają do nas kobiety z całego regionu: Z Czarnego, Okonka, z powiatu drawskiego czy z Połczyna. Są też mamy z Bobolic czy z Koszalina. Przyjmujemy wszystkie mamy, pod warunkiem, że nie wymagają one bardziej zaawansowanego leczenia.
- Przed porodem przeprowadzana jest rozmowa z pacjentką. Lekarz pełniący dyżur w czasie danego porodu podejmuje wszelkie decyzje dotyczące sposobu i jego przebiegu. Zawsze staramy rozważyć wszystkie możliwości i robimy wszystko, aby móc pomóc przyszłej mamie w każdym przypadku.
foto: sxc.hu/ecahal
(sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!